[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ostała tylko organiścina i zamknąwszy się z nią, cosik ważnego uradziły, gdyż jeszcze przedzmierzchem poleciały na wieś po chałupach, rozpoczynając jakąś cichą i tajną robotę.Przystały do nich Płoszki, przyniewoliły jeszcze niektórych i poszli razem do proboszcza, wysłuchałwszystkiego, ale rozłożył ręce i zawołał:- Nie mieszam się do niczego, róbcie, co chcecie, ja nie wiem o niczym i jutro z rana jadę do %7łarnowana cały dzień!Wieczór uczynił się wielce swarliwy, pełen narad, sprzeczek i tajemniczych szeptów, a gdy już ciemnanoc zapadła, wszyscy zmówieni zeszli się do karczmy, i ugaszczani przez organistów, jęli znowu radzić ideliberować.A zeszli się co najpierwsi gospodarze i prawie wszystkie żeniate kobiety i uradzali już dośćdługo, gdy Płoszkowa zakrzyczała:- A kajże to Antek Boryna? Cała wieś się zebrała, on pierwszy w Lipcach gospodarz, to przez niego niemożna radzić, będzie nieważne.- Prawda, posłać po niego! Musi przyjść! Bez niego nie można! - wrzeszczeli.- A może będzie jej bronił, kto wie? - szepnęła któraś.- Zmiałby to całej wsi się przeciwić! Kiej wszystkie, to wszystkie!Kopnął się po niego sołtys i z łóżka musiał ściągać, bo już był spał.- Musicie iść i powiedzieć swoje! A nie pójdziecie, to powiedzą, co ją osłaniacie i przeciwko gromadziena sprzeciw idziecie! Baby wam nie darują dawnych grzechów.Chodzcież, raz trzeba z tym skończyć.I poszedł, chociaż z ciężkim sercem, bo iść musiał.Karczma była jakby nabita, że trudno już było palec wrazić, i wrzało z cicha, gdyż organista stojałwłaśnie na ławie i prawił niby to kazanie.-.i drugiego sposobu nie ma! Wieś to jak ten dom, niech jeden złodziej wyjmie spod niegoprzyciesię, niech drugi złakomi się na belki, a trzeciemu zachce się wyjąć kawał ściany, to w końcuchałupa się zwali i na śmierć wszystkich przygniecie! Wymiarkujcie to sobie dobrze! A niechże tukażdemu będzie wolno kraść, rozbijać, krzywdzić, rozpustę czynić, to i cóż się stanie ze wsią?Powiadam wam, nie wieś to już będzie, a jeno ten chlew diabelski, a hańba i wstyd la poczciwych! %7łeomijać ją będą z daleka i żegnać się na jej przypomnienie.Ale mówię wam, że prędzej czy pózniej karaboska na taką wieś spaść musi, jak spadła na ową Sodomę i Gomorę! Spadnie i wszystkich wytraci, bowszyscy są zarówno winni, tak ci, którzy zle robią, jak i ci, którzy pozwalają rozrastać się złemu! Pismoświęte nas poucza: jeśli zgorszy cię ręka twoja, odetnij ją, a jeśli zgrzeszyło oko, wyłup je i ciśnijpsom! Jagusia, mówię wam, to gorsza od moru, gorsza od zarazy, bo sieje zgorszenie, grzeszy przeciwwszystkim przykazaniom i ściąga na wieś gniew Boży i jego straszną pomstę! Wypędzta ją, póki jeszczeczas! Już się przebrała miarka jej grzechów i przyszedł czas na pokaranie! - ryczał kiej byk, jaże muoczy wyłaziły z rozczerwienionej twarzy.- Juści! Pora! Naród mocen jest karać i mocen wynadgradzać! Wygnać ją ze wsi! Wygnać! - wrzeszczelicoraz głośniej.Prawił jeszcze Grzela, wójtów brat, przemawiał stary Płoszka, pyskował Gulbas, ale mało kto słuchał,bo już wszyscy wraz mówili.Organiścina cięgiem rozpowiadała, jak to było z Jasiem, wójtowa też swojekrzywdy każdemu w uszy kładła, a i drugie pofolgowały se niezgorzej, że już wrzało kiej na jarmarku.Tylko Antek się nie odzywał, stojał przy szynkwasie chmurny kiej noc, z zaciętymi zębami, pobladły odmęki, a przychodziły na niego takie minuty, że chciało mu się chycić ławę i prać nią te wszystkierozwrzeszczone pyski, a obcasami tratować kiej to paskudne robactwo i tak mu się już wszystkozmierziło, iż pił kieliszek po kieliszku, a spluwał jeno i klął cicho [ Pobierz całość w formacie PDF ]