[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Derry? dokończyła Mimi.Przewróciłyśmy się na plecy i wyłyśmy ze śmiechu, leżąc pomiędzy sa-szetkami z sosem sojowym. Cicho, zołzy.Poza tym, Reynolds, to ty spotykałaś się z facetem, któ-ry nazywał się James Brown odgryzła się Sophia. No tak.To brzmi cudownie w porównaniu z Barry Derry. Zaśmie-wałam się, ocierając łzy z policzków.To był głupi pomysł, bo nadal mia-łam na palcach pikantną musztardę. Kurde! Zasłużyłaś! rzuciła Sophia i podała mi serwetki.Mimi nadal kwiczała ze śmiechu i mamrotała pod nosem przezwiska,które rymowały się z nazwiskiem faceta Sophii.Walnęłam ją łokciemw bok.Czułam, że Sophia stara się być dzielna, ale wesele nie będzie dla niejłatwe.Ja także nie chciałam spotkać się z Neilem.Wyobrażałam sobie, jakpodchodzę do niego w trakcie zabawy i tort staje mu w gardle.Uśmiech-nęłam się do koleżanki z aprobatą. Kochana, na pewno jest wspaniały.Chętnie go poznam.Zamilkłyśmy na chwilę.Mimi odchrząknęła i zmieniła temat. Kiedy wraca Simon?81/332 W czwartek wieczorem powiedziałam i przypomniałam sobie, żemam dla dziewczyn nowinę. A, zapomniałam wam powiedzieć.Zgadnij-cie, kto będzie opiekował się rezydencją w Sausalito.Obydwie zapiszczały.Każdej z nas bardzo podobał się dom Jillian.A zwłaszcza winda na zboczu wzgórza. Ale fajnie.Co Simon na to? chciała wiedzieć Mimi. Stwierdził, że będzie nudno.Ale ja się nie przejmuję.Ten dom to mi-strzostwo świata.Kto nie chciałby tam pomieszkać? A do tego znajduje siętak blisko hotelu Claremont, dlatego idealnie nadaje się na bazę.Zresztąnie sądzę, abyśmy spędzali tam każdą noc.Będziemy tam tylko wpadać. Patrzcie, zabawa w dom.Czy to nie urocze? rzuciła kąśliwie So-phia.Mimi posłała jej wściekłe spojrzenie. Chodzi mi o to, że to, co wasteraz łączy, jest wspaniałe.Jesteście razem, ale nie do końca.Oddzielniei bez spinki.Jak zaczyna się wspólne kupowanie mebli, to wszystko siępieprzy. Powiedziała ta, która zamieszkała z Neilem, chociaż była z nim kró-cej niż pół roku wytknęła jej Mimi. Powiedziała ta, która już z nim nie jest odparła Sophia, wymachu-jąc pałeczkami. Ale nie dlatego zerwaliście.Mieszkanie razem nie miało z tym nicwspólnego.Nie mów mi, że nie był to dla was wspaniały czas. Jasne, cudownie wspominam ten okres.Ale to wszystko stało sięszybko.Oddzielnie i bez spinki, tylko o to mi chodzi powiedziała i zdjęłakawałek pędu bambusa z dekoltu.Wkraczałyśmy na grząski grunt i nie mam na myśli dekoltu. Dobra, dzięki za radę, ale nie zamierzamy z Simonem razem miesz-kać.Zaopiekujemy się tylko domem.A przy okazji będziemy uprawiali82/332niesamowity seks w fantastycznym otoczeniu.I tyle zakończyłam tę wy-mianę zdań.Westchnęłam, bo wzywała mnie sterta papierów leżących na biurku.Zjadłam jeszcze jedną krewetkę i zaczęłam zbierać pojemniki po jedzeniu.Dziewczyny rzuciły się do pomocy.Zostawiły mi wszystkie resztki na ju-trzejszy lunch. Dzięki, że przyszłyście, choć nie musiałyście. Wiem, że ciężko pracujesz.Pomyślałam, że przyda ci się przerwa wyjaśniła Mimi, kiedy odprowadzałam je do drzwi. Nie przypisuj sobie autorstwa tego pomysłu.To ja zaproponowałamprzyniesienie jedzenia oburzyła się Sophia. Ty chciałaś kupić zwykłeuliczne taco. Nieprawda! To ja powiedziałam, że powinnyśmy& zaczęła Mimi,ale szturchnęłam ją w ramię.Wiem, czym to by się skończyło, dlatego ze śmiechem wypchnęłam jeza drzwi. Moje panie, kocham was obie, ale wynocha już stąd.Pożegnały się i poszły, a ja wróciłam do gabinetu.Trochę się poprze-ciągałam, próbując odgonić dopadającą mnie po jedzeniu senność.Włą-czyłam wszystkie światła w biurze i puściłam Pearl Jam.Głośno.Simon i ja nie zamieszkamy razem.Pfff.***P ół godziny pózniej dostałam wiadomość od Mimi:Czy Simon mówił ci, że Neil z kimś przychodzi?83/332Tak.Co powiedział ci Ryan?Nic poza tym, że przychodzi z dziewczyną.To samo mówi Simon.Lepiej, żeby nie była ładna.Na pewno będzie.Wiem.To może się zle skończyć&To pewne.Zresztą już jest kiepsko koleś nazywa się Barry Derry, na litość bo-ską.Co lubi sery&Cicho bądz.***Simon zamierzał wrócić w czwartek wieczorem, ale jego samolot doNowego Jorku miał opóznienie, przez co nie zdążył na przesiadkę do SanFrancisco.Zmienił rezerwację na piątek rano, ale było ryzyko, że spóznisię na próbę ślubu.Dał mi znać, że jedzie na lotnisko, potem poprosiło adres kościoła.A potem jeszcze chciał adres restauracji, w której organi-zowano próbny obiad.Rano Jillian wpadła do biura, aby dokończyć kilka spraw.Próbowałamwyperswadować jej pracę w przeddzień ślubu, ale stwierdziła, że potrze-buje tylko kilku minut na domknięcie paru rzeczy.Potem pojedzie naswój ostatni lunch jako panna.Mnie niestety on ominie, bo mam zwołanew ostatniej chwili spotkanie z panem Camdenem [ Pobierz całość w formacie PDF ]