RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ja jestem inny.Nie powitam śmierci z otwartymi ramionami.Mam zamiar żyć.Tak czują prawdziwi ludzie, Val.Nieważne, co mówią, wszyscy chcą żyć.- Z wyjątkiem samobójców?- Oni także chcą żyć.Samobójstwo to rozpaczliwa próba przerwania nieznośnego cierpienia.I nie jest szlachetną decyzją zgoda, by ktoś więcej wart żył dalej zamiast ciebie.- Ludzie dokonują czasem takich wyborów - przypomniała Val.- To, że postanowiłam oddać życie za kogoś innego, nie oznacza jeszcze, że nie jestem prawdziwą osobą.Że nie ma we mnie chęci walki.Miro zatrzymał poduszkowiec i opuścił na ziemię.Byli na skraju najbliższego Milagre lasu.Zauważył pracujących na polach pequeninos, którzy przerwali zajęcia, żeby się im przyjrzeć.Nie obchodziło go, co zobaczą i co sobie pomyślą.Wziął Val za ramiona, łzy spływały mu po policzkach.- Nie chcę, żebyś umarła - powiedział.- Nie chcę, żebyś wybrała śmierć.- Ty wybrałeś.- Ja wybrałem życie.Wybrałem przejście do ciała, w którym życie było możliwe.Czy nie rozumiesz, że próbuję skłonić ciebie i Jane do tego, co sam zrobiłem? Przez jedną chwilę na statku istniało moje dawne ciało i moje nowe ciało.Patrzyły na siebie.Val, ja pamiętam obie te wizje.Rozumiesz mnie? Pamiętam, że patrzyłem na to ciało i myślałem: „Jakie piękne, jakie młode.Kiedyś ja taki byłem.Kim jest teraz? Kim jest ta osoba? Dlaczego ja nie mogę nią być, zamiast tym kaleką, którym jestem?” Myślałem tak i pamiętam te myśli.Nie wyobraziłem ich sobie później, nie śniłem.Pamiętam, że tak wtedy myślałem.Ale pamiętam też, że patrzyłem na siebie z litością i myślałem: „Biedny człowiek, złamany.Jak znosi ten ciężar, gdy pamięta, co to znaczy życie?” I potem nagle on rozpadł się w pył, w powietrze, w nicość.Pamiętam, że widziałem jego śmierć.Nie pamiętam, jak umierałem, bo moja aiúa dokonała już przeskoku.Ale pamiętam myśli obu stron.- Albo pamiętasz swoje dawne „ja” do przeskoku i nowe „ja” po nim.- Możliwe - zgodził się.- Ale to nie trwało nawet sekundy.Jak mogłem w ciągu jednej sekundy zapamiętać tak wiele myśli obu jaźni? Zachowałem chyba wspomnienia ciała z tego ułamka sekundy, kiedy moja aiúa kierowała oboma.Myślę, że kiedy Jane przeskoczy w ciebie, zachowasz swoje dawne wspomnienia i przyjmiesz nowe, jej.Tak uważam.- Tak? Zdawało mi się, że o tym wiesz.- Wiem.Bo cokolwiek innego jest nie do pomyślenia, a zatem jest niepoznawalne.Rzeczywistość, w której żyję, to rzeczywistość, w której ty możesz ocalić Jane, a ona może ocalić ciebie.- Chcesz powiedzieć, że ty możesz ocalić nas obie.- Ja zrobiłem już wszystko, co mogłem.Wszystko.Skończyłem.Poprosiłem Królową Kopca.Ona się nad tym zastanawia.Musi uzyskać twoją zgodę i zgodę Jane.Ale to już nie moja sprawa.Będę tylko obserwatorem.Albo zobaczę, że przeżyjecie, albo że umieracie.- Przyciągnął ją do siebie i objął.- Chcę, żebyś żyła.Pozostała w jego ramionach sztywna i obojętna.Po chwili ją puścił, odsunął się.- Zaczekaj - powiedziała.- Zaczekaj, aż Jane dostanie to ciało, a potem rób z nim wszystko, na co ci ona pozwoli.Ale mnie nie dotykaj.Nie zniosę dotyku człowieka, który chce mojej śmierci.Te słowa zbyt go zabolały, by mógł odpowiedzieć.Za bardzo, żeby mógł je przyjąć.Uruchomił silnik.Poduszkowiec uniósł się lekko, przechylił do przodu i ruszył.Okrążyli las do miejsca, gdzie ojcowskie drzewa o imionach Człowiek i Korzeniak znaczyły dawną bramę Milagre.Wyczuwał obecność Val obok siebie, jak człowiek kiedyś porażony prądem wyczuwa bliskość linii energetycznej.Nie dotyka jej, ale ona rozbudza mrowienie bólu, który w sobie niesie.Uczynił coś, czego nie da się cofnąć.Val myliła się, kochał ją i nie chciał jej śmierci, ale żyła w świecie, w którym on pragnął jej unicestwienia.I tego nie mogła mu wybaczyć.Mogą wspólnie jechać poduszkowcem, mogą wspólnie wyruszyć do kolejnego gwiezdnego systemu, ale już nigdy nie znajdą się w tym samym świecie.Tej świadomości nie mógł znieść, budziła ból, zbyt głęboki, by w tej chwili nawet go odczuwać.Pozostanie w nim, wiedział, i będzie go dręczył jeszcze przez lata.Ale teraz był niedostępny.Miro nie musiał analizować swoich emocji.Pamiętał je z dnia, kiedy stracił Ouandę, kiedy legł w gruzach sen o wspólnym życiu.Nie mógł o tym myśleć, nie mógł zaleczyć tej rany, nie mógł nawet rozpaczać po tym, co właśnie odkrył, o czym marzył i co znowu utracił.- Ależ z ciebie męczennik - szepnęła mu do ucha Jane.- Zamknij się i spadaj!- Nie tak powinien się wyrażać człowiek, który chce być moim kochankiem.- Nie chcę być twoim nikim - oświadczył Miro [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl