[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Jeszcze nie szukałem tak żadnej kobiety! – uśmiecha się doniej; urok jej poważnej, a tak ślicznej twarzy sprawia, że in-spektor nie potrafi zdobyć się na urzędowy ton.– Nie ukrywałam się – szepcze dziewczyna i drżą jej wargi.– Ależ ja tego nie powiedziałem, przynajmniej nie miałem ta-kiego zamiaru – inspektor łapie się na tym, że tłumaczy sięprzed nią, i strofuje się w duchu za ten towarzyski wstęp.Zarazteż przystępuje do meritum sprawy.Zawiadamia ją o śmiercibankierów, wyjaśnia, że ich profesja jest milicji dobrze znana.– W jaki sposób pani do nich trafiła?– Przez nadmiar złudzeń – smutno uśmiecha się dziewczyna–.zaczęłam studia w Gdańsku, pierwszy rok filologii angiel-skiej.osiemnaście lat, zupełny brak przygotowania do samo-dzielnego życia, nieznajomość stosunków, klimatu i pułapekwielkiego miasta, do zawrotu głowy zachłyśnięcie się swobodą.Do tamtego czasu nigdy nie byłam w wielkim mieście.Pocho-dzę ze wsi, zagubionej wśród lasów, szkołę średnią skończyłamw małym miasteczku.Nie usprawiedliwiam się ani nie usiłujęzrzucić z siebie odpowiedzialności.teraz to takie modne, szko-ła, społeczeństwo.wychowanie.Nie! Oceniam to teraz jakorodzaj niedojrzałości, infantylizm.Za brak charakteru zapłaci-łam wysoką cenę.Byłam ogromnie ciekawa świata, a przy tymkompletny, wprost cielęcy, brak umiejętności życia, brak dy-stansu do tych odmiennych warunków, w jakich się znalazłam.Po prostu nie dorosłam do życia, do jakiego uzurpowałam so-bie prawo.– przygryza usta, niezadowolona ze swych wynu-rzeń.– Mniejsza o to! Taka byłam.Wszystko przyjmowałambezkrytycznie, dosłownie, z kretyńskim zachwytem.ToteżOpat olśnił mnie bez trudu.Przystojny, elegancki, niezależnyprzemysłowiec, jak o sobie mówił.Wydał mi się niezmiernieinteresujący, kulturalny.To brzmi teraz żałośnie i śmiesznie,ale wówczas taki mi się wydawał.– Poznała go pani w Gdańsku? – upewnia się major.– Tak, i od razu zakochałam się w nim jak smarkata… Kop-ciuszek i maharadża.Zabawy, stroje, nocne lokale, w pas zgięcikelnerzy, wycieczki, hotele.Wstyd się przyznać, ale to mi impo-nowało, wydawało się prawdziwym życiem.Złudzenia trwałycałe trzy miesiące.Opat przestał się pewnego dnia krępować,znudziła mu się rolą księcia albo uznał, że nie jest już potrzeb-na.wtedy odkryłam, jakiej próby jest ta jego kultura.Bardzobanalny polor, a pod tym człowiek zły, brutalny, cyniczny.– Czym się wówczas zajmował?– Handlował.Oczywiście o jego profesji dowiedziałam się potych wspaniałych trzech miesiącach.Handlował wszystkim:walutą, złotem, dziewczętami.naganiał graczy do miejsco-wych kasyn, pożyczał na wysoki procent.Otumaniona swoimtombakowym szczęściem, ani razu nie zajrzałam na uczelnię,więc skreślono mnie z listy studentów.Po tym Opat widocznieuznał, że jestem dostatecznie wykolejona i zdana na niego, więcusiłował potraktować mnie jak towar.– Mieszkaliście jakiś czas razem?– Tak – twarz jej tężeje – …no więc stałam się dla niego tylkotowarem.może dlatego, że wpadł w kłopoty przy handlu wa-lutą.Nie, nie przez milicję, po prostu oszukiwał kolegów.Cink-ciarze mieli do niego pretensje, przerwał to zajęcie.Nie byłopieniędzy, ale pozostało jego przyzwyczajenie do wysokiegostandardu, na który zresztą nigdy go nie było stać.Pożyczki,wierzyciele, długi, awantury.odrażające sprawy.groźby face-tów, którzy odebrali mu.zarabiające na niego dziewczęta.Otym wszystkim dowiedziałam się pewnego wieczoru, gdy do-szedł do wniosku, że jestem dość ładna, aby on mógł ciągnąć ztego określone zyski.Nigdy w życiu nie zapomnę tego wieczo-ru.Bez zbędnych słów wyłożył mi jasno, czego ode mnie ocze-kuje.Tak runął mit wspaniałego mężczyzny – sili się na żało-sną ironię.– –W tamtej chwili przeżyłam swój koniec świata,usiłowałam się zabić.Przeszkodził temu, a później straszliwiemnie zbił.Sądzę, że ze strachu na myśl, w jaki skandal wpląta-łoby go moje samobójstwo.Chorowałam potem przez tydzieńnie tylko z powodu pobicia.Byłam martwa, wewnętrznie mar-twa.To była cena za utratę złudzeń, tyle kosztowała moja doj-rzałość.Właśnie wtedy zjawił się Zakrzewski.– Znali się z Opatem?– Tak.Większość ludzi rulety zna się między sobą, to prze-dziwnie solidarna zgraja.Gdy Zakrzewski przyjeżdżał z ruletąna sezon na Wybrzeże, Opat organizował lokale, graczy i.żuli [ Pobierz całość w formacie PDF ]