RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wynik jej zachowania okazał się dramatyczny.Pod brezentem Minihimalajów dochodziło do bójek, wybijano sobie nawzajem zęby, żołnierze nożami zadawali towarzyszom rany cięte.Sam Idźazz wył wewnętrznie w szponach żądzy tak gwałtownej, że gotów był eksplodować niczym balon pełen barwionej wody.Pewnego popołudnia, kiedy jej matka spała, zaskoczył Ardźumand, zostali sam na sam.-Nie myśl, że nie wiem, do czego jesteście zdolne -ostrzegł ją - wy, bogate dziwki.Uważasz, że możesz wszystko.W mojej rodzinnej wiosce dziewczyna zostałaby ukamienowana, gdyby zachowywała się tak jak ty, no, za wulgarność, wiesz, o co mi chodzi.-W takim razie ukamienujcie mnie.Proszę bardzo, jeśli starczy wam odwagi - odpaliła Ardźumand.Miesiąc później Idźazz przemówił do niej znowu.- Moi ludzie chcą cię zgwałcić! -wrzasnął bezradnie.- Dostrzegam to w ich twarzach.Dlaczego miałbym ich powstrzymywać? Powinienem na to pozwolić; sama ściągasz tę hańbę na swoją głowę.- Ależ pozwól im przyjść, proszę bardzo - odparła Ardźumand.- Ale ty musisz być pierwszy.- Ladacznica - wyzwał ją - nie wiesz, że jesteś w naszej mocy? Wszystkich guzik obchodzi, co się z wami stanie.- Wiem - powiedziała.Pod koniec domowego aresztu, kiedy Ardźumand kazała uwięzić kapitana Idźazza i męczyć go powoli, póki nie skona, miał dwadzieścia cztery lata; ale jego włosy, tak jak zmarłego Iskandra Harappy, stały się przedwcześnie białe jak śnieg.Gdy go zabrali do izby tortur, nim zaczął krzyczeć, wypowiedział jeszcze dwa słowa: „Co nowego?”Przez sześć lat Rani Harappa kołysała się w fotelu na werandzie i wyszyła osiemnaście szali, wykonała najwyborniejsze ze swoich robótek; ale zamiast chwalić się nimi przed Ardźumand albo żołnierzami, składała sztukę po sztuce w metalowym kufrze z kulkami naftaliny i zamykała je na zamek.Klucz do kufra był jedynym, jaki wolno jej było zatrzymać.Kapitan Idźazz trzymał pozostałe na wielkim kółku u swojego paska, co przypominało Rani o Bilquis Hajdar, która czuła się zmuszona do zamykania drzwi pod wpływem popołudniowego wiatru.Biedna Bilquis.Rani tęskniła za rozmowami telefonicznymi, które kiedyś odbywały.Czyny mężczyzn przerwały to połączenie między kobietami, ową odżywczą pępowinę, którą w różnych czasach przepływały słowa wsparcia raz w jedną, innym razem w drugą stronę, zgodnie z jej niewidocznym pulsowaniem.Nic się nie da zrobić.Rani pracowała flegmatycznie nad swoimi doskonałymi szalami.Z początku kapitan Idźazz próbował odmówić jej igieł i nici, ale dosyć szybko, posługując się orężem wstydu, skłoniła go, by tego nie robił.- Chyba nie myślisz, że zamierzam się ponakłuwać z twojego powodu, chłopcze - powiedziała mu.- A może co innego przyszło ci do głowy? Że powieszę się, zacisnę sobie na szyi pętlę z włóczki? - Niezwykły spokój żony Iskandra (to się wydarzyło, kiedy jeszcze żył) odmienił tego dnia wszystko.Idźazz zgodził się nawet sprowadzić z magazynów wojskowych kłębki wełny o określonych przez nią kolorach i grubości; wtedy znowu przystąpiła do pracy, do tkania szali, owych miękkich pól, a potem uprawiać na nich żywe i magiczne twory czarodziejskiej sztuki.Osiemnaście szali zamkniętych w kufrze: również Rani uwieczniała wspomnienia.Harappa męczennik, półbóg, żył nadal w myślach swej córki; tylko że dwa zestawy wspomnień nigdy do siebie nie pasują, nawet jeśli dotyczą tego samego.Rani nigdy nie pokazywała swojej pracy, dopiero po latach wysłała kufer Ardźumand jako podarunek.Nikt nawet nie spojrzał nad jej ramieniem, kiedy pracowała.Ani żołnierzy, ani córki nie interesowało to, czym się zajmuje pani Harappa, aby jakoś wypełnić wolny czas.Epitafium z wełny.Osiemnaście szali wspomnień.Każdy artysta ma prawo zatytułować swoje dzieło; nim Rani wyśle kufer potężnej od niedawna córce, do środka włoży kartkę.Na kartce umieści wybrany tytuł: Bezwstyd Iskandra Wielkiego.Doda do tego zdumiewający podpis: Rani Humajun.Nazwisko wydobyte spomiędzy kulek na mole przeszłości.Co przedstawiały szale?Zamknięte w kufrze, opowiadały o sprawach nie wypowiedzianych, o których nikt nie chciał słuchać.Szal kometkowy, o cytrynowozielonym tle - w delikatnym obrysie z zachodzących na siebie rakiet, lotek i obszytych falbanką majteczek leżał rozebrany nasz wielki człowiek, wszędzie zaś dookoła pląsały konkubiny o różowej cerze; sportowe ubrania spływały lekko z ich ciał; jakże wyśmienicie uchwycono falowanie materiału na wietrze; jak subtelnie oddano grę światła i cienia!; kobiety zdawały się wyswobadzać z ciasnoty białych koszul, biustonoszy, tenisówek, zrzucały je, tymczasem Isky, wyciągnięty leniwie na lewym boku, podparty na łokciu, przyjmował ich starania, tak, moja córko, wiem, zrobiłaś z niego świętego, przełknęłaś gładko wszystko, co ci podsunął, upór, papieski celibat, ale nie był w stanie wytrwać w tym zbyt długo, ten człowiek hołdujący rozkoszy, choć pozornie oddany obowiązkom, ten arystokrata, który egzekwował prawa senioralne, żaden mężczyzna nie ukrywał lepiej swych grzechów, ale ja o nich wiedziałam, przede mną nie krył niczego, widziałam, jak białe dziewczęta we wsi pączkują i rozkwitają, wiedziałam o małych, lecz regularnych datkach, które im posyłał, dzieciom Harappy nie wolno głodować, potem, kiedy upadł, przychodziły do mnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl