[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Podejrzewam, że lepiej wiem,jak on wygląda, niż oni.Sama pani mówi, że gawędził pod plandeką odwrotną stronątwarzy.Przypadek.Zlepy fart. Fachowiec! jęknęłam cichutko. Zmiłuj się, Panie, ktoś, kto umie wyciągaćwnioski.Fachowiec, jak się okazało, nie był nam specjalnie potrzebny.Tuż przed dziesiątązadzwonił Jacek.Miał rację z tym telefonem komórkowym.80 Znalazłem go! oznajmił z triumfem. Odciski palców się zgadzają, siedziałz ojcem przy obiedzie!Z wrażenia usiadłam. I co?! Jak się nazywa?! Jak na niego trafiłeś?! Gdzie go masz.?!Jacek, przejęty sukcesem nie mniej niż ja, zaczął odpowiadać od tyłu. Nigdzie go nie mam na razie, czekam, aż wróci.Te odciski palców, wie pani,że to naprawdę niegłupia rzecz, cholernie dużo można stwierdzić i udowodnić.Brałem gdzie popadło, od wszystkich, jak leci, ale zaznaczałem porządnie, które skąd.I porównywałem z tymi od sierżanta.Jedne zgodziły się jak w banku, nie ma siły, toon.Nazywa się Henryk Szmagier.Pośrednik, pomagier, podwładny i co tam jeszcze nape.Jednostka podrzędna i podstępna, taka pluskwa.Chcę mu dać po mordzie, a potempogadać, docisnę go prywatnie i osobiście, przyznam się pani, że aż się trzęsę do niego.Rozumiałam go w pełni. Złapiesz go jeszcze dzisiaj? Nie da rady, nie ma go w domu i nikt nie wie, gdzie jest.Podobno bardzo póznowróci, pewno robi jakiś szwindel.Ustawiłem tam chłopaka na czatach, na wszelkiwypadek.Zamierzam przywiezć go do Krynicy. Związanego.? A nawet! I zrobi się konfrontację, żeby się nie mógł wyprzeć.Wcale nie jestrozlatany, oni tam mieli rację, udawał to machanie, żeby ojca sięgnąć, za to ogólnie robiwrażenie wystraszonego.Poniekąd słusznie, powodów mu nie brak.Zaraz, to jeszczenie koniec, mówię pani, te odciski palców to bomba! Nauczyłem się je zdejmować,zabezpieczać i rozpoznawać, no, mam tu kogoś do pomocy.I coś mi się widzi, że przyokazji dopadłem Wierzchowickiego.Teraz się nagle zdenerwowałam. Tyś zgłupiał chyba, oszalałeś, jeśli znalazłeś to wszystko sam jeden, bez glin i bezświadków, to to nie będzie żaden dowód! Prywatnej osobie ani prokuratura, ani sąd nieuwierzy! Zaskarżacie o zniesławienie! Mogą mnie pocałować w zniesławienie, już ich widzę, jak skarżą odparłstanowczo Jacek. Ja już w ogóle łapię, w czym dzieło, potrzebne mi jeszcze parękonkretów, a od dowodów aż kipi.Jutro przywiozę Szmagiera i musi puścić farbę!Rozłączył się.Poczułam najpierw piknięcie, a potem duży rozkwit emocji.Mogła sobieprokuratura umarzać, co się jej podobało, prywatne śledztwo przynosiło rezultaty.Noowszem, zdawałam sobie sprawę, że sama nie osiągnęłabym nic, albo prawie nic, Jacekmiał znacznie większe możliwości, razem z ojcem tkwili w tych biznesach, znali ludzi,wiedzieli, czego się po kim spodziewać.Pomyślałam, że nareszcie to całe bagno trochęzabulgocze, smród się ujawni.81Wyobraziłam to sobie.Gębę otworzyć Szmagierowi Jacek potrafi, siłą albo podstępem,ewentualnie łapówką.Załóżmy, że istotnie Szmagier wyekspediował Gawła na tamtenświat, wyprze się, będzie się bronił pazurami i zębami, Jacek się zaciął, wydoi z niegoprawdę, powie w końcu ten padalec, dlaczego zabił człowieka.Aatwo zgadnąć już w tejchwili, że nie uczynił tego dla swojej prywatnej przyjemności, wiedza Gawła i jegochichoty groziły zbyt wielu