RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Próbowałem pozbyć siętej myśli, nazywając ją bredniami szalonej staruchy, ale bogowie często wybierajątakie istoty na swoich heroldów.Nagle zabrakło mi języka w gębie.Aelle uściskał mnie, rozgniatając moją twarz o kołnierz niedzwiedziej szuby. - Czy twoja matka ma przed sobą długie życie? - spytał.- Nie, panie królu.- Pochowaj ją nogami ku północy.Taki jest zwyczaj naszego ludu.- Wziąłmnie w ostatni uścisk.- Bezpiecznie dojedziesz do domu - rzekł i odstąpił ode mnie,dodając jeszcze ochryple: - %7łeby pogadać z umarłymi, musisz obejść kamień trzyrazy i uklęknąć przy dziurze.Prześlij mojej wnuczce całusy.- Uśmiechnął się,zadowolony, że zaskoczył mnie, ujawniając tak dokładną wiedzę o moim życiu, poczym odwrócił się i odszedł.Czekająca eskorta przypatrywała się, kiedy obchodziłem kamień trzykrotnie, apotem ukląkłem przy dziurze.Nagle wzięło mnie na płacz i głos uwiązł mi w gardle,kiedy wyszeptałem imię córki.- Dian.? - zwróciłem się do serca kamienia - Dian, moje kochanie.? Czekajna nas, moja droga, bo przybędziemy do ciebie.Dian.Moja nieżywa córeczka, moja kochana Dian zamordowana przez ludziLancelota.Powiedziałem jej, że ją kochamy, posłałem jej całusa od Aelle a, a potemwsparłem czoło o zimny kamień i wyobrażałem sobie jej zwiewny cień, samiuteńki wzaświatach.Merlin co prawda powiedział nam, że dziatwa bawi się radośnie podjabłoniami Annwnu, ale mimo to płakałem, kiedy wyobraziłem sobie, że nagle słyszymój głos.Czy podniosła oczy? Czy, jak ja, zapłakała?Odjechałem.Trzy dni zajęło mi dotarcie do Dun Caric i wtedy dałem Ceinwynzłoty pierścionek.Zawsze lubiła proste ozdoby i to cacuszko zdobiło ją o wiele lepiejniż niektóre wymyślne rzymskie kamienie.Nosiła go na małym palcu prawej dłoni,bo tylko tam pasował.- Jednak wątpię, by uratował mi życie - powiedziała ze smutkiem.- Czemu? - spytałem.Uśmiechnęła się, podziwiając pierścionek.- Kto z Sasów będzie tracił czas na szukanie pierścionka? Najpierw gwałć,potem splądruj, czy nie taka jest dewiza włóczników?- Nie będzie cię tu, kiedy Sasi przybędą - powiedziałem.- Musisz wracać doPowys.Pokręciła głową.- Zostanę.Nie mogę zawsze uciekać do brata, kiedy nadciąganiebezpieczeństwo.Nie poruszałem dalej tej sprawy, pozostawiając ją, aż przyjdzie czas, natomiast posłałem wieści do Durnovarii i Caer Cadarn, dając znać Arturowi, żewróciłem.Cztery dni potem przybył do Dun Caric i przekazałem mu odmowęAelle a.Artur wzruszył ramionami, jakby nie spodziewał się niczego innego.- Warto było spróbować - rzekł, zamykając temat.Nie powiedziałem mu o ofercie Aelle a pod moim adresem, bo w tymkwaśnym nastroju, w jakim się znajdował, gotów był pomyśleć, że mnie znęciła, i byćmoże nigdy by już mi nie ufał.Nie powiedziałem mu też, że Lancelot był wThunreslea, bo wiedziałem, że wstrętny jest mu nawet dzwięk imienia tamtego.Opowiedziałem mu natomiast o mnichu z Gwentu, na co się nachmurzył.- Chyba muszę odwiedzić Meuriga - rzekł ponuro, wpatrując się w dalekipagór.- Czy wiedziałeś - zwrócił się do mnie oskarżycielskim tonem - że Excaliburjest jednym ze Skarbów Brytanii?- Tak, panie - przyznałem.Merlin rzekł mi to dawno temu i musiałem muprzysiąc, że zachowam to w sekrecie, bo obawiał się, iż Artur jeszcze zniszczy miecz,żeby zademonstrować brak przesądów.- Merlin zażądał jego zwrotu - powiedział.Zawsze wiedział, że to żądaniemoże paść, od tamtego dnia, w którym Merlin wręczył młodemu Arturowiczarodziejski miecz.- Dacie mu go, panie? - spytałem z niepokojem.Skrzywił się.- Jeśli nie, Derflu, to czy wtedy zaprzestanie tych idiotyzmów?- To nie idiotyzmy, panie - powiedziałem i na wspomnienie migotliwejdzieweczki rzekłem sobie w duchu, że była ona zwiastunką cudownych zdarzeń.Artur odpiął miecz z ozdobną pochwą.- Zawieziesz mu go, Derflu - rzekł z niechęcią.- Zawieziesz mu go.- Wcisnąłw moje dłonie cenną broń.- Ale powiedz Merlinowi, że chcę go mieć z powrotem.- Powiem - obiecałem.Albowiem jeśli bogowie nie mieli zjawić się w wilięSamain, wtedy Excalibur miał zostać dobyty i użyty przeciwko Sasom.Lecz święto Samain było już bardzo blisko i w tę noc umarłych bogowie mielizostać wezwani.Następnego dnia zawiozłem Excalibura na południe, aby się to stało. Mai Dun to potężne wzgórze na południe od Durnovarii i niegdyś wznosiła sięna nim największa forteca całej Brytanii.Szerokie, rozległe zwieńczenie pagórarozciąga się na wchód i zachód i dawni ludzie wznieśli wokół niego trzy krzepkie,stromo opadające ziemne wały.Nikt nie wie, kiedy to uczyniono ani jak, i niektórzywierzą, że sami bogowie musieli je zbudować, bo potrójny szereg wałów wydaje sięzbyt wysoki, a rowy między nimi zbyt głębokie na ludzkie możliwości, chociaż aniwysokość wałów, ani głębokość rowów nie uchroniły fortecy przed rzymskimatakiem i cały garnizon poszedł pod miecz.Od tamtych czasów Mai Dun świecipustkami, wyjąwszy małą kamienną świątynię Mitry, zbudowaną przez zwycięskichRzymian na wschodnim krańcu płaskiego wierzchołka.Latem stara forteca prezentujesię okazale, owce pasą się na mocarnych wałach, motyle latają nad trawą, dzikimtymiankiem i storczykami, ale pózną jesienią, kiedy noce zapadają wcześnie izachodnie deszcze mkną przez Dumnonię, wierzchołek bywa lodowaty, nagi i wiatrprzenika na nim do kości.Główna droga na szczyt prowadzi przez zachodnią bramę, zbudowaną jaklabirynt, i kopyta konia ślizgały się w błocie, kiedy wiozłem Excalibura Merlinowi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl