[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Za co też trudno było ją winić.Jak dotąd Kompania ani razu nie zaznała boju, a już czwartą część tagliańskiego imperium można było uznać za rozbrojoną.Była to najbardziej odległa od centrum i najrzadziej zaludniona część, jednak strategia wydawała się skuteczna.Bogactwa, które Śpioszka przywiozła ze sobą z równiny, pozwolą jej na znacznie bardziej efektywną eksploatację podbitych terytoriów, niźli będzie w stanie wycisnąć z reszty imperium przyjętą taktyką rządów terroru Duszołap.Oczywiście, jeśli brama cienia runie, wszystko to zda się psu na budę.Nasz świat znajdzie się w znacznie większym niebezpieczeństwie niźli Khatovar.W odróżnieniu od Voroshk, nie byliśmy w stanie się obronić.Tobo nawet nie kłopotał się zabraniem tych kilku miotaczy kul ognistych, które jeszcze zostały.Jeśli sytuacja stanie się do tego stopnia rozpaczliwa, aby miały być potrzebne, ta garstka i tak się na nic nie przyda.Było nas ośmioro.Tobo, jego ojciec, ja, Pani, Wierzba Łabędź i Thai Dei, ponieważ Murgen nie oddalał się nawet na rzut kamieniem od wujka Tobo.Dołączyli jeszcze dwaj raczej podstarzali zabijacy z Hsien, solidni weterani konfliktów generał-gubernatorów.Na jednego mówiliśmy Człek Panda, ponieważ jego prawdziwe nazwisko mniej więcej w ten sposób brzmiało.Na drugiego Duch.Był Duchem, ponieważ miał zielone oczy.W Hsien demony i zjawy rzekomo mają patrzeć na świat zielonymi oczyma.Nieznane Cienie miały na ten temat inne zdanie.Każda zjawa, jaką zdarzyło mi się widzieć na własne oczy, miała znacznie bardziej tradycyjne - czerwone lub żółte - ślepia.Wiele Nieznanych Cieni poszło z nami.Nocą, w świetle księżyca, który ostatnio jakoś nieczęsto i niechętnie wędrował po niebie, otaczający nas teren zdawał się rozfalowanym morzem.Teraz zwierzątek Tobo nie obchodziło już, czy zostaną dostrzeżone.Nie minęło dużo czasu, a przyłączyły się do mnie moje dwa kruki.Zniknęły krótko po tym, jak przejechaliśmy przez bramę cienia, i odtąd już ich nie widziałem.Tobo poinformował mnie:- Wysłałem naprzód zwiadowców.Teraz ruszam za nimi.- Dosiadał superkonia Śpioszki.- Pozostali niech jadą za mną najszybciej jak się da.Pomknął przed siebie.Większość kipiącej ciemności pognała za nim, chociaż przy nas zostało dość widmowych tropicieli, żebyśmy nie musieli obawiać się niespodziewanego ataku.- Przykro mi - powiedziałem Pani.- Tym razem to nie jest twoja wina.- Jednak trudno ją było nazwać zadowoloną.- Udało ci się wydostać coś od Kiny?- Nie.Nic, tylko kilka okazjonalnych muśnięć jej obecności, kiedy byliśmy ze Śpioszką w górach.Były bardzo słabe, prawdopodobnie zawdzięczam je bliskości Oj Boli.Cholera.- Sądzisz, że uda nam się dotrzeć na czas do bramy?- Wydaje ci się, że Długi Cień będzie walczył o życie, jeśli wie, że od tego zależy los ludzi, którzy go załatwili i wydali w ręce pradawnych wrogów?Nie była to odpowiedź, którą chciałem usłyszeć.41.Terytoria Dolnego Taglios:Kaprysy losuPopłoch i Iqbal jechali powoli na północ, tempem dogodnym dla całego oddziału.