osobom, Szmagier nie występował solo.Powie dokładnie,kto mu dał zlecenie, zleceniodawca ważniejszy od sprawcy, niechby nawet ten całySzmagier uciekł do Argentyny, byle ujawnił centrum i detale gnojowiska, osobiściepostaram się to rozgłosić i Jacek ma rację, niech mnie pocałują w zniesławienie!Upojna perspektywa wprawiła mnie bez mała w euforię.Usunięcia z tego padołutakże i siebie nie brałam pod uwagę, jeśli nawet wyścigowa mafia zrezygnowałaz poderżnięcia mi gardła, jestem zapewne jednostką niedostatecznie ważną i chwałaBogu za to.Co tam w ogóle ja, inni wiedzą więcej, a już od jutra liczba tych innychładnie urośnie.Klucz do całego dalszego ciągu stanowi Szmagier, bez względu na to, coJacek uczyni, nawet gdyby go zaczął patroszyć i odrywać mu uszy, chcę być przy tym,wbrew obrzydzeniu.I usłyszeć, co powie.Nonsens, nic mu nie będzie odrywał, załatwigo medycznie.W dziesięć minut po telefonie Jacka przez okno wlazł Bodzio.Natychmiast podzieliłamsię z nim radosną sensacją.Bodzio ucieszył się i zainteresował, ale zasadniczo wydawałsię zakłopotany.Uświadomiłam sobie, że nie bez powodu składa mi wizytę o wpół dojedenastej wieczorem, i oderwałam się na moment od Jacka i Szmagiera. No? powiedziałam pytająco. Toteż właśnie odparł Bodzio smętnie. Dostałem nowe zarządzenie ogólne,podrzucili mi do domu, tak jak przewidywałem.Mam przebywać w Leśniczówce dzieńw dzień, od wpół do dwunastej do trzeciej.Zwróciłam mu uwagę, że to chyba nie bardzo nowe, od początku domagają się odniego przebywania w Leśniczówce. Ale teraz dołożyli mi obowiązek.Równo co pół godziny mam dmuchać do budkii grzebać w kącie.%7łądają przerazliwej punktualności, latać z zegarkiem w ręku, co dosekundy.Z tym że nie jestem żaden letnik ani turysta, tylko miejscowy, mam się pałętaćprzy łodziach w rybackim stroju. Co to znaczy, w rybackim stroju? No, na pewno nie kolorowe gacie.Gumiaki, zwykłe portki, koszula.Przy upalekoszulę można zdjąć, rybacy zdejmują.W razie deszczu zydwestka, nie wiem, skąd jąwezmę. Ze sklepu. Już lecę kupować, rozpędziłem się.Jakby ludzie coś robili, mogę im pomagać,podpierać łódz albo co.Nawet wpadać w oczy.Co za nowe króliki im do łba82wskoczyły? Może będziesz musiał rąbnąć łódz i trzeba żeby cię wszyscy zapamiętali posunęłam. Jakąś dużą polkę szykują.Towar gdzie? Nie mam pojęcia, jak zabrali, tak nie oddali, ale ostre pogotowie nie zostałoodwołane.Ciągle są w planach dwie podróże.Może pani ma rację, że mi każą podwędzićłódz, bo już kiedyś pytali, czy umiem się z tym obchodzić. A umiesz?Bodzio popatrzył na mnie jak na głupią. A jak? Znam wszystko, co pływa po wodzie.Rozumiem, że w tej budzie znajdęjakiś komunikat z ostatniej chwili, zależny od rozwoju sytuacji.Mogę nic nie zdążyćzrobić.Podjęłam decyzję bez wahania. To ja też tam będę.Na plaży.Do budy się przelecę po tobie, znów będę udawała,że się przebieram.Jako garderoba to jest cholernie niewygodne, jeśli ktoś mnie ogląda,musi, ale po prostu MUSI, uważać mnie za skończoną kretynkę. No i co to pani szkodzi, przecież nie kandyduje tu pani w wyborach zauważyłBodzio pocieszająco. Słusznie, masz rację.Gdybym kandydowała, jeszcze by mnie wybrali.I żadne z nas nie doznało nawet drgnięcia przeczucia, że chwile grozy zbliżają sięszybkim krokiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]