[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wyłączyłam ich na chwilę - oświadczyła Roz.- Nie ma potrzeby, aby wiedzieli cokolwiek o naszych sprawach.- Stworzyłaś Madeleine tylko po to, by mnie dręczyć dlatego, że śmiałem pomyśleć sobie to, co dla wszystkich, którzy cię widzieli i tak było oczywiste?- Nie, głupcze.Wtedy pokazałam ci tylko twoją siostrę.Ale potem, kiedy siedziałeś sobie urzeczony wizją, którą dla ciebie stworzyłam, ni stąd ni zowąd pojawiła się ona sama!- Kto?- Lizzy - odparła Roz.-Twoja zmarła siostra.Jej duch.Ja jej nie wzywałam.Zresztą nawet mnie nie zauważyła.To ty ją wezwałeś.Tak ze mnie zakpić! Okazało się, że ty też masz moc! Któż mógł się tego spodziewać?- Tobie i tak nie jestem w stanie dorównać.- No cóż, ja jestem dość niezwykła.Podobnie jak kiedyś wuj Paul.Tyle, że moja mama nie zabiła mnie, tak jak zrobiła to Babcia ze swoim cudownym chłopczykiem.Nie każdemu zdarza się natknąć w historii rodzinnej na taką uroczą aferkę.- Opierasz się tylko na wspomnieniu twojej matki, ze wszystkimi jego przekłamaniami.- Pewnie udałoby mi się zdobyć te wspomnienia bezpośrednio od Babci, ale wiedziałam, że staruszka jest bardzo silna.Ona i Matka nieustannie ze sobą walczyły.W ten sposób zdobyłam połowę swojej wiedzy, obserwując jak obie usiłowały uniemożliwić sobie śledzenie się nawzajem.Potem bez trudu przejęłam kontrolę nad matką - była pozbawiona wszelkich osłon.A ojciec to przecież zwykły człowiek.- W związku z tym nie warto się nim przejmować.- Od czasu do czasu potrzebuję go do wykonania paru telefonów.- Chyba nie powiesz mi, że ty to wszystko zaimprowizowałaś.- A dlaczego nie? - zdziwiła się Roz.- Byłeś silniejszy niż większość ludzi.Zastanowiłam się nad tym przez kilka minut i zdałam sobie sprawę, że mogłabym cię wykorzystać do otwarcia dla mnie szkatułki ze skarbem.- Tak właśnie nazywa ją twoja mama?- Moja matka nie ma najmniejszego pojęcia, co to jest i jak to wykorzystać.To niewiarygodna moc.Babcia naopowiadała jej straszliwych historii o tej skrzynce, ale to dlatego, że żadna z nich nie ma w sobie ani krzty kreatywności.Mnie natomiast przychodzą do głowy rzeczy, o których jeszcze nikt nigdy nie myślał.Nawet smok! Smoka można zabić, co tylko daje mu wolną rękę do zawładnięcia inną osobą.Można go także schwytać, co udało się Babci.Ale ja przeprowadziłam badania, o których nie pomyślała ani Babcia, ani tym bardziej moja matka.W pewnych książkach można dokopać się do cennej wiedzy, jeśli oczywiście potrafi się oddzielić nonsensy od prawdy.Ja mam tylko jedenaście lat, ale - jak to określić w miarę skromnie? - w szkole o takich jak ja mówi się “dzieci szczególnie uzdolnione".Quentin miał ochotę zdzielić ją w tę małą, zarozumiałą buźkę.- A mówiłeś, że nigdy na nikogo nie podniósłbyś ręki, czy nie tak, Quentin?Złościło go również to, że zwracała się do niego po imieniu.- A jak miałabym się zwracać? - spytała.- Może powinnam mówić ci “Tin"?W tej samej chwili przestała być małą dziewczynką.W mgnieniu oka zmieniła się w Madeleine, Serce Quentina zabiło mocno, mimo tego, co wiedział.W chwilę potem Madeleine była już całkiem naga i pląsała dookoła pokoju jak striptizerka z jakiegoś taniego filmiku.Ale to już przerabiali, więc wiedział co ma robić.Zmusił się do myślenia, że jego ukochana nie istnieje.Ale Madeleine nie znikała.- Trudniej się mnie pozbyć - odezwała się Madeleine, siadając Ray'owi na kolanach i okręcając sobie kosmyk jego włosów wokół palca - kiedy w środku jest prawdziwa osoba.Rzeczywiście trudniej, ale nie było to całkiem niemożliwe.Quentin przypomniał sobie kapryśną dziewczynkę i po chwili iluzja rozpłynęła się, a na jej miejscu ujrzał Roz, siedzącą na kolanach ojca i bawiącą się jego włosami.- Wiesz, Quentinie, jesteś fatalnym kochankiem.Każda kobieta, która zdecyduje się na spędzenie z tobą nocy będzie musiała udawać orgazm.W ustach małego dziecka, jakim była, słowa te brzmiały szczególnie nieprzyzwoicie.- To twoja wina, Quentinie - powiedziała.- Wcale nie interesowałam się tymi rzeczami, dopóki ty sam nie zacząłeś obmacywać Madeleine w swoim salonie.Jasne, że na początku wszystko spaprałam, więc musiałam się sporo naczytać, a także podglądać rodziców, żeby domyślić się, o co właściwie chodzi w tym całym seksie [ Pobierz całość w formacie PDF ]