[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przeciągnął się.Nie sposób było nie widzieć jego muskularnego ciała prężącego się tużprzy mnie.Wstałam zbyt pospiesznie i zachwiałam się lekko.Noah, szczerząc zęby, zdjął poduszkę z łóżka i położył ją na podłodze, dając mi znak,żebym usiadła.Usiadłam. Okej powiedział. Co ty masz na sobie? Nie wiem.Kombinezon kosmiczny.Wszystko jedno. Musisz sobie wyraznie wyobrazić.Ty musisz dodał.Zachichotałam. Zamknij oczy przypomniał mi. Jeszcze chwila, a będę musiał ustanowić karę zaniesubordynację. Na przykład jaką? zapytałam wyzywająco. Nie prowokuj.Dobra, jeszcze raz, co masz na sobie? Bluzę z kapturem i wiązane spodnie, jak ty.Chyba. Masz coś pod spodem? Zwykle noszę bieliznę. Zwykle? Z wyjątkiem specjalnych okazji. Chryste, pytałem tylko, co masz pod bluzą. Powiedzmy, że koszulkę bez rękawów. Kolor? Biały.Bluza czarna.Spodnie szare.Jestem gotowa pójść dalej.Poczułam go bliżej przy sobie.Prawie mówił mi do ucha. Do momentu, w którym ja kładę się na plecach i pociągam cię za sobą?Tak. Jesteś nade mną uściślił.Cholera. Do momentu, w którym mówię, że chcę poczuć miękkie włosy na twojej szyi? Poczućskórę twojego brzucha pod wargami? szeptał z ustami przy mojej skórze. Utrwalić sobiew pamięci krajobraz twoich bioder i brzucha, łuk szyi i wypukłość twoich& i tak dalej?Czułam dotyk jego ciepłych dłoni na barkach.Otworzyłam oczy.Musiałam nieświadomieprzylgnąć do Noaha, kiedy miałam zamknięte oczy, bo byłam już prawie na jego kolanach. Powinnaś zostać na poduszce powiedział.Nie pasowało mi to. Nie chcę odpowiedziałam.Palce mnie świerzbiły, żeby go dotknąć. Nie ma potrzeby tego przyspieszać.Miałam ogromną potrzebę. Dlaczego nie?Popatrzył na mnie.Na moje usta. Ponieważ znów pragnę cię całować wyjaśnił. Ale tylko pod warunkiem, żecałkowicie przestaniesz się bać.Czy jest jeszcze jakaś cząstka ciebie, która się boi?Czego się boi? %7łe go skrzywdzę? Zabiję? Jeśli się pocałujemy? Jeśli nadal będziemyrazem? Nie boję się o ciebie, Noah powiedziałam głośno. W każdym razie nie świadomie. Wcale się nie boję zapewniłam, odsuwając się i siadając ze skrzyżowanymi nogami.Przechylił głowę i spoglądał na mnie, ale milczał. Boję się o& siebie wyjaśniłam. Nie mam& mam poczucie, że przy tobie przestajęsię kontrolować.Pomiędzy brwiami Noaha pojawiła się pionowa zmarszczka.Niemal widziałam, jakobracają się tryby jego umysłu. O czym myślisz? zagadnęłam. O niczym specjalnym. Kłamiesz.Zawsze o czymś myślisz. Zastanawiam się, czemu masz tak silne poczucie utraty kontroli nad sobą.I co możnazrobić, żebyś przy mnie mogła ufać sobie. Jakieś pomysły? Powiem ci, jeśli się pojawią. Fajnie. Spojrzałam na zegarek. Mamy jeszcze parę godzin dla siebie. Powinniśmy zasnąć powiedział, ale nawet nie spojrzał w stronę łóżka.Uśmiechnęłam się szelmowsko. Powinniśmy wrócić do mojego pokoju.Noah wstał. Który znajduje się pomiędzy pokojami Josepha i twoich rodziców.Chyba już cimówiłem, że nie powinniśmy niczego przyspieszać?Przewróciłam oczami. Miałam na myśli swój pokój z dzieciństwa. Ach.Wstałam również i splotłam palce z jego palcami. Noah powiedziałam miękkim głosem.Popatrzył na mnie z góry.Cień uśmiechu przemknął mu po wargach. Jutro, Maro.Najwyrazniej nie udało mi się ukryć rozczarowania, gdyż Noah uniósł mi podbródekpalcem. Jutro powtórzył dobitnie i usłyszałam obietnicę w jego głosie.Kiwnęłam głową.W moich żyłach zaczął się odpływ adrenaliny, kiedy Noah pocałowałmnie w czoło i zaprowadził do łóżka.Marzyłam usilnie, żeby zasnąć i śnić jego bliskość.Tymczasem leżałam w jego ramionach, patrząc w ciemność, i słowa Roslyn bez końcapowtarzały się w moich myślach. Zniszczysz go swoją miłością.Jeśli tak, to zniszczę nas oboje.41Zamrugałam i otworzyłam oczy.Nie mogłam skupić wzroku i sufit, który widziałam nad sobą,rozpływał mi się w oczach.Nie sufit naszego gościnnego pokoju.Sufit u Noaha.Byłam w domu Noaha.Leżałam w jego łóżku.Nie, chyba śnię.Wtem obok mnie ugiął się materac.Słowo koszmar nieproszone wdarło się w moje myśli i nagle ogarnął mnie strach.Ale to był tylko Noah z odwróconą głową wpatrywał się w rzędy książek na regałachzajmujących całą ścianę.W słabej poświacie, przesączającej się przez zasłony, jego pięknatwarz nabrała ostrych konturów.Noah nie mógł być sennym koszmarem.Uniosłam się i ostrożnie uklękłam na łóżku, bojąc się, że wystarczy gwałtowniejszy ruch,a sen uleci.Sięgnęłam i delikatnie odgarnęłam mu włosy z czoła [ Pobierz całość w formacie PDF ]