RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poza tym, jak grawitantka zamierzała upozorować jej Śmierć? Należało uciekać i ostrzec Coromella.Starannie dobrała słowa dbając, by obietnice zabrzmiały wiarygodnie.- Nie teraz.Admirał na mnie czeka.Wymyślę dla niego jakąś wymówkę i spotkamy się później.- Lunzie zmusiła się by czule dotknąć ramienia Quinady, z trudem opanowując obrzydzenie.- Trzeba zachowywać pozory, przecież wiesz.- Tajemna schadzka.- Quinada wykrzywiła wargi w uśmiechu.- Niech będzie.To nawet bardziej podniecające.Kiedy?- Po toaście - obiecała Lunzie.- Zauważą, jeśli nie będzie mnie przy oddawaniu honorów twojemu panu.Ale potem możemy spotkać się, gdziekolwiek zechcesz.- To prawda - potwierdziła ruchem głowy grawitantka odsuwając się.- Jest taki zwyczaj.Mogą zauważyć twoją nieobecność.Lunzie przytaknęła ruchem głowy i zrobiła krok w kierunku drzwi.Zanim jednak zdążyła zrobić drugi, Quinada chwyciła ją za nagie ramię i wymierzyła jej policzek tak silny, że głowa Lunzie odskoczyła do tyłu.Zdumiona spojrzała na grawitantkę, która trzymała ją w żelaznych kleszczach.W końcu puściła.Lunzie musiała oprzeć się o ścianę, by odzyskać równowagę.- Gdzie się spotkamy? Nie powiedziałaś gdzie.Jeżeli kłamiesz, zabiję cię.- Quinada mówiła to pieszczotliwym tonem, który przyprawiał Lunzie o dreszcze.- Ależ tutaj - powiedziała tak, jakby to była oczywista konkluzja rozmowy.- Tu jest najbezpieczniej.Zaraz po toaście przyjdę tu i będę na ciebie czekać.Ten zarozumiały admirał pomyśli, że chcę być dla niego piękniejsza.Zobaczymy się niedługo, Quinado.Teraz już muszę iść, nie było mnie bardzo długo - I z promiennym uśmiechem Lunzie przecisnęła się pod jej ramieniem, a potem przez drzwi,To, czy Quinada idzie za nią, czy nie, nie miało teraz znaczenia, bo korytarzem szła właśnie grupa rozmawiających sobą ludzi, zapewniając Lunzie chwilowe bezpieczeństwo.Gdy odnalazła wreszcie Coromella, ambasador właśnie wyrażał swoją wdzięczność.Skłonił się Lunzie i odszedł.Lunzie odpowiedziała mu odciągając jednocześnie Coromella za jedno z dymiących naczyń.- Muszę z tobą pomówić - syknęła rozglądając się czy Quinada jej nie śledzi.Z ulgą stwierdziła jednak, że nie ma jej nigdzie w pobliżu.- Gdzie byłaś? - zapytał i na moment stracił oddech z wrażenia.- Co się stało? Masz posiniaczoną rękę.I twarz.- To sprawka kochanej Quinady, asystentki Parchandriego szepnęła Lunzie pozwalając sobie na sarkastyczny ton, by dać wreszcie upust obrzydzeniu.- Poszła za mną do toalety i tam na mnie napadła.- Szok, jaki wywołała ta informacja, mimo że admirał szybko się opanował, sprawił Lunzie satysfakcję.- Ma rozkaz mnie zabić! Nie zrobiła tego tylko dlatego, że złożyłam jej obietnicę, której i tak nie zamierzam dotrzymać.Jestem teraz we Flocie, Coromell.Chroń mnie.Zabierz mnie stąd! Natych­miast!KSIĘGA CZWARTAROZDZIAŁ JEDENASTYCzekała ukryta w domu należącym do Floty, a w tym czasie Coromell organizował transport, który zabrałby ją z planety.Z wyjątkiem Mistrza Dyscypliny i starego admirała Coromella, i może jeszcze Quinady, nie było nikogo, kto żałowałby, że odjeżdża.Lunzie bardzo zależało na tym, żeby Mistrz wiedział, iż jej odejście było naprawdę konieczne.Tego wymagała uprzejmość obowiązująca w Dyscyplinie.Lunzie osiągnęła już ten poziom wyszkolenia, że nie potrzebowała bezpośrednich instrukcji, chciała jednak uzyskać prawo do nauczania tego, co już umiała, A w obec­nym stanie rzeczy musiałyby minąć długie lata, zanim idealnie opanowałaby zdobyte tu nowe umiejętności.Następnego dnia prom zabrał Lunzie na należący do Korpusu Poszukiwawczo-Odkrywczego wielośrodowiskowy i wielopoko­leniowy statek ARCT-10, na którego pokładzie znajdowało się wiele innych, mniejszych jednostek.Jej dane spreparowano w ten sposób, że nie było w nich wzmianki o przynależności do wywiadu Floty, znalazła się natomiast sfabrykowana kartoteka zatrudnienia w Centrum Medycznym na Tau Ceti.Była zwyczaj­nym lekarzem przyłączającym się do zespołu ARCT-10 zaj­mującego się odkrywaniem i badaniem nowych planet [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl