RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Śliczna piosenka o morzu, którą kiedyś poznała nad Zatoką Półkola, pierwsza, jaką potrafiła świadomie ocenić w kategoriach muzycznych, nadawała się świetnie do tego, aby pokazać szczurom lądowym, czym dla żeglarzy jest przestwór słonych wód.Stosunek Domicka do jej muzyki także podniósł ją na duchu.Ucieszyła się, że nie ma do niej żadnych ukrytych pretensji.Uważał, że jej piosenki spełniały określoną funkcję i to jej wystarczało.Czym innym jest, myślała Menolly, ciężko pracować dzień w dzień, aby zapewnić jedzenie sobie, rodzinie i Warowni, a czym innym - i to dużo bardziej satysfakcjonującym - tworzyć ku pokrzepieniu samotnych, pozbawionych muzyki serc i umysłów.Tak, Mistrz Robinton i T’gellan nie pomylili się: znalazła się na właściwym miejscu.Menolly nie zdawała sobie sprawy z upływu czasu.Nadejście wieczoru zaskoczyło ją.Starannie odłożyła przybory, atrament i nie zużyte kartki, dostarczyła kopie do pokoju mistrza Domicka i zeszła do kuchni, aby nakarmić jaszczurki.Piękna i spiżowe kłębiły się wokół niej.Ledwie rozpoczęły posiłek, spojrzały w niebo.Piękna zagruchała cichutko, Skałka i Nurek odpowiedziały, jakby potakując, a potem wszystkie trzy rzuciły się znowu na jedzenie.- Co to było? - zapytał Piemur.Menolly wzruszyła ramionami.- Popatrz tylko! - wrzasnął Piemur podnieconym głosem, podnosząc rękę do góry.Trzy, a po chwili cztery smoki pojawiły się na niebie, kołowały wolno w kierunku pól.- A twoje jaszczurki ogniste wiedziały! Rozumiesz, Menolly? One wiedziały, że zbliżają się smoki.- Cóż sprowadza smoki? - zapytała Menolly czując dławiący strach w gardle.- Nie pora jeszcze na Opad.Prawda? - Wątpiła, w gruncie rzeczy, aby Lord Sangel wysyłał smoki w celu przywołania do porządku zwykłej uczennicy.- Mówiłem ci - odparł Piemur przygnębiony jej tępotą umysłową.- Mistrzowie zamknęli się już wczoraj i przydzielają placówki czeladnikom.- Potrząsnął głową, jakby to wyjaśniało obecność wielkich gadów - a smoki zawiozą ich do nowych siedzib.Dwa błękitne, zielony i.ojej! spiżowy! - Chłopak był pod wrażeniem.- Ciekaw jestem, kto zasłużył na spiżowego!Smokstrażnik Warowni zaryczał na powitanie, a skrzydlate stwory odpowiedziały w ten sam sposób.Piękna i pozostałe jaszczurki zaczęły swoje powitalne trele.- O nie - jęknął Piemur.- Lądują na polach, które właśnie uprzątnęliśmy!- Smoki to nie zwykłe biegusy - rzekła cierpko Menolly.- 1 nie karm Skałki, Leniucha i Mimika w takim tempie.Udławią się.Wkrótce zobaczysz jeźdźców, skoro przybyli tu po czeladników.Piemur nie był jedynym uczniem o bystrych oczach.Na dziedziniec wyroiły się grupki ciekawskich.Jeźdźcy wysunęli się z cienia pod arkadami i Menolly rozpoznała na ich tunikach kolory Weyrów: Ista, Igen, Telgar i Benden.Żaden z nich nie nosił barw Boli.Jeźdźcem z Bendenu okazał się T'gellan.