RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tuż przed ich nosem przeszły ostatnieuczennice - trzy szczebioczące szeptem dziewczyny o blond włosach, którenajwyrazniej dużo bardziej interesowały ploteczki niż udawanie zaintere-sowania wykładem.- Teraz! - bezgłośnie rozkazał Liam i wyszedł z magazynku.Beki żwawopodążyła za nim.Kiedy znalezli się o krok za grupą uczniów, jedna z dziewczyn mimowol-nie się obejrzała.Liam szybko przyjął niefrasobliwą pozę, naśladując jed-nego z chłopców na przedzie.- Och - zdziwiła się dziewczyna.- Myślałam, że jesteśmy jakby ostatnie.Liam wzruszył ramionami i uśmiechnął się.- Jakby nie - odpowiedział, starając się ze wszystkich sił ukryć irlandzkiakcent.Dziewczyna przyglądała mu się długo.Po chwili wahania uraczyła goszczerym uśmiechem, potem odwróciła się i wróciła do plotkowania kon-spiracyjnym tonem z dwójką przyjaciółek.Liam dyskretnie odetchnął z ulgą.Wyglądało na to, że pierwsza prze-szkoda za nimi - udało im się skutecznie dołączyć do wycieczki i sprawiaćwrażenie dwójki dzieciaków, którzy zdecydowanie woleliby wybrać się doDisneylandu albo wytwórni filmowej niż włóczyć się bez celu po steryl-nych korytarzach.Uśmiechnął się do Beki i niemal natychmiast tego poża-łował.Odwzajemniony przez jednostkę uśmiech wywołał w jego żołądkuznajome uczucie ekscytacji. Liamie, ty beznadziejny idioto.To tylko Bob w sukience, na litość bo-ską!Wolałby, żeby Sal znalazła inne ubrania dla jednostki pomocniczej.Na-dałby się szary, wyblakły wór pokutny.I dlaczego musiała wybrać akurattę perukę? Właśnie ten kolor? Od zawsze szalał za miedzianorudymi wło-sami.Jego pierwsza miłość, Mary O Donell, miała płomiennoczerwoną, czarującą fryzurę. Strzeżcie mnie, wszyscy święci.to tylko organiczny robot.d ROZDZIAA 17Teksas rok 2015- Jesteśmy na miejscu - oznajmił pan Kelly.- Niedługo wejdziemy w stre-fę oddziaływania reaktora głównego.Komora eksperymentalna zostałaotoczona polem elektromagnetycznym, które odfiltrowuje zakłócenia wy-woływane przez urządzenia elektroniczne.Za chwilę znajdziemy się we-wnątrz gigantycznego elektromagnesu.Jeśli macie przy sobie iPody, lapto-py, iPhony lub karty pamięci z danymi, których nie chcecie utracić, lepiejzostawcie to wszystko przed wejściem.- Wskazał stół obok grubych, meta-lowych drzwi.Niemal wszyscy uczniowie westchnęli i sięgnęli do plecaków, z którychzaczęli wyciągać przeróżne lśniące gadżety i urządzenia z plastiku i meta-lu.Gdy już wszyscy wyjęli, co mieli wyjąć, pan Kelly wstukał kod na paneluzainstalowanym na dużych, metalowych drzwiach i uśmiechnął się wycze-kująco, gdy skrzydła powoli otwierały się do wewnątrz.Wreszcie grupka oprowadzanych nastolatków otrząsnęła się ze stanuapatycznej obojętności.Licealiści jak jeden mąż westchnęli z ekscytacją,gdy ich oczom ukazała się obszerna kulista komora ze ścianami z łożyskkulowych o rozmiarze futbolówki.- Jak widzicie, komora została wyłożona naładowanymi magnesami two-rzącymi nieprzenikalną barierę dla fal radiowych, sygnałów WiFi, prąduelektrycznego, wyładowań atmosferycznych i innych zakłóceń, które mo-głyby zaburzyć odczyty z przeprowadzanych testów.Mężczyzna powiódł uczniów po pochyłym podeście w stronę platformyo średnicy dziesięciu metrów, gdzie pokazał mniej imponującą konstrukcjęwyglądającą jak wypolerowany metalowy kociołek z wiekiem szerokim nadwa metry.Przewody i kable oraz duże metalowe cylindry wpełzały przezwieko do bulgoczącej, niczym wywar wiedzmy, mikstury.- A więc, dzieci.o to w tym wszystkim chodzi.Ta metalowa kula jestwarta dziesiątki miliardów dolarów i najprawdopodobniej stanie się przy-szłości podstawowym zródłem energii dla ludzi.- To reaktor? - zapytał pan Whitmore.- Tak, reaktor testowy energii punktu zerowego.- Kelly uśmiechnął się ipotrząsnął głową.- Wciąż zadziwia mnie, że coś tak niepozornego jak małysamochód, pozwoli nam, przynajmniej teoretycznie, wygenerować więcej energii niż potrzebuje populacja całej planety.Liam, tak jak wszyscy uczestnicy wycieczki, przysłuchiwał się wykłado-wi z szeroko otwartymi ustami.- W toku dotychczasowych testów przeprowadzonych za pomocą ma-szyny pobraliśmy oszałamiające ilości energii z nakłuć w próżni czaso-przestrzennej.Cała sztuka polega na umiejętnym kontrolowaniu i pod-trzymaniu takiego nakłucia.no i oczywiście na składowaniu gigantycz-nych zasobów.- To brzmi trochę.trochę niebezpiecznie - zauważyła blond włosadziewczynka, która pierwsza zauważyła obecność Liama.Pan Kelly spoj-rzał na nią uważnie.- Jak się nazywasz?- Laura Whitely.- Rzeczywiście, wygląda to niebezpiecznie, Lauro.Doktor Brohm, jeden znaszych najbardziej doświadczonych naukowców, porównał to do zerka-nia przez dziurkę do klucza na oblicze samego Boga.- Pan Kelly zaśmiał sięw wymuszony sposób.- Doktor Brohm lekko przesadził, ale to porównaniepowinno dać wam wyobrażenie, o jakiej ilości energii mówimy.Howard Goodall poczuł na łopatkach pierwszą strużkę potu, gdy dys-kretnie odstawiał plecak na podłogę.Powoli rozpiął zamek i włożył rękędo środka.Niemal natychmiast wyczuł palcami pokrywkę termosu i zacząłją powoli odkręcać.Edward Chan stał na przedzie grupki uczniów, patrzących z podziwem itrwogą na lśniący metalowy kontener [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl