[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po czymprzyspieszył i dogonił resztę, która już niemal weszła wzasięg ognia czołgów.Elan odwróciła się, kiedy podleciał do niej.- Najwyższy czas - powiedziała.Jej szeroki uśmiechbył przyjazny, jakby wyjechali na przejażdżkę dla przy-jemności.- Myślisz, że poradzisz sobie z tą maszyną?- Zrobię co -w mojej mocy - odrzekł Qui-Gon,w momencie, gdy działo rozerwało na kawałki drzewopo jego lewej.95Królewskie znamię- Będziesz musiał - odpowiedziała młoda kobieta.Ostro skręciła w prawo, unikając kolejnego strzałuz działa.Zmigi rozpostarły się w formację, podzieliły i z głośnymwizgiem wzniosły wyżej.Gwałtownie ruszyły na czołgi, po czymponownie się wycofały.Qui-Gon szybko złapał rytm.Zrozumiał, dlaczego Elan porównała to do gry.Czołgi byłybardzo niezdarne w porównaniu z małymi, ruchliwymiśmigami, które mogły polecieć wysoko w górę, po czym opaśćnagle prosto w wyloty dział i zawrócić, zanim królewskagwardia miała najmniejszą szansę wypalić.Elan i Dana sprowokowali jeden czołg, który ruszyłza nimi w pościg i zgubili go gdzieś w poszyciu lasu.Qui-Gonusłyszał odgłos straszliwego zderzenia, a wśród góralirozległy się wesołe okrzyki.Czołg spadł prosto do wąwozu.- Przełęcz Szaleńców! - zawołała Elan.Wrzuciławsteczny bieg i zawisła w powietrzu, kiedy kolejny ładu-nek z działa ominął ją o włos.Potem ze świstem zapikowała,kierując się w dół, ku szczytowi.Wciąż leciała zygzakiem odprawej do lewej, w dół i w górę.Qui-Gon podążył za nią,lecąc jak ona - zygzakiem.Czołgi nie były w stanie dotrzymać im kroku.Jedi pomyślałsobie, że gwardia spodziewała się prostej, szybkiej rozgrywki.Wycelują swoją potężną broń na obóz, zniszczą go, a potemschwytają ocalałych.Nie spodziewali się, że górale zmuszą ich96Królewskie znamiędo pogoni ku podnóżom góry.Gdyby byli sprytni, nie ścigalibyich.Jednakże królewskie siły podupadły.Od kilku pokoleńnie brały udziału w taktycznych walkach.Ich obowiązki w więk-szości sprowadzały się do uciszania pomniejszych rebelii wmiastach.Miały bogate wyposażenie, ale nie potrafiły myślećstartegicznie.Mimo to Qui-Gon był daleki od lekceważenia czoł-gów.Kiedy złapią Elan i jej ludzi, ich siła ognia możeostatecznie wygrać.Jak kusze, kilka miotaczy - no i jedenmiecz świetlny - mogą mierzyć się z takim uzbrojeniem?Rycerz trzymał się w tyle za śmigami, starając się ściągaćna siebie strzały z dział jonowych pędzących czołgów.Niemiał pojęcia, dokąd leci.Góry po obu stronach zaczęłysię zbliżać.Zaczął się niepokoić.Za chwilę śmigi nie będąmiały możliwości manewru, a to była ich jedyna przewagataktyczna.Słońce padło na śnieg przed nimi i niemal go oślepiło.Nagle śmigi przed nim przyhamowały.Qui-Gon szybkoodskoczył do tyłu, niebezpiecznie zbliżając się do czołgów,które znajdowały się tuż za nim.Moc zafalowała wokółniego, ostrzegając go, toteż Jedi skręcił w lewo.Działochybiło zaledwie o kilka centymetrów.Poczuł gorącypodmuch, który osmalił mu plecy.Qui-Gon śmignął do przodu, aby dogonić pozostałeśmigi.Słońce tak lśniło na śniegu, że ledwie cokolwiek97Królewskie znamięwidział.Użył Mocy, aby nim pokierowała.Zdał sobiesprawę, że trasa, którą podążał, coraz bardziej się zwęża.Wąwóz przed nim zakręcał i kończył się ślepo.Jedipomyślał, że z pewnością zostaną tu uwięzieni.Czy Elanpomyliła drogę? Czy też miała jakiś plan? %7łałował, że niewie, o co chodzi.Dogonił resztę śmigów, które teraz zawisły w powietrzuwysoko ponad wąwozem.Dołączył do nich.Kiedy dotrą tuczołgi, rozniosą górali na strzępy.Jedi są gotowi na śmierć w każdej chwili.Ale czy Elanmusiała się o nią prosić?Czołgi zagrzmiały, posuwając się naprzód.Przyspieszyły,kiedy gwardziści zdali sobie sprawę, że właśnie mogąuwięzić górali w pułapce.Działa jonowe strzelały bezprzerwy, bardziej na wiwat dla gwardii niż z powodówtaktycznych.Pierwszy pojazd rozpoczął manewry, abywystrzelić w krążące w powietrzu śmigi.l nagle zaczął pogrążać się w ogromnej zaspie.Zniegi lód zwaliły się na niego i zakryły go w całości.Drugi czołgstrzaskał pokrywę lodową i został też został połknięty.Dla pozostałych było już za pózno na odwrót.Jeden podrugim zapadały się w pokrytym skorupą lodu śniegu.Wkilka chwil wszystkie zniknęły.Elan śmignęła ku Qui-Gonowi.Zimny wiatr zaróżowił jej policzki.Jej granatoweoczy iskrzyły się.98Królewskie znamię- Nie sadzę, żebyś potrzebował swojego mieczaświetlnego - powiedziała.99Królewskie znamięROZDZIAA 13Elan wiedziała, że przy północno-wschodnim wietrzewąwóz na kilkaset metrów napełni się śniegiem.Braksłońca rankiem mógł spowodować powstanie lodowejskorupy na zaspie.Zaryzykowała: miała nadzieję, że czołgiwjadą do wąwozu, nie mogąc doczekać się pojmania górali.Ryzyko się opłaciło.Mieszkańcy gór zwyciężyli w bi-twie bez żadnej ofiary.Mogli pozostawić gwardię kró-lewską żywcem pogrzebaną w śniegu.Qui-Gon nie mógłnic na to zaradzić - nie zdołałby sam odkopać czołgów.Jednakże, ku jego zaskoczeniu, Elan zorganizowała akcjęratunkową [ Pobierz całość w formacie PDF ]