- Menolly! Przywiozłem je dla ciebie - krzyknął przez podwórze, potrząsając nad głową jakimś przedmiotem dziwacznego kształtu.Rozmawiał cały czas ze swymi towarzyszami, którzy kierowali się ku schodom siedziby Cechu, na których czekali Domick, Talmor i Sebell.T’gellan odłączył się od nich i skręcił w stronę dziewczyny.Gdy podszedł bliżej, zorientowała się, że niesie parę butów trzymanych za sznurowadła: niebieskie wysokie buty ze skóry dzikiego whera o wywiniętych cholewach.- Proszę bardzo, Menolly! Felena martwiła się, że twoje lekkie pantofelki się rozpadną.Widzę, że czubki już się przetarły.Nie dali ci tutaj nic innego, co? Ale dobrze wyglądasz.A jak tam jaszczurki ogniste? Rosną? - Spojrzał aprobująco na Menolly, potem na Camo i Piemura, którym oczy omal nie wyszły z orbit z przejęcia, że prawdziwy jeździec spiżowego smoka znalazł się tak blisko nich.- Cieszę się, że masz pomocników.- To jest Piemur, a to Camo.Obaj ogromnie mi pomagają.- Sądzisz zatem, że chłopak zasłużył, aby dać mu jaszczurkę ognistą? - zapytał T’gellan puszczając do Menolly oko.- A jak myślisz, dlaczego on mi pomaga? - odparła Menolly nie mogąc się oprzeć pokusie, żeby dociąć Piemurowi.- Aj, Menolly.- Policzki Piemura spąsowiały nagle, opuścił oczy zbity z pantałyku, aż dziewczyna zlitowała się nad nim.- Naprawdę, T’gellanie.Piemur od pierwszego dnia został moim najlepszym przyjacielem.Nie dałabym sobie rady bez niego i bez Camo.- Camo karmić śliczne.Camo bardzo dobry karmić śliczne!T’gellan zdziwił się, ale poklepał kuchcika po plecach.- Dobry człowiek z ciebie, Camo.Pomagaj dalej Menolly.- Więcej jedzenia dla ślicznych? - Poderwał się Camo.- Nie, na razie wystarczy.Śliczne nie są już głodne - pospiesznie wtrąciła Menolly.- Czy Camo jest ci jeszcze potrzebny? - W drzwiach kuchni pojawiła się Abuna.- Och! - Zaskoczyło ją towarzystwo, w jakim znajdował się jej niespełna rozumu podwładny.- Camo pomoże teraz Abunie.Śliczne najedzone, Camo.Pomóż Abunie! - Menolly obróciła mężczyznę w stronę kuchni i popchnęła go lekko.- Siadaj tutaj, Menolly, na stopniach - rzekł T’gellan - i przymierz buty.Felena nakazała mi wyraźnie, żebym sprawdził, czy pasują.Bo jeśli nie.- T’gellan zawiesił głos.- Powinny być dobre.Garbarz w Weyrze wziął moją miarę - powiedziała Menolly zdejmując zniszczone pantofle i przymierzając prawy but.- Muszą pasować, nawet jeśli moje stopy są jeszcze trochę opuchnięte.O tak, w porządku.Pasują doskonale.A jakie mięciutkie w środku.Ojej! - Wsunęła dłoń do lewego buta.- Podbił je miękką skórką.- Potrzebujesz porządnych butów, Menolly - stwierdził T’gellan robiąc sprytną minę - zwłaszcza gdybyś zamierzała jeszcze pobiegać.- Nigdzie już nie pobiegnę - powiedziała zdecydowanie.- Zapomniała o Lordzie Sangelu i o Ponie.- Proszę, przekaż moje podziękowania Felenie i pozdrów Mirrim, i podziękuj Manorze i wszystkim.- No, no.Dopiero co dotarłem.Na razie nigdzie się nie wybieram.Zobaczymy się przed moim wyjazdem.Pójdę teraz tam, gdzie reszta.- Jeździec na smoku.jeździec spiżowego smoka przynosi ci błękitne harfiarskie buty [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl