RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stali tam teżfotoreporterzy, a ich wścibskie, długie obiektywy wycelowanebyły w wejście na cmentarz. Z dala od grupki pismaków Meyer zauważył niską,przysadzistą kobietę w dzianinowym chałacie, mającym byćpewnie sukienką.Na jej obfitym ciele wyglądał jednak raczejjak sutanna eremity.Kobieta wyróżniała się z grupy, choć odrazu odgadł, że jest dziennikarką.Miała na szyi identyfikator zezdjęciem, szeptała coś na ucho wąsatemu poczciwinie z kamerąna ramieniu.Operator obejrzał się za siebie, po czymbezgłośnie się oddalił.Obszedł tłum gapiów i zniknął zazakrętem.Meyer śledził go przez chwilę, ale szybko stracił zoczu.Spojrzał znów na kobietę, która patrzyła teraz wprzeciwnym kierunku.Podążył za jej spojrzeniem i dostrzegłszpaler gapiów.W tłumie stał mężczyzna w bejsbolówce ibluzie z kapturem nasuniętym na twarz.Przeciętnej postury, zdaleka wyglądał na ucznia zawodówki.Meyer dyskretnie wyjąłtelefon i zrobił zdjęcie.Po chwili mężczyznę w bejsbolówcedopadł operator kamery.Z drugiej strony zaatakowała gogruba z identyfikatorem.Meyer musiał przyznać, żezaimponowała mu szybkością działania.Jeszcze przed chwiląbyła tuż koło nich.Zaraz też mężczyzną zainteresowali siępozostali reporterzy.Ten odwrócił się i zasłonił twarz.Wybiegając, popchnął operatora, który omal nie upadł naziemię.- Masz to? Masz? - krzyczała grubaska do poczciwiny, którytylko raz kiwnął głową, zajęty sprawdzaniem stanutechnicznego sprzętu.- Cała, mam - odpowiedział z ulgą.- Kto to? - zainteresował się Meyer, wskazując nadziennikarzy.- Olenderki dopadli ojca poszukiwanej - wyjaśnił Doman.-Trafił im się niezły kąsek.Meyer skierował na niego pytające spojrzenie.- Dlaczego uciekał?- Właśnie - mruknął Doman.- I widziałeś, jak był ubrany?Doman zdmuchnął kurz z podręcznych akt dotyczącychśmierci Amadeusza, które przyniesiono właśnie z archiwum.- To wszystko, co mamy - powiedział i rzucił je na stół. Część tych materiałów Meyer znał.W archiwalnych aktachbyły jednak także tropy, które badano operacyjnie, ale pozatrzymaniu Kobierskiego te prace wstrzymano.Profilerów najbardziej interesowała kwestia, czy florystkabyła brana pod uwagę jako podejrzana w sprawie zabójstwadziecka.Doman pokiwał głową.- Tylko potencjalnie.W tamtych czasach matki nie tak częstomordowały swoje dzieci.Dla nas była w głównej mierzeposzkodowaną - wyjaśnił.Pokrótce opowiedział jej historię.Ola Jekel, z domuLeszczyńska, nie urodziła się w tym mieście.Pochodzi z tychLeszczyńskich po kądzieli.Przed laty jej rodzina należała donajzamożniejszych w regionie.Ziemie uprawne, szklarnie,udziały w fabryce nawozów sztucznych.Rodzina na Kresach ikuzynostwo rozsiane po świecie.Ola była dobrzezapowiadającą się pianistką.Stypendystka ministra kultury.Jedynaczka.Wszystko się załamało, kiedy ojciec dostał zarzutw głośnej swego czasu aferze korupcyjnej.Był radnym,kandydował na wojewodę.Szanowana postać w województwiezbrukana w kilka godzin, za sprawą mass mediów.Zmarł wareszcie na atak serca, nie doczekawszy procesu.Jegodomniemani wspólnicy wyszli z tego cało, niektórzy wciążpiastują zaszczytne stanowiska.Niewiele pózniej matka Olidołączyła do zboru Zwiadków Jehowy.Tańczy, modli się, żywiwedług pięciu przemian, kocha Boga i siebie.Majątekzlicytowano, rodzina odziedziczyła po starym Leszczyńskimkolosalne długi.Ola miała wtedy siedemnaście lat.Całeszczęście, że zapobiegliwy ojciec kupił jej mieszkanie.Niewiadomo, dlaczego akurat tutaj.Może po prostu była to jakaśokazja.Dopiero budowali Dziesięciny, to był jeden zpierwszych bloków.Nieobciążone kredytem, hipoteczne.Pięćdziesiąt dwa metry solidnego lokalu z wyposażeniem naBerlinga dziewiętnaście.Tego komornik nie miał prawa ruszyć.Z jego wynajmu Ola spłacała przez lata zobowiązania ojca.Dalej policja miała dużą lukę w jej życiorysie.Może wtedynauczyła się nowego zawodu i spotkała przyszłego męża? Zlubodbył się w Ujściu - małej wiosce czterdzieści kilometrów stąd, gdzie do tej pory mieszka szanowny małżonek.Ola była odniego młodsza o siedem lat.Wróciła stamtąd już jako cenionaflorystka.Z dyplomami i sukcesami w branży, ale nie od razuzałożyła własną firmę.Przeniosła się tu na stałe, kiedy rozstałasię z mężem.Amadeusz miał wtedy nie więcej niż trzy lata.Rozwód wydano zaocznie.Do papierów dołączono wyrok sąduo znęcaniu się nad rodziną.Ona jednak nie zmieniła nazwiska.Przez kolejne osiem lat samotnie wychowywała syna.Byłaceniona w mieście, lubiana, radziła sobie.Nigdy nie widzianojej z żadnym mężczyzną.Ojciec Amadeusza nigdy ich nieodwiedzał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl