[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jedyne widzące oko Noma Anora zwęziło się w szparkę.Nie kryjąc irytacji, Yuuzhanin spiorunował ją spojrzeniem.-Nieważne, kim są-powiedział.Z wyraźnym wysiłkiem przeniósł spojrzenie z powrotem na Fey’lyę.- Przybyłem tu, aby oznajmić, co rozkazał wojenny mistrz - dodał.- Chce, abyście wiedzieli, że nie wymaga od was rzeczy niemożliwych.Daruje życie talfagliańskim zakładnikom pod warunkiem, że Nowa Republika będzie nadal dostarczała mu rycerzy Jedi.Fey’lya zerwał się na równe nogi.- Nigdy! - krzyknął.Nom Anor zignorował jego okrzyk i zwrócił się do ugodowo nastawionych senatorów.- Podobną liczbę co każde.Jego mikrofon nagle odmówił posłuszeństwa i senatorowie nie usłyszeli końca zdania.Viqi nacisnęła guzik swojego mikrofonu.- Podobną liczbę co każde dziesięć standardowych dni - powiedziała.- Macie prawo to wiedzieć, bez względu na to, czy przywódca chce, żebyście to usłyszeli, czy też nie.Jej słowa wywołały prawdziwą burzę.W ogromnej sali zrobił się taki harmider, że androidy służby porządkowej zaczęły ścigać niektórych niesfornych senatorów, kierując ich ku drzwiom wyjściowym błyskawicami niegroźnych, ale bolesnych strzałów.Fey’lya przycisnął kilka guzików na pulpicie swojej konsolety, tak by jego głos słyszano nie tylko w wielkiej sali, ale również z indywidualnych głośników umieszczo^ nych w balkonach i lożach wszystkich senatorów.- Czy pani doradczyni Shesh podoba się to, czy nie, przywódca Nowej Republiki pragnie, abyście wszyscy wiedzieli, do jakich podłych sztuczek uciekają się Yuuzhan Vongowie, kiedy próbują wdawać się z nami w pertraktacje.W tej samej chwili w głównych drzwiach sali stanął Calibopianin Mif Kumas, który pełnił obowiązki woźnego senatu.Gorączkowo machając ogromnymi skrzydłami, usiłował nie pozostawać w tyle za trzema wielkimi obronnymi androidami, wykorzystywanymi przez służbę bezpieczeństwa senatu, ilekroć działo się coś poważnego.Fey’lya wbił spojrzenie w twarz Viqi i obnażył ostre zęby.Dopiero wtedy Kuatka zrozumiała, że przywódca Nowej Republiki wciąż jeszcze żyje nie dlatego, iż zabójcy Tsavonga Laha ociągają się z wykonaniem rozkazu, ale dlatego, że ich starania zakończyły się niepowodzeniem.Poczuła, że krew w jej żyłach przybiera temperaturę lodu.Mimo to spokojnie wstała i odwróciła się, jakby zamierzała zejść z podwyższenia dla doradców.Borsk Fey’lya przycisnął inny guzik na swoim pulpicie i z głośnika konferencyjnej konsolety rozległ się jego kpiący głos:- Dokąd się wybieramy, pani doradczyni?Viqi uniosła dumnie głowę i spojrzała w fioletowe oczy Bothanina tak spokojnie, jak umiała.- To sprawa osobista, panie przywódco - powiedziała.Fey’lya rozciągnął usta w złośliwym uśmiechu.- Proszę zostać - powiedział.- To już długo nie potrwa, a ja jestem pewien, że dowie się pani czegoś.bardzo ciekawego.Obawiając się, że obronne androidy Mifa Kumasa mogłyby zmusić ją do posłuszeństwa na oczach wszystkich senatorów, a może też chcąc do końca odgrywać rolę niewiniątka, Viqi Shesh wróciła na miejsce i usiadła.Starała się udawać, że nie czuje na plecach świdrujących spojrzeń obu zaskoczonych generałów.- Mam nadzieję, że zechce pan się pospieszyć - powiedziała lodowatym tonem.- Oczywiście.Szybki i niespodziewany cios jest zawsze najskuteczniejszy.- Fey’lya przełączył mikrofon w taki sposób, aby słyszeli go wszyscy senatorowie.Odwrócił się w stronę Noma Anora.- Czy wiesz, że niedawno grupa yuuzhańskich skrytobójców usiłowała dokonać zamachu na moje życie?W ogromnej sali zgromadzeń dał się słyszeć chór niedowierzających pomruków przedstawicieli planet, a Viqi Shesh poczuła, że zbiera się jej na mdłości.Obawiała się, że rzekoma „osobista sprawa” może przerodzić się w konieczność.Fey’lya uniósł ręce wysoko nad głowę, jakby tym gestem pragnął uciszyć wszystkich zebranych.- Z pewnością niektórzy spośród was mogą uznać moje oświadczenie za cyniczną próbę uzyskania jeszcze większego politycznego poparcia, ale zapewniam was, że o niczym takim nie myślę.- Spiorunował spojrzeniem Noma Anora, który w końcu zauważył zachodzących go od tyłu Calibopa i trzy obronne androidy.- Pragnę tylko, aby wszyscy ugodowo nastawieni senatorowie uświadomili sobie, z kim mają do czynienia.Pragnąc im to jeszcze lepiej uzmysłowić, poprosiłem o przybycie dwóch generałów, w których uczciwość nikt chyba nie wątpi, a którzy - jak pewnie wiecie - nie darzą mnie zbyt ciepłymi uczuciami.Gestem zachęcił obu oficerów do zabrania głosu.Pierwszy pochylił się nad mikrofonem Wedge Antilles.- To był doskonale zaplanowany atak - oświadczył.Po nim głos zabrał Bel Iblis.-Niestety, są to ściśle tajne sprawy wagi państwowej, więc nie mogę ujawnić żadnych szczegółów, ale przywódca Fey’lyamówi prawdę.Zamach na jego życie rzeczywiście miał miejsce.Pomruki niedowierzania przerodziły się w chór gniewnych okrzyków.Coś w żołądku Viqi Shesh zaburczało tak głośno, że pochwycony przez mikrofon dźwięk wzmocniła aparatura sali obrad.Fey’lya obrzucił ją zdziwionym spojrzeniem.- Pani senator Shesh? Chce pani coś powiedzieć? - zapytał.Viqi wbiła w jego twarz dwa wibroostrza swoich oczu.Zerknęła w bok i stwierdziła, że obronne androidy unoszą się niespełna pięć metrów za plecami Noma Anora.Jedynie świadomość, że zostanie ogłuszona, zanim wystrzeli, powstrzymała ją przed wyciągnięciem ukrytego blastera.- Co chcesz, żebym powiedziała, Borsku? - zapytała.- Że cię przepraszam?Na twarzy Bothanina ukazał się triumfujący uśmiech.- Nie oczekuję przeprosin, senatorko Shesh - oznajmił przywódca.- Starała się pani tylko ocalić planetę Kuat.- Przeniósł spojrzenie z powrotem na yuuzhańskiego emisariusza.- Chyba rozumie pani teraz swoją pomyłkę?- Moją.pomyłkę? - zająknęła się Kuatka.Dopiero teraz zaczynała sobie uświadamiać, że jej tajemnica jednak się nie wydała.Pomyślała, że może Yuuzhanin, który miał się z nią skontaktować, zginął podczas nieudanego zamachu, a może skrytobójcy byli odporni na najnowocześniejsze i najbardziej wymyślne tortury, stosowane czasami podczas przesłuchiwania więźniów.Tak czy owak, nie miało to w tej chwili większego znaczenia.Fey’lya uważał, że pokrzyżował jej plany i zamierzał przeciągnąć ją na swoją stronę, by zapewnić sobie jeszcze większe poparcie senatorów.Nie miał najmniejszego pojęcia, jaką grę naprawdę prowadziła.Najmniejszego.Viqi uśmiechnęła się z przymusem i przekrzywiła głowę.- Przyznaję się do błędu - powiedziała.Odwróciła głowę i posłała piorunujące spojrzenie Nomowi Anorowi.- Dopiero teraz rozumiem, że nie można ufać tym podstępnym Vongom.- O rety! - odezwał się C-3PO, nie zwracając się do nikogo w szczególności.- Czy zauważyliście, jak wielkie zainteresowanie okazał Nom Anor, kiedy się dowiedział, że Jaina i Jacen są bliźniętami?Protokolarnemu androidowi nie odpowiedział ani Luke, ani nikt inny.Wszyscy nie odrywali spojrzenia od hologramu, na którym Borsk Fey’Iya z radosnym błyskiem w oku informował yuuzhańskiego wysłannika, że jest aresztowany.Luke niepokoił się, że Nom Anor nawet nie usiłuje protestować ani dowodzić swojej niewinności.Skierował tylko płonące oko na Bothanina, jakby uważał, że obaj doskonale znają całą prawdę [ Pobierz całość w formacie PDF ]