[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pan Murillo się roześmiał.- Widzę, że Chelsea nie zmieniła się od czasu, gdy poznałem ją na pokładzie Niny.- zażartował i znów spoważniał.- Jak wiesz, Juanita i ja także mieliśmy wątpliwości, zwłaszcza w pierwszym tygodniu, bo w ogóle nie spotkaliśmy Obcych.Przez dwa dni błąkaliśmy się po okolicy i rozmawialiśmy z ludźmi; praktycznie rzecz biorąc przeprowadziliśmy własne śledztwo.Doszliśmy do wniosku, że ISA mówi prawdę.Po pierwsze, jak na kłamstwo ta historia jest zbyt fantastyczna.Po drugie, to co mówi Nicole Wakefield jest bardzo przekonujące.Byłem na otwartym spotkaniu z jej udziałem; przed dwie godziny odpowiadała na pytania i ani Juanita, ani ja nie zauważyliśmy, żeby jej historia była niespójna.- Trudno mi uwierzyć, że ktoś mógł spać przez dwanaście lat.- Travis powątpiewająco potrząsał głową.- Nam też.Ale poszliśmy do somnarium, w którym rzekomo spała rodzina Wakefieldów.Wszystko wyglądało dokładnie tak, jak mówiła Nicole.Tamten budynek jest olbrzymi, jest tam dość “trumien", aby wszyscy mieszkańcy kolonii mogli się w nich położyć.ISA nie wyrzuciłaby tak olbrzymich pieniędzy tylko po to, aby uwiarygodnić swoje kłamstwa.- Może masz rację.- W każdym razie postanowiliśmy urządzić się jak najwygodniej.I nie możemy narzekać na warunki, w jakich przyszło nam żyć.Wszystkie domy są naprawdę znakomite.Juanita i ja mamy własnego Lincolna, który pomaga nam w domu i w sklepie.Ellie przysłuchiwała się tej rozmowie.W głowie wciąż słyszała przestrogę matki.Gdy poprzedniego dnia spytała ją, czy będzie mogła pójść z Benjym na spacer, usłyszała:- Myślę, że tak, kochanie.Ale jeżeli zostaniecie rozpoznani jako członkowie rodziny Wakefieldów i zaczną wam zadawać pytania, nie odpowiadajcie.Bądźcie grzeczni i starajcie się jak najszybciej wrócić do domu.Pan Macmillan nie życzy sobie, abyśmy rozmawiali z tymi mieszkańcami kolonii, którzy nie są członkami ISA.Nagle Ellie zdała sobie sprawę, że jej brat gdzieś zniknął.- Na co się tak gapisz, chłopie? - usłyszała słowa wypowiedziane ostrym tonem.- Jej włosy są bardzo ładne - mówił Benjy.Stał tarasując przejście, tak że ani mężczyzna, ani jego żona nie mogli się wydostać.Uśmiechnął się i wyciągnął rękę w stronę pięknych długich włosów kobiety.- Mogę dotknąć? - spytał.- Zwariowałeś? Oczywiście, że nie! A teraz zmiataj stąd.- Jason, on chyba jest upośledzony - szepnęła kobieta łapiąc za rękę męża, który chciał odepchnąć Benjy'ego.Ellie natychmiast znalazła się przy swoim bracie.Wiedziała, że mężczyzna jest zły.Ale co należało zrobić? Wzięła Benjy'ego za ramię i delikatnie pociągnęła go za sobą.- Po-patrz, Ellie - rzekł Benjy z podnieceniem - ona ma ślicz-ne, żół-te włosy!- Czy ten cymbał jest twoim przyjacielem? - warknął wysoki mężczyzna.- To mój brat - z trudem odparła Ellie.- No to zabierz go stąd, do cholery.Zaleca się do mojej żony.- Proszę pana - Ellie zdobyła się na odwagę - mój brat nie chciał zrobić nic złego.On jeszcze nigdy nie widział z bliska takich pięknych jasnych włosów.- Co?! - spytał mężczyzna ze zdziwieniem i zwrócił się do żony: - Co to za wariaci? Jeden jest idiotą, a ta dziewczyna.