[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.zadaniu, które o wiele bardziej ją pociągało.Uświadamiała sobie, że dopóki siłowe ochronne pole pozostaje wyłączone w wyniku uszkodzenia generatorów, cała okolica akademii Jedi jest narażona na nieustające ataki z powietrza.Nie wątpiła, że uczniowie wujka Luke’a potrafią się obronić, ale gdyby zdołała jakoś naprawić te generatory i sprawić, że energetyczna kopuła na nowo osłoni wielką świątynię i jej okolice, rycerze Jedi o wiele łatwiej poradzą sobie z bezczelnymi przeciwnikami i znacznie szybciej ich pokonają, jednego po drugim.Dziewczyna dotarła w końcu na skraj polany, na której niedawno jej ojciec i Chewbacca zainstalowali przetransportowane z Coruscant nowe generatory siłowego pola.Niestety, już pierwszy rzut oka pozwolił jej na wyciągnięcie wniosku, że mimo wrodzonych zdolności do naprawiania zepsutych mechanizmów, nie zdoła przywrócić sprawności zniszczonym urządzeniom.Zazwyczaj wystarczało coś przełączyć, wymienić uszkodzony panel albo dokonać prowizorycznej naprawy, by urządzenie przynajmniej przez pewien czas funkcjonowało prawidłowo.Tym razem jednak sytuacja wyglądała o wiele poważniej.Imperialny sabotażysta posłużył się termicznymi detonatorami, za pomocą których wysadził w powietrze zasilacze generatorów i w ten sposób zniszczył całą stację dostarczającą energii siłowemu polu.Wszystko zamieniło się w stos stopionego metalu i dymiących szczątków.Żadna prowizoryczna naprawa nie mogła zmusić urządzeń do ponownej pracy.Jaina spoglądała na generatory wszakże tylko przez krótką chwilę.Spostrzegła coś, co zaparło jej dech w piersi.Na polanie spoczywał imperialny myśliwiec typu TIE.Maszyna sprawiała wrażenie nie uszkodzonej.Od czasu, kiedy Chewbacca podarował Lowiemu mały śmigacz typu T-23 zwany gwiezdnym skoczkiem, Jaina marzyła o tym, aby także latać własnym powietrznym statkiem.Chęć spełnienia tego marzenia stanowiła zresztą główny bodziec, skłaniający ją do działania.To właśnie dlatego postanowiła naprawić pogruchotaną maszynę typu TIE, którą młodzi rycerze Jedi znaleźli kiedyś w ostępach dżungli.Myśliwiec, należący do Qorla.Dziewczyna stała jak sparaliżowana, ogarnięta zachwytem i podnieceniem.Nie słyszała niczego, jeżeli nie liczyć stłumionych odgłosów walki toczącej się w głębi dżungli, a także odległych okrzyków i grzmotów blasterowych strzałów, dolatujących z okolic wielkiej świątyni.Odpięła rękojeść świetlnego miecza i przycisnęła guzik, żeby włączyć zasilanie.Z cylindrycznej obudowy wysunęła się świetlista klinga, płonąca jaskrawofioletowym blaskiem.Dziewczyna zaczęła się skradać w stronę nieruchomej maszyny.Była gotowa stanąć w każdej chwili do walki, gdyby z zarośli wyszedł nagle pilot myśliwca typu TIE, uzbrojony w blaster.Jaina nie wyczuwała jednak w gąszczach niczyjej obecności.Żadne dźwięki nie świadczyły również o tym, by ktokolwiek przebywał w kabinie maszyny.- Halo? - zawołała.- Lepiej się poddaj, jeżeli jesteś imperialnym pilotem! - Odczekała chwilę, a później, nie bardzo wiedząc, co robić, dodała: - Hej, czy jest tam ktoś w środku?Jedyną odpowiedzią, jaką usłyszała, był szmer liści drzew i krzewów rosnących w dżungli.Skradając się przez cały czas w stronę maszyny, dziewczyna w końcu pozwoliła, by górę nad ostrożnością wzięła chęć obejrzenia znaleziska.Podbiegła do opuszczonego myśliwca, który z bliska wyglądał groźnie i ponuro.Zwróciła uwagę na kabinę zawieszoną między dwoma sześciokątnymi płaskimi panelami ogniw energetycznych, bliźniacze silniki jonowe, stanowiące napęd maszyny typu TIE podczas lotów w przestworzach, i gniazda śmiercionośnych laserowych działek.Przez głowę Jainy przelatywały z szybkością błyskawicy różne myśli.Dziewczyna zastanawiała się nad tym, co mogłaby zrobić, gdyby znalazła się za sterami.Jeśliby wystartowała i przyłączyła się do innych krążących nad wielką świątynią i okolicą imperialnych maszyn, zapewne ani jeden pilot Akademii Ciemnej Strony nie powziąłby najmniejszych podejrzeń ani nawet nie zwrócił na nią uwagi.Mogłaby przeniknąć do ich szyku, a żaden nie zorientowałby się, że w rzeczywistości jest wrogiem.dopóki nie zaczęłaby strzelać.Dziewczyna wyłączyła świetlny miecz, otworzyła zamek owiewki i cichaczem wspięła się do kabiny.Poznała, jak funkcjonują urządzenia sterownicze myśliwca typu TIE, kiedy przy pomocy przyjaciół naprawiała należącą do pilota Qorla uszkodzoną imperialną maszynę.Wiedziała, do czego służą umieszczone na pulpicie sterowniczym guziki, i potrafiła włączyć zasilanie wszystkich podsystemów i podzespołów.I mimo iż skazany na zapomnienie stary pilot odleciał, zanim miała szansę wystartować i odbyć chociażby próbny lot, Jaina była przekonana, że da sobie radę z pilotowaniem.Usadowiła się w fotelu pilota, mimochodem zwracając uwagę na unoszącą się w kabinie kwaśną woń potu i odór zastarzałych smarów.Przypomniała sobie, że Imperium nigdy nie troszczyło się o usuwanie nieprzyjemnych zapachów.Obok niewielkiej konsolety, zawierającej urządzenia do regenerowania powietrza, wisiała rezerwowa maska tlenowa.Kiedy Jaina zatrzasnęła owiewkę kabiny, poczuła się, jakby siedziała zamknięta w ochronnej muszli.Nie bardzo mogła się poruszyć, ale za to miała wszystkie urządzenia kontrolne i sterujące w zasięgu palców.Przez segmentowany transpastalowy iluminator mogła obserwować, co dzieje się na zewnątrz maszyny [ Pobierz całość w formacie PDF ]