[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Na wszystko kręciła nosem, wygadywała niepraw-dopodobne androny! Mieszkanie piękne, trzy pokoje, pierwsze piętro, kuchniaz oknem, balkon, duża łazienka.Istna perła, znacznie lepsze od naszego po-przedniego, a ona oświadczyła, że w takiej norze nie będzie wegetować! Co u licha mogło jej się tam nie podobać? zdziwiła się ciotka Monika. To jest patologiczny typ oświadczył z przekonaniem pan Roman. Jed-nostka nienormalna, wypaczona umysłowo.Zażądała, żeby łazienka była z oknemi drzwi inaczej porozmieszczane.Wyłącznie w narożnikach pomieszczeń.Cośtakiego w ogóle na świecie nie istnieje.Znalazłem amatorów na zamianę tylkodzięki temu, że płacimy przez PKO, dewizami ze spadku.Reszta pieniędzy na topójdzie.Znakomity punkt, przy skwerze, wśród zieleni. Wiecie, co na to powiedziała? przerwała z rozgoryczeniem pani Krysty-na. %7łe jej ta zieleń nie odpowiada, bo będzie miała mrówki w cukrze! Oszalała stwierdziła ciotka Monika. A tutaj to nie ma mrówek w cu-krze? To są zwykłe szykany, ona najzwyczajniej w świecie nie chce się wyprowa-dzić. Ja nie wiem, czego ona chce, może sobie wyobraża, że zamieszka w zamku powiedział gniewnie pan Roman. Rozmawiałem z tym jej synem, wykręciłsię, że on nic nie wie, bo mamusia decyduje.A mamusia, moim zdaniem, jestposzkodowana na umyśle!Ciotka Monika pokręciła głową. Wręcz przeciwnie, zdaje się, że jest kuta na cztery nogi.Widzi, że namzależy, i liczy na to, że jej w końcu jeszcze dopłacimy. Nic jej nie dopłacę, bo już nie mam z czego.Nie wiem, co z nią zrobić. Udusić podpowiedział życzliwie Rafał. To drugie mieszkanie ma łazienkę z oknem i jest oddalone od zieleni oznajmiła sarkastycznie pani Krystyna. Ciekawe, jaki argument wymyśli, utra-ciwszy mrówki w cukrze.Pewnie dla odmiany skrytykuje rozmieszczenie grzej-ników i zażąda, żeby były pod sufitem. Ależ to wygląda zupełnie beznadziejnie! wykrzyknęła ciotka Monikaz nagłą irytacją. Czy nie można na nią wywrzeć jakiejś presji prawnej? Dowiadywałem się wyznał pan Chabrowicz. Owszem, to jest doprzeprowadzenia.Wytoczyć jej sprawę sądową, oskarżając o złą wolę i szykany,uniemożliwiające realizację testamentu.Już nie mówię o kosztach, przez ten cały98spadek i tak pójdę z torbami, ale będzie się to ciągnęło w nieskończoność.Wiecie,że mnie rozpacz ogarnia. A już się zdawało, że przebrnęliśmy przez najgorsze i reszta pójdzie łatwo! westchnęła pani Krystyna. Wprawiacie mnie w okropne przygnębienie oświadczyła ciotka Monika,odkładając nóż i widelec. Tracę apetyt. Niepotrzebnie tak się przejmujecie wtrąciła nagle babcia, dotychczaswysłuchująca relacji z zadziwiającym spokojem. Mama uważa, że co możemy zrobić? spytał z urazą pan Roman. Prosta sprawa.Zarezerwujcie te mieszkania na jakiś czas i wezcie na prze-czekanie.To chyba łatwe, nie? Na jak długo? Zarezerwować można, owszem, ci ludzie, ich właściciele,wcale nie mają zamiaru się zamieniać, skusiły ich tylko nasze dewizy.No i fakt,że odbywa się to całkowicie legalnie.Będą mieli w banku konto dewizowe dodowolnego korzystania.Nikt inny im tego nie da, bo nikt inny nie dostał takiegoidiotycznego spadku.Tylko, ile czasu mamy tak czekać? Nie tak długo, jak ci się wydaje odparła babcia dziwnie tajemniczo.Tylko patrzeć, jak ona zmieni zdanie.Zobaczycie.Janeczka nadstawiła uszu.Ogarnął ją lekki niepokój, babcia była na najlepszejdrodze do wygadania się i zdradzenia sekretu.Siedziała po drugiej stronie stołu,za daleko, żeby można było dać jej jakiś znak.Janeczka czujnie słuchała dalej.Cała rodzina, nieco zaskoczona i zaintrygowana, utkwiła wzrok w babci. Skąd masz tę pewność? zainteresowała się ciotka Monika. Trzeba było posłuchać i popatrzeć, jak się zachowywała przy tych oględzi-nach powiedziała z goryczą pani Krystyna. Nie ma znaczenia odparła lekceważąco babcia. Przejdzie jej.Ja wiemswoje.Bardzo szybko znudzi jej się mieszkać razem z nami.Brzmiało to wciąż trochę niezrozumiale, ale zarazem bardzo stanowczo i na-pełniało nikłą nadzieją.Babcia musiała zapewne coś wiedzieć. Mamo, ty mnie chyba tylko tak pocieszasz powiedział niepewnie panRoman. Nie wierzę w takie szczęście! Nic cię nie pocieszam, mówię ci, że wiem swoje.Ona tu miała do tej poryidealną swobodę, a teraz trochę się jej to ukróci.Janeczka nabrała w płuca powietrza.Wiedziała już, co zrobi. Co jej się ukróci? spytała ciotka Monika. Tę swobodę.Ona, widzicie, bardzo lubi być tajemnicza.Nadszedł czas. A dziadka jak nie było, tak nie ma!!! ryknęła Janeczka znienacka takpotężnie, że bez mała szyby zadrżały.Siedzący obok Rafał aż podskoczył. O, jak rany, ogłuszyłaś mnie! zawołał z wyrzutem.99 O Boże! przeraziła się babcia. Rzeczywiście! Słuchajcie, może musię coś stało? No i po co babci przypominasz? zwróciła się pani Krystyna do córkigniewnym szeptem.Pan Chabrowicz zirytował się również.Zdawało się, że jego matka była jużblisko rozwiązania okropnej kwestii i rozważania zostały nagle przerwane.Doniczego właściwie nie doszli [ Pobierz całość w formacie PDF ]