Życie nie wydawało się takie złe, oczywiście póki nie dogoni ich Kapitan.Z pewnością będzie wściekła, ponieważ komandosi nie zaczekali na nią.Da im się we znaki.Jeńcom nie dano wielu okazji do cieszenia się urokami życia, jednak nie dręczono ich szczególnie.Singhowie nie pozwoliliby na to, nawet wiedząc, że Śpioszka nie miałaby nic przeciwko.Nie istniała żadna oficjalna umowa między Singhami a mrocznymi duchami Hsien, jednak Nieznane Cienie zawsze szły za nimi w ślad.Komunikacja wszelako odbywała się tylko na najbardziej podstawowym poziomie.Popłoch zazwyczaj czuł się trochę nieswojo, gdy przychodził czas jego warty.Ze swojej winy.Religijna słabość.Nie wolno mu było kontaktować się z demonami.Jego wrodzona, czysto ludzka skłonność do racjonalizowania jakoś jeszcze nie uwolniła Nieznanych Cieni od piętna pomiotu ciemności.Popłocha dręczyło właśnie jedno z tych złych przeczuć.Z każdą chwilą stawało się coraz bardziej natrętne.Niepokój Iqbala zdradzał, że on również znajduje się w podobnym stanie ducha.Nawet paru żołnierzy zaczęło zachowywać się niepewnie.Szybkie gesty dłoni.Oddział komandosów zatrzymał się.Wszyscy zsiedli z koni.Zwiadowcy popełzli naprzód, podczas gdy ludzie, którym dzisiaj przypadł ten obowiązek, zaczęli odprowadzać konie do parowu obok drogi.Wojownicy Hsien potrafili być niezwykle cisi i cierpliwi.Popłoch podziwiał ich umiejętność wykorzystywania naturalnych kryjówek terenu cechującego się tylko poplątanymi, kolczastymi zaroślami, skałami i mnóstwem małych parowów.Nie potrafił tego co oni.Oczywiście był dwukrotnie większy od najroślejszego z nich i o dziesięć przynajmniej lat starszy od najstarszego.Minh Bhu, jeden z najlepszych, przerwał mu powolny marsz naprzód, wcześniej gestem nakazując absolutną ciszę.Minh odsunął na bok liście i odgarnął nieco ziemi.Palcem wskazującym narysował zarys mapy terenu przed nimi, wskazując w przybliżeniu dobrze wybrane miejsce na zasadzkę.Popłoch dał znak do ogólnego odwrotu.Rozejrzał się za wronami lub innymi stworami, zwyczajowo towarzyszącymi wrogowi.Nie zobaczył nic.- Skąd mogli wiedzieć, że nadchodzimy? - zapytał, kiedy znaleźli się dość daleko, aby już można było szeptać.- Ilu ich tam jest?Minh wzruszył ramionami.- Nie było sensu liczyć ich dokładnie.W każdym razie jest ich znacznie więcej niż nas.A jeśli chodzi o to, skąd wiedzieli.Ze szczytu wzgórza możesz dojrzeć całą okolicę, którą przemierzyliśmy w ciągu ostatnich dwu dni.Prawdopodobnie wysłano ich, aby się przekonali, czy Kapitan pójdzie na północ tą właśnie trasą.- Wskazał za siebie, na południe.Lśnienie broni i kurz wzniecany przez główne siły były wyraźnie widoczne.- Ale dlaczego zasadzka?- Widzieli, że nie ma nas dużo.Pewnie postanowili skorzystać z szansy złapania języka.- Mhm.- Popłoch przyjrzał się zboczu.Czy można wykorzystać tę sytuację? Teraz żałował, że nie zaprzyjaźnił się bliżej z Nieznanymi Cieniami.- Iqbal.Powiedz coś.- Przewaga liczebna jest po stronie tamtych, powinniśmy zawrócić.Nie ma powodu wdawać się w walkę.Ani nawiązywać kontaktu z przeciwnikiem.Musimy chronić ważnych jeńców.A więc trzymamy się od tego z dala i czekamy na Kapitan.Iqbal był człowiekiem żonatym.Nie lubił poważniejszego ryzyka.Ale miał rację.Odwrót był jedynym manewrem pozbawionym znamion szaleństwa.Popłoch zapytał:- Co by zrobili, gdybyśmy wpadli w ich pułapkę? - Żałował, że nie może schwytać paru tamtych.Kilka odpowiedzi na właściwie zadane pytania i już wiedzieliby mnóstwo o planach wroga oraz o tym, co dzieje się w jego obozie.- Wiedzą, że Śpioszka nadchodzi.Zaraz by się wycofali.- Dlaczego więc robię się coraz bardziej i bardziej nerwowy? - Popłoch wiedział, że Nieznane Cienie próbują mu coś przekazać, ale on tego nie słyszy [ Pobierz całość w formacie PDF ]