[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Była to najlogiczniejsza analiza, jaką Jamieson kiedykolwiek słyszał.Jeżeli Clugy znajdował się pod kontrolą raili, doprawdy dobrze grał swoją rolę.Jamieson wiedział, że to, co dzieje się tutaj, jest filmowane i przekazywane do sąsiedniego pokoju, gdzie znajduje się grupa psychotechników, obserwująca Clugy'ego.Gdyby wykryli jakiś fałszywy ton, na biurku Jamiesona zapaliłaby się lampka, niewidoczna dla jego gościa.Ale na razie nic się nie zapaliło.- Z powodów, o których nie mam prawa pana informować -powiedział - ta limfa jest zbyt ważna, byśmy zastanawiali się nad kosztami jej uzyskania.Potrzebujemy jej, i to bardzo pilnie.Poza tym w kontrakcie, jeżeli pan go otrzyma, zagwarantuje się panu zwrot wszelkich kosztów, oczywiście po sprawdzeniu ich zasadności.Tak więc.- Do diabła z kosztami! - wykrzyknął Clugy ochryple.- Nie powinienem był w ogóle o tym wspominać.Najważniejsze jest to, że wystawi się na niepotrzebne ryzyko setki przyzwoitych ludzi.- To będzie konieczne ryzyko - sprzeciwił się Jamieson.Przykręcał teraz śrubę, by sprowokować gwałtowną reakcję.-I przyjmuję pełną odpowiedzialność za swoją decyzję.Clugy powoli opadł na fotel.Jego twarz, opalona promieniami wielu słońc, ze złości pokryła się jaskrawą czerwienią.Ale jeszcze raz się opanował.- Panie Jamieson, proszę posłuchać.Na brzegu tej dżungli znaleźliśmy niewielką wyżynę.Pisałem o tym w swoim raporcie.Nie nazwałbym jej odpowiednim miejscem na obóz, ale i tak jest tam znacznie lepiej niż na ziemiach położonych niżej.Jeżeli rząd nalega, by obóz został założony w pobliżu źródła zaopatrzenia - albo raczej jeżeli pan na to nalega, bo to pan tu rządzi -zbudujemy go na tym wzniesieniu.Jednak od razu chcę wyjaśnić, że poniżej tej granicy nie rozbiję obozu i nie będę narażał ludzi, nawet gdyby miało mnie to kosztować kontrakt.Jamieson nie wiedział, co o tym myśleć.Zdawał sobie sprawę, do jakiego stopnia jego naleganie musi wydawać się bezsensowne temu inżynierowi, który kieruje się czystą logiką, Mimo to czubek jego ołówka wrócił na zieloną plamę i mocno się w nią wbił.- Tu - powtórzył stanowczo.To była ostatnia kropla.Clugy zerwał się z fotela jak wyrzucony sprężyną.Uderzył pięścią w biurko tak mocno, że aż zawibrowało.- Do cholery! - wybuchnął.- Ilu to ja już poznałem takich małych geniuszy jak pan, rozwalonych w swoich obrotowych fotelach! Siedzicie za biurkami od tak dawna, że straciliście kontakt z rzeczywistością, ale uważacie, że możecie utrzymać swoją reputację „twardzieli" po prostu rozkazując, by wszystko było robione jak najtrudniej, nawet jeżeli w ten sposób wystawiacie na niebezpieczeństwo życie ludzi o wiele więcej wartych niż wy! Posłuchaj, dobry człowieku! Gdybym mógł cię zrzucić chociaż na pięć minut w to zielone piekło, tam, gdzie wbił się czubek twojego ołówka, wtedy przekonalibyśmy się, gdzie naprawdę chcesz zbudować obóz.Właśnie takiego wybuchu potrzebował Jamieson.Lampka nadal się nie zapalała.Poczuł ulgę.Teraz trzeba było zakończyć rozmowę, nie dając poznać, że chodziło tu o test.- Doprawdy, panie Clugy - odezwał się spokojnie- dziwi mnie, że zajmuje się pan wycieczkami osobistymi, gdy omawiamy misję zleconą przez rząd.Clugy nadal wpatrywał się w niego, chociaż złość na jego twarzy ustąpiła zasępieniu.- Panie Jamieson - powiedział cierpko.- Proszę zauważyć, że staje się to sprawą osobistą właśnie dlatego, że pan przez zwykły kaprys chce postawić innych ludzi w rozpaczliwej sytuacji.Jeżeli życzy pan sobie, by obóz rozłożono tutaj, niech pan go sobie sam rozbija.Ja rozkażę mojej załodze wracać na Ziemię.Niech diabli porwą pański kontrakt, z kosztami wliczonymi czy też nie!Clugy odwrócił się na pięcie i ruszył do drzwi.Jamieson nie próbował go zatrzymać.Sprawdzian nie został jeszcze zakończony.Niezbity dowód uzyska dopiero wtedy, gdy Clugy spełni swoją groźbę odwołania ludzi z Miry 23 i w ten sposób zrezygnuje z lukratywnego kontraktu.Tego rulle nigdy by nie zrobili, nawet gdyby kazano im założyć obóz na wulkanie.Nie mogliby sobie pozwolić na utratę kontroli - sprawowanej za pośrednictwem Clugy'ego, jeżeli rzeczywiście go sobie podporządkowali - nad realizacją wyjątkowo ważnego ludzkiego projektu.Jamieson nie wyobrażał sobie, by aż tak daleko się posunęli w udawaniu troski o ludzki personel.Przekręcił tarczę i nacisnął przełącznik na biurku.Zabłysnął ekran, ukazując trzech mężczyzn.Byli to psychotechnicy, którzy obserwowali Clugy'ego na tyle dokładnie, na ile pozwalały liczne ultraczułe przyrządy.- No i co, panowie? - spytał.- Ja powiedziałbym, że jest czysty.Zgodzicie się ze mną?Jeden z naukowców uśmiechnął się i odparł:- Clugy znany jest z takich wybuchów złości.Jestem gotów postawić na niego.- Wątpię, bym jeszcze zdołał go przekonać do zmiany decyzji - zauważył Jamieson.- Ale jeżeli tak, to miejmy nadzieję, że zdąży wylecieć na Mirę, zanim rulle go sobie podporządkują.To stanowiło jeden z największych problemów ludzi.Nigdy nie można było mieć pewności, a już zwłaszcza nie tutaj, na ich rodzinnej planecie.Nigdzie, w żadnym sektorze Galaktyki kontrolowanej przez człowieka, działalność szpiegowska rulli nie była tak intensywna jak właśnie mi Ziemi, mimo bardzo dobrze pracujących służb kontrwywiadowczych [ Pobierz całość w formacie PDF ]