RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeżeli pójdę, noc minie zupełnie niewinnie, ale wystawię się na pośmiewisko jako zazdro-śnik, niewdzięcznik i nawet prostak.Jeśli nie pójdę, C.C.będzie stracona, przynajmniej wmojej duszy, albowiem czułem, że nie zdołam kochać jej nadal, i wtedy żegnaj, nadziejo mał-żeństwa! W tym głębokim niepokoju doznawałem potrzeby oparcia się na czymś realniejszymod podejrzeń.Włożyłem maskę i skierowałem się prosto do pałacu pana de Bernis.Zwróci-łem się do szwajcara mówiąc, że mam list do Wersalu, że chciałbym go oddać kurierowi, któ-ry ma tam wrócić zaraz po otrzymaniu poczty z rąk ambasadora. Ale, mój panie, od dwóch miesięcy nie przybył do nas żaden ekstra kurier. Jak to? Podobno przybył wczoraj wieczór! Więc dostał się chyba przez dymnik albo komin, bo tymi drzwiami, słowo daję, żadennie wszedł. Ale Jego Ekscelencja pracował przez całą noc. Cóż, to możliwe, jednak nie tu, bo wieczerzał u ambasadora Hiszpanii, od którego wróciłdopiero nad ranem.A więc odgadłem słusznie.Bez wstydu nie dałoby się już zawrócić z drogi.Teraz tylkoC.C.mogła pokrzyżować plany tamtej pary, jeśli jej nie dogadzały.Gwałtu nikt jej nie zada.Kości były rzucone.Pod wieczór udałem się specjalnie do casino w Murano, skąd napisałem list do M.M., wktórym prosiłem, aby mi wybaczyła, jeżeli pilna sprawa pana de Bragadina nie pozwoli mispędzić wieczoru z nią i dwojgiem naszych przyjaciół.Prosiłem też, aby nie tylko pozdrowiła88 ich w moim imieniu, ale i wyjednała mi przebaczenie.Po tym pięknym czynie wróciłem złydo Wenecji, poszedłem grać i przegrywałem do rana.W dwa dni pózniej będąc pewnym, że w Murano czeka na mnie list od M.M., udałem siętam i istotnie odzwierna wręczyła mi kopertę, w której były aż dwa listy: od mojej mniszki iod C.C., bo teraz wszystko stało się wspólne między nimi.Oto co pisała C.C.: Drogi mój, ogromnie zmartwiła nas wiadomość, że nie będziemy mieli szczęścia ciebieujrzeć.Przyjaciel mojej kochanej M.M.przyszedł w kwadrans potem i bardzo był niezado-wolony, gdy przeczytał twój list.Do kolacji zasiedliśmy smutni, ale ów pan rozbawił nasswoimi miłymi żartami.Nawet nie wyobrażasz sobie, jakie szaleństwa wyprawialiśmy poponczu i szampanie.Nasz wspólny przyjaciel nie ustępował nam w szaleństwach i choć niespędziliśmy nocy w miłosnym trio, to jednak minęła nam bardzo przyjemnie.Mówię ci, że tojest czarujący człowiek, stworzony do kochania, ale z tobą pod żadnym względem równać sięnie może.Bądz pewien, że nigdy nie przestanę cię kochać i że zawładnąłeś moim sercem nacałe życie.Mimo że złość mnie wzięła list ten mnie ubawił, ale ów od M.M.był jeszcze bardziej nie-zwykły. Jestem pewna  pisała  żeś skłamał przez zwykłą grzeczność, ale odgadłeś, że się tegospodziewałam.Był to wspaniały prezent, który chciałeś ofiarować naszemu przyjacielowi, wzamian za otrzymany od niego dar w postaci mojego serca.Przykro mi było, żem ciebie niewidziała, zdawałam sobie jednak sprawę, że w twojej obecności nie bawilibyśmy się tak do-brze, albowiem nasz wspólny przyjaciel mimo swojego rozumu nie jest wolny od pewnychprzesądów.Gdy idzie o C.C., to ma teraz umysł tak samo wolny od przesądów jak my i po-chlebiam sobie, że to moja zasługa.W środę jestem sama i będę całkowicie dla ciebie wtwoim casino w Wenecji.Wypadało unisono odpowiedzieć na te oba listy i mimo goryczy wypełniającej mi serceodpowiedz winna była być słodka jak miód.Musiałem się zdobyć na wysiłek i odwagę i bar-dzo do rzeczy powiedziałem sobie:  Sameś tego chciał.Odpisując C.C.miałem dość odwagi lub czelności, aby jej powinszować i nawet zachęcićdo naśladowania M.M., bo nie mógłbym jej doradzić lepszego wzoru.Do M.M.napisałem, że punktualnie stawię się przed pomnikiem, ale w całej masie obłud-nych komplementów, za którymi próbowałem ukryć stan mojego ducha, wyraziłem też po-dziw dla wspaniałej edukacji, jaką C.C.od niej odebrała.Wspomniałem jednak, że jestemszczerze rad, iż nie byłem skazany na tortury  jakich bym nawet nie zniósł  przyglądania siętemu wszystkiemu.W środę przybyłem na schadzkę punktualnie, a na M.M.czekałem niedługo.Przyszła wmęskim przebraniu.- Dzisiaj rezygnujemy z teatru, pójdziemy do sal redutowych przegrać pieniądze albo po-dwoić nasz stan posiadania.Miała sześćset cekinów, gdy ja tylko sto.Szczęście odwróciło się od nas i straciliśmywszystko.Myślałem, że teraz wyjdziemy z tej jaskini gry, ale M.M., która na moment ode-szła ode mnie, wróciła z kieską zawierającą trzysta cekinów, otrzymaną od pana de Bernis.Wiedziała, gdzie go szukać, a owe pieniądze, które zawdzięczała miłości lub przyjazni,przyniosły jej przelotne szczęście: nie tylko bowiem odzyskała wszystko, co przegraliśmy, alechciwi albo też nieostrożni graliśmy dalej i zgraliśmy się do ostatniego grosza. Chodzmy  powiedziała M.M., kiedy już nie mieliśmy co stawiać. Chodzmy teraz,gdy nie potrzebujemy bać się złodziei, chodzmy na kolację.Kiedy znalezliśmy się sam na sam, stwierdziła, że jestem smutny i zatroskany, mimo żeusiłowałem tego po sobie nie pokazać.89 Chcąc wprawić mnie w dobry humor M.M.zaczęła szczegółowo opisywać wieczór spę-dzony z C.C.i swoim kochankiem, lecz szybko spostrzegła, że zle się z tym wybrała.Siedziałem jak na szpilkach i wszystkimi sposobami próbowałem sprowadzić rozmowę nainny temat, bo owe pikantne szczegóły, tak chętnie przez nią cytowane, gniewały mnie tylko,gniew zaś studzi namiętność.Bałem się więc, że nie stanę na wysokości zadania w czekają-cych nas miłosnych zapasach, a gdy kochanek zwątpi o swych siłach, prawie zawsze zawie-dzie nadzieje kochanki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl