[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znakomite miejsce na zasadzkę.Za plecami przewodnika rozległ się znajomy szczęk odbezpieczanych karabinów.Podszedł Kahega.- Co robimy, kapitanie?Munro uważnie obserwował zarośla.Zastanawiał się, ile małp czatuje w ukryciu.Dwadzieścia? Trzydzieści? W każdym razie, zbyt dużo.Kahega wyciągnął dłoń w stronę wąskiej ścieżki prowadzącej na szczyt zbocza.- Idziemy?Munro milczał przez długą chwilę.- Nie - odparł w końcu.- Co robimy, kapitanie?- Wracamy - powiedział przewodnik.- Wycofujemy się do obozu.Gdy stanęli plecami do wąwozu, sapanie umilkło.Munro obrócił głowę.Dżungla tchnęła spokojem, a wyschnięte łożysko strumienia zdawało się zapewniać całkiem bezpieczną wędrówkę.Pozory, pomyślał mężczyzna.Droga ucieczki została zamknięta.3.PowrótPlan Elliota powstał pod wpływem nagłego olśnienia.„Siedziałem pośrodku obozu i patrzyłem, jak Amy potrząsa dłonią w stronę Kahegi”, opowiadał później.„Prosiła o coś do picia, lecz Murzyn nie zrozumiał znaczenia gestów i bezradnie wzruszył ramionami.W tym momencie pojąłem, że umiejętności lingwistyczne, które dawały szarym gorylom tak wielką przewagę nad innymi stworzeniami, są jednocześnie przysłowiową »piętą Achillesa«”.Pomysł polegał na tym, by schwytać jedną z małp, nauczyć się jej języka i podjąć próbę porozumienia z pozostałymi osobnikami.W normalnych warunkach eksperyment trwałby kilka miesięcy, lecz Peter byl przekonany, że uda mu się poznać mowę goryli w ciągu paru godzin.Nadal trwały prace nad rozszyfrowaniem małpiego języka; Seamans potrzebował dodatkowych informacji.Elliot uznał, że goryle używają kombinacji dźwięków i gestów, a język migowy jest znacznie łatwiejszy do opanowania.Program APE [9], opracowany swego czasu przez Seamansa, umożliwiał pełną klasyfikację symboli używanych przez Amy, nawet jeśli zwierzę tworzyło całkiem nowe znaki.Wyzyskiwał wojskowy program deszyfrujący, udostępniony przez specjalistów z U.S.Army i doskonale pasował do planu Petera.Łącza satelitarne pozwalały na przekazanie do Berkeley via Houston informacji zarejestrowanych przez kamerę obserwującą schwytane zwierzę.APE działał z zadziwiającą szybkością (program wojskowy łamał szyfr nieprzyjaciela w ciągu kilku minut).Karen zapaliła się do tego pomysłu.Munro był bardziej sceptyczny.Mruknął coś o traktowaniu jeńców wojennych.- Jak chcesz zmusić zwierzę do mówienia? - spytał.- Torturami?- Wykorzystamy stres towarzyszący sytuacji zagrożenia - odparł Peter.Na trawie leżały przygotowane „pomoce naukowe”: banan, miseczka z wodą, cukierek, krótki patyk, łodyga pnącza i kamienny szpadel.- Jeśli zajdzie konieczność, postaram się ją wystraszyć.-Ją?- Oczywiście - odparł Peter.Wsunął do wiatrówki nabój wypełniony thoralenem.- Ją.4.WięzieńChciał schwytać bezdzietną samicę.Obecność małpiątka mogłaby tylko skomplikować sytuację.Powoli przedzierał się przez sięgające do pasa zarośla.Gdy dotarł do krawędzi urwiska, zobaczył w dole grupę złożoną z dziewięciu osobników: dwóch samców, pięciu samic i dwójki dzieci.Wysokość skały nie przekraczała sześciu metrów.Peter uważnie obserwował żerujące stado.Chciał się przekonać, czy wszystkie samice używają języka gestów i czy w zaroślach nie ma większej liczby młodych.Czekał na właściwy moment.Goryle buszowały wśród paproci, starannie wybierając najsmaczniejsze liście.Żuły powoli, z wyraźnym upodobaniem.Po kilku minutach jedna z samic oddaliła się od grupy i podeszła do zbocza, na którym czatował Elliot.Od innych zwierząt dzieliło ją prawie dziesięć metrów.Peter uniósł oburącz pistolet pneumatyczny.Nie mógł sobie wymarzyć lepszej sytuacji.Wymierzył, zacisnął palec na spuście.Nagle stracił równowagę.Noga ześliznęła mu się z ostrej krawędzi i runął w dół, w sam środek stada goryli.Munro spojrzał na bezwładne ciało leżące u stóp skały.Elliot byl nieprzytomny, lecz nadal oddychał, a jedna z jego rąk drgała nerwowo.Upadek nie spowodował groźnych obrażeń.Prawdziwe niebezpieczeństwo czaiło się gdzie indziej.Zwierzęta zauważyły spadającego człowieka.Powoli zbliżały się do nieruchomego ciała.Osiem lub dziewięć małp przysiadło kręgiem i rozpoczęło bezgłośną rozmowę.Munro odbezpieczył karabin.Elliot jęknął, dotknął obolałej głowy i otworzył oczy.Znieruchomiał ze zgrozy na widok goryli.Trzy samce przykucnęły bardzo blisko, uniemożliwiając mu jakąkolwiek próbę ucieczki.Czas wlókł się w nieskończoność.Peter przez minutę nie wykonał żadnego ruchu.Goryle wciąż posapywały i gestykulowały.Nie zdradzały zdenerwowania.Mężczyzna powoli dźwignął tułów z ziemi i wsparł się na łokciu.Zwierzęta zareagowały gwałtownymi ruchami ramion, lecz w ich zachowaniu nie było nic agresywnego.Ukryta na szczycie skały Amy dotknęła ręki skulonego obok mężczyzny.Gdy spojrzał w jej stronę, wykonała kilka zdecydowanych gestów.Munro pokręcił głową.Nie rozumiał intencji małpy.Uniósł broń do policzka; Amy ugryzła go w kolano.Poczuł przenikliwy ból i mocno zacisnął zęby, żeby powstrzymać się od krzyku.Elliot nadal leżał u podnóża urwiska.Starał się zachować spokojny, równomierny oddech.Od najbliższego zwierzęcia był na długość wyciągniętego ramienia.Wyraźnie czuł lekko stęchłą, słodkawą woń małpiego ciała.Goryle zaczęły zdradzać podniecenie.Jeden z samców wydawał rytmiczne pomruki.Peter zdecydował, że czas podjąć jakieś działanie.Gdyby zdołał wstać i powoli przejść kilka kroków.Już pierwsza próba ruchu wywołała groźne warknięcie ze strony samca.Małpa zaczęła kołysać się na boki i uderzać dłońmi o ziemię.Mężczyzna wrócił do poprzedniej pozycji.Zdenerwowanie zwierzęcia minęło, więc uznał, że postąpił prawidłowo.Małpy były wyraźnie zdziwione pojawieniem się człowieka na żerowisku, które do tej pory uważały za swoją wyłączną własność.Pozostawało czekać.Peter miał zamiar leżeć tak długo, aż goryle powrócą do swoich zajęć.Oddychał powoli, choć czuł grube krople potu ściekające po twarzy.Prawdopodobnie „śmierdział strachem”, lecz małpy - podobnie jak ludzie - miały dość słabo rozwinięty zmysł powonienia.Nie reagowały na charakterystyczną woń towarzyszącą przerażeniu.Mijały minuty.Zwierzęta nadal sapały i wymachiwały dłońmi.Zastanawiały się, co zrobić z intruzem.Nieoczekiwanie jeden z samców wbił wzrok w Elliota, zakołysał całym ciałem i uderzył dłońmi w murawę.Mężczyzna leżał bez ruchu [ Pobierz całość w formacie PDF ]