RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bogen przyglądał mi się bardzo uważnie, ja zaś nie zamierzałem dostarczać mu pretekstu do wykonania pierwszego ruchu, o ile miałby to być ruch na jego warunkach.Kilkanaście osób już straciło życie, bym mógł się tu znaleźć.Czułem się odpowiedzialny za śmierć tych niewinnych i chciałem dokonać tego, po co mnie tutaj przysłano.Przynajmniej tyle mogłem dla nich zrobić.Dylan podejrzewała, że w jakiś sposób doprowadziłem do tego, iż się tu znaleźliśmy.Do diabła, to nie były jedynie podejrzenia.Pracowała przecież przedtem ze mną i dostarczyła mi pierwszych informacji na ten temat.Jedynie jej przekonanie, że nie spowoduje śmierci osób niewinnych, pozwalało jej utrzymać spokój.Nie miałem najmniejszego zamiaru wyprowadzać jej z błędu.Jedną z pierwszych czynności, które musiałem wykonać, było porównanie numerów seryjnych torped, ciągle leżących w magazynie, z moją listą.Nie było tam żadnego z moich starych numerów, ale ponieważ przybyliśmy z pełnym ładunkiem na naszych kanonierkach, czułem się bezpiecznie.Fracht przewożony na wyspę miał bardzo różnorodny charakter, od żywności, elektroniki i innych podstawowych towarów do specjalistycznego sprzętu łączności, sprzętu komputerowego i wyposażenia laboratoriów biologicznych.Fakt, że potrzebne ciągle było tyle materiałów i ludzi – od czasu do czasu mignęła mi znajoma twarz – sugerował, że Operacja Feniks naszego Laroo nie ma jak na razie zbyt wielkich sukcesów.A przecież, choć wolno mi było pływać na moich statkach na wyspę, to poza przystań nie pozwalano mi wyjść i obserwowano mnie bardzo uważnie za każdym razem, kiedy tam byłem.Dziwna, futurystyczna budowla w samym centrum wyspy z portu wyglądała jeszcze bardziej imponująco, ale zbliżyć się do niej nie mogłem.Analizowałem w myślach wszystko, czego się dowiedziałem, wszystko, czego się domyślałem i wszystko, co mi się udało zobaczyć.Doszedłem do wniosku, że znajduje się w ślepej uliczce.Sam dostęp do portu na wyspie okazał się niewystarczający, a nawet gdyby udało mi się wślizgnąć gdzieś dalej, złapano by mnie bardzo szybko, tak jak i każdego, kogo bym tam wysłał.– Jestem kompletnie sfrustrowany – przyznałem pewnego dnia w rozmowie z Dylan.– Znajduję się w ślepej uliczce, nie widząc z niej żadnego wyjścia.Jestem tu już od roku i osiągnąłem dość dużo, ale teraz utknąłem w martwym punkcie.A rzeczą najbardziej irytującą jest fakt, że jestem tak blisko tego wszystkiego, a nie mogę wykonać żadnego ruchu.– Ciągle jesteś zdecydowany zabić Laroo, prawda? – zareagowała na moje słowa.– Chciałabym ci pomóc, ale ani nie potrafię, ani nie mogę.Wiesz przecież, że nie mogłabym uczestniczyć w działaniu prowadzącym do czyjejś śmierci.Skinąłem głową i ścisnąłem jej dłoń.– Wiem.Jednak zabójstwo nie jest mym głównym celem.Chcę dowiedzieć się więcej szczegółów na temat tych robotów.Z przerażeniem myślę o całej ich armii pod rozkazami Laroo i Bogena – a może i innych Władców – wystawionej przeciwko Konfederacji.Są one tak doskonałe, że aż mnie to przeraża.Gdyby potrafiły zneutralizować program nakazujący im posłuszeństwo, tym samym stworzyłoby nową formę życia, przypominającą wyglądem człowieka, ale poza tym całkowicie nie ludzką.Wyobraź sobie bowiem ludzi zdolnych do myślenia z szybkością superkomputera, zdolnych – w sensie dosłownym – do kontroli każdej komórki własnego ciała; mających umiejętność latania, przetrwania w warunkach próżni i o wiele więcej.Ludzi zredukowanych psychicznie do superkomputerów w ludzkiej postaci, dążących tylko do jednego – do władzy.Na dodatek, byliby nieśmiertelni, a w przypadku jakichś problemów z własną formą czy rozmiarem mogliby wrócić tutaj i przybrać żądany kształt i wielkość.