- To wy jesteście dziećmi Wakefieldów? - z tyłu dobiegł przyjazny kobiecy głos.Ellie obejrzała się.Pani Murillo wyszła zza lady, jej mąż także wyszedł z zaplecza słysząc podniesione głosy.- Tak, proszę pani, to my - szepnęła Ellie.- Chce pani powiedzieć, że to te dzieciaki z kosmosu? - spytał mężczyzna.Ellie złapała Benjy'ego za ramię i pociągnęła go do wyjścia.- Bardzo państwa przepraszamy - powiedziała - nie chcieliśmy sprawić kłopotu.- Wariaci! - zdążyła jeszcze usłyszeć, zanim zamknęły się drzwi.Było to kolejny wyczerpujący dzień, Nicole była bardzo zmęczona.Stanęła przed lustrem i umyła twarz.- Ellie i Benjy mieli jakąś nieprzyjemną przygodę w wiosce - rzekł Richard z sypialni.- Ale nie chcieli ze mną o tym mówić.Nicole przez trzynaście godzin pomagała w przesiadce pasażerów Niny.Bez względu na to, jak intensywnie pracowała, odnosiło się wrażenie, że wszyscy są niezadowoleni z jej wysiłków.Gdy cierpliwie wyjaśniała procedurę ISA dotyczącą umiejscowienia żywności, kwater mieszkalnych i zasad obowiązujących przy pracy, wielu kolonistów było wściekłych.Od wielu dni chodziła niewyspana.Spojrzała na swoje podkrążone oczy.Ale musimy zdążyć z przeładunkiem, zanim dotrze do nas Santa Maria, pomyślała.Z nimi będzie o wiele więcej kłopotu.Wytarła twarz i weszła do sypialni.Richard w piżamie siedział na łóżku.- Jak upłynął twój dzień? - spytała.- Nieźle.Było nawet dość ciekawie.Inżynierowie z Ziemi powoli oswajają się z Einsteinami.- odparł.- Słyszałaś, co mówiłem o Ellie i Benjym?Nicole westchnęła.Z tonu głosu męża zrozumiała, o co naprawdę chodziło.Pomimo zmęczenia poszła do pokoju dzieci.Ellie już spała.Benjy, który dzielił pokój z Patrickiem, siedział na łóżku.Nicole usiadła obok niego i wzięła go za rękę.- Cześć ma-mo - powiedział chłopiec.- Wujek Richard mówił mi, że po południu byliście z Ellie z wiosce.Na twarzy chłopca pojawił się grymas.- Tak, ma-mo - odparł Benjy.- Ellie powiedziała, że rozpoznano was i że jeden z nowych kolonistów mówił o was różne przykre rzeczy - Patrick odezwał się ze swojego łóżka.- Czy to prawda, kochanie? - Nicole pogładziła najstarszego syna po ręce.Chłopiec prawie niezauważalnie skinął głową i w milczeniu wpatrywał się w matkę.W jego oczach stanęły łzy.- Co to jest cymbał? - spytał.Nicole przytuliła go do siebie.- Czy ktoś dzisiaj powiedział tak do ciebie?Benjy skinął głową.- Można tak powiedzieć o kimś, kto jest inny.Ludzie używają takich słów bez zastanowienia, wtedy kiedy nie myślą.Człowiek, który tak do ciebie powiedział, najprawdopodobniej był przestraszony i zły, niezadowolony z własnego życia i tę dość wyładował na tobie, bo cię nie zrozumiał.Czy zrobiłeś coś, co mogło go rozgniewać?- Nie, ma-mo.Powiedziałem tylko, że ko-bieta ma ładne żół-te włosy.Rozmowa trwała jeszcze kilka minut i w końcu Nicole mniej więcej dowiedziała się, co naprawdę zaszło w sklepie z porcelaną.Pomyślała, że z Benjym już wszystko w porządku i zbliżyła się do Patricka, żeby pocałować go na dobranoc.- A co tam u ciebie? Wszystko w porządku?- Mniej więcej [ Pobierz całość w formacie PDF ]