– Przecież Konfederacja mogłaby ich wykryć i zniszczyć!– Być może.Nie zapomniałem jednak, że jeden z nich przedostał się do najlepiej strzeżonego miejsca na terenie Konfederacji, że pokonał wszelkie pułapki, że poradził sobie z ochroną złożoną z ludzi i robotów, a został w końcu schwytany i zniszczony jedynie dlatego, iż jego program wymagał, by wrócił on ze sprawozdaniem na Romb Wardena.Zasadniczo był on tylko starszym urzędnikiem! Wstaw jednak w te doskonałe skorupy mózgi najlepszych, najbardziej przewrotnych i złośliwych ludzi z Rombu Wardena, a.cóż, doktor Dumonia sugerował przecież, iż Konfederacja jest bardzo krucha i istnieje jedynie dlatego, że nie spotkała się jeszcze z rzeczywistym wyzwaniem.Tacy ludzie byliby owym wyzwaniem.Połączmy ich z wyrafinowaną obca cywilizacją, a wtedy możemy mieć koniec tego świata, który znamy.Dlatego muszę go powstrzymać.– Jesteś więc przekonany, że Laroo może tego dokonać? Czy nie pomyślałeś nigdy, iż ci obcy mogą być tak zaawansowani technicznie, że nie ma tutaj odpowiednich narzędzi, by móc poradzić sobie z ich tworami?Zastanowiłem się nad jej słowami.– Wpływy Czterech Władców sięgają daleko poza sam Romb Wardena.Choć oni sami są tutaj uwięzieni, wielu potężnych ludzi na terenie Konfederacji siedzi w ich kieszeni.– Czy jednak by się odważyli? Chodzi mi o to że przecie? Konfederacja wie o ich robotach.A Laroo nie może pozwolić, by obcy zorientowali się w tym, co on robi.Czy fakt, iż przeprowadza te wszystkie badania właśnie tutaj nie świadczy o tym, że nie chce, by ktoś z zewnątrz brał również w tym wszystkim udział?– Być może masz rację – powiedziałem.– W porządku, zróbmy wobec tego kilka założeń na podstawie tego, co wiemy.Po pierwsze, prace są prowadzone tutaj.Po drugie, pomimo nieograniczonych środków z Cerbera – a może i z całego Rombu – i najlepszych naukowców, nie udało mu się jeszcze rozwiązać problemu.Czterej Władcy są również w trudnej sytuacji: ryzykują interwencję Konfederacji i utratę dobrych stosunków z obcymi.– Nachyliłem się ku niej i pocałowałem ją.– Być może masz rację.Być może nie potrafią rozwiązać tego problemu bez pomocy z zewnątrz, a pomocy tej otrzymać nie mogą.Siedzieliśmy przez chwilę w milczeniu, a ja rozważałem wszystkie opcje i możliwości.Co naprawdę wiedziałem, a czego nie wiedziałem?Chciałem się znaleźć na wyspie i wewnątrz tej operacji.Jeśli była ona raczej operacją Czterech Władców, a nie samego Laroo – co wydawało się prawdopodobne – zlikwidowanie Laroo na dłuższą metę nie miało większego znaczenia.Bogen, czy ktoś inny, postawiony odpowiednio wysoko w tym bardzo zhierarchizowanym społeczeństwie, przejąłby jego funkcję i kontynuował zadania.Czego tedy chciałem tak naprawdę dokonać? Chciałem, by zarzucono kontynuowanie tej operacji, przynajmniej na razie.Chciałem uzyskać taką pozycję, by móc choć trochę zmienić ten obrzydły świat, uczynić go trochę bardziej ludzkim, jednocześnie chroniąc to, co było dla mnie bardzo ważne.Najbardziej zaś chciałem okazać się – na koniec – dobroczyńcą Cerberejczyków, Czterech Władców i Konfederacji; i to wszystkich jednocześnie.Pomysł nadpłynął, a ja chwyciłem go, obróciłem go na różne strony, stwierdzając, że jest szalony i nie ma szansy realizacji – podobnie jak tamten pierwszy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl