[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale nie, wysunął dolną szczękę, zacisnął zęby i dodał:- Nie zrobiłem nic złego.Nie był pierwszym osadzonym, który twierdził, że jest niewinny.Beech słuchał go i myślał o pewnym młodym człowieku, którego skazał w Teksasie na czterdzieści lat więzienia za handel narkotykami.Koszmarne dzieciństwo, długi staż jako młodociany przestępca, brak wykształcenia - chłopak nie miał w życiu żadnych szans.Beech pouczał go z góry niczym napuszony mentor i cieszył się, że może wydać tak surowy wyrok.Trzeba oczyścić ulice z tych przeklętych handlarzy!Liberał to aresztowany konserwatysta.Po trzech latach spędzonych w Trumble Hatlee Beech żałował niektórych wyroków i bardzo z tego powodu cierpiał.Skazywał na więzienie przestępców znacznie groźniejszych niż Buster.Młodych ludzi, którymi wystarczyło się tylko zająć.Finn Yarber słuchał i ogarniała go coraz większa litość.Każdy z osadzonych miał swoją smutną historię i już po miesiącu sędzia przestał w nie wierzyć.Lecz Busterowi uwierzył.W ciągu czterdziestu ośmiu lat pobytu w Trumble chłopak zwiędnie i zmarnieje na koszt podatników.Trzy posiłki dziennie.Ciepłe łóżko na noc.Według ostatnich szacunków, utrzymanie jednego więźnia kosztowało trzydzieści jeden tysięcy dolarów rocznie.Koszmar.Połowa osadzonych w Trumble nie miała tu czego szukać.Byli łagodnymi ludźmi, których powinno się ukarać wysokimi grzywnami albo pracami publicznymi.Joe Roy Spicer słuchał poruszającej opowieści Bustera i zastanawiał się, czy i jak można by wykorzystać chłopaka w przyszłości.Istniały dwie możliwości.Po pierwsze, od dawna uważał, że nie wykorzystują odpowiednio telefonów.Byli starcami, którzy pisali listy, udając krzepkich młodzieniaszków.Zadzwonić do takiego Garbe’a z Iowy i przedstawić się jako dwudziestoośmioletni Ricky? To zbyt ryzykowne.Ale gdyby wciągnęli do współpracy Bustera, mogliby przekonać każdą potencjalną ofiarę.W Trumble siedziało mnóstwo młodych chłopców i Spicer rozważał kilka kandydatur.Sęk w tym, że ludzie ci byli kryminalistami i sędzia im nie ufał.Natomiast Buster do kryminalistów nie należał.Ba! Wydawało się, że jest niewinny, no i prosił ich o pomoc.Łatwo mogliby nim manipulować.Druga możliwość była pochodną pierwszej.Gdyby Buster przystał do Bractwa, Spicer miałby dobrego zastępcę.Szwindel okazał się przedsięwzięciem zbyt dochodowym, żeby tak po prostu z niego zrezygnować.Beech i Yarber świetnie pisali listy, lecz nie mieli zmysłu organizacyjnego.Spicer mógłby Bustera wyszkolić i po wyjściu na wolność zgarniałby swoją działkę za jego pośrednictwem.Zawsze to jakaś myśl.- Masz jakieś pieniądze? - spytał.- Nie, proszę pana.Wszystko straciliśmy.- A rodzinę? Wujków, ciotki, kuzynów albo przyjaciół, którzy mogliby uiścić honorarium?- Nie, proszę pana.Jakie honorarium?- Za pomoc przy rewizji sprawy i przy wnoszeniu apelacji pobieramy honorarium.- Jestem kompletnie spłukany.- Spróbujemy ci pomóc - oświadczył Beech.Spicer i tak się na tym nie znał, nie skończył nawet ogólniaka.- Coś w rodzaju pro publico bono, nie uważasz? - rzucił Yarber do Beecha.- Pro co? - nie zrozumiał Spicer.- Pro publico bono.- Co to jest?- Darmowa pomoc prawna.- Darmowa pomoc prawna - powtórzył Spicer.- Niby kto miałby pomagać komu?- Adwokat klientowi - wyjaśnił Yarber.- Każdy adwokat powinien poświęcić kilka godzin czasu na pomoc ludziom, których na niego nie stać.- To stare angielskie prawo zwyczajowe - dodał Beech, co jeszcze bardziej zagmatwało kwestię.- Ale w Stanach chyba się nie przyjęło, co? - mruknął Spicer.Yarber spojrzał na Bustera.- Przyjrzymy się twojej sprawie - powiedział.- Ale nie liczyłbym na zbyt wiele.- Dziękuję.Wyszli z kantyny całą grupą: trzech sędziów w zielonych togach z murzyńskiego chóru kościelnego i przerażony chłopak.Przerażony, ale i bardzo zaintrygowany.ROZDZIAŁ 22Czytając list Branta z Upper Darby w Pensylwanii, czuło się bijącą z niego niecierpliwość.Drogi Ricky,O rany, ale fotka! Przyjeżdżam jeszcze szybciej, bo już dwudziestego kwietnia.Jak stoisz z czasem? Moglibyśmy mieć dom tylko dla siebie, ponieważ żona zostaje tu dwa tygodnie dłużej.Biedaczka.Jesteśmy małżeństwem od dwudziestu dwóch lat, a ona niczego się nie domyśla.Oto moje zdjęcie.W tle widzisz learjeta, jedną z moich ulubionych zabawek.Jeśli zechcesz, możemy sobie polatać.Odpisz natychmiast.Szczerze oddany BrantWciąż bez nazwiska, ale nic to.Wkrótce je poznają.Spicer obejrzał stempel i skonstatował, że listy między Jacksonville i Filadelfią kursują niezwykle szybko.Jednakże myślał o tym tylko króciutką chwilę, ponieważ jego uwagę przykuło zdjęcie.Należało do tych niby nie upozowanych i można by wykorzystać je do kampanii reklamowej z cyklu „Wzbogać się szybko i bez wysiłku”.Dumnie uśmiechnięty nuworysz stoi przed swoim odrzutowcem i rollsem, z najnowszą żoną u boku.Uśmiechnięty Brant - tenisowe szorty i elegancki sweterek - stał przy samolocie.Rollsa na zdjęciu nie było, była za to atrakcyjna brunetka, ani chybi żona.Ich kolekcja zdjęć szybko się powiększała, lecz żaden korespondent nie przysłał im jak dotąd zdjęcia żony.Dziwne, dumał Spicer.Chociaż Brant wcale nie ukrywał, że ma żonę; wspominał o niej w obu listach.Spicera nic już nie dziwiło.Mogli ich szantażować i przez tysiąc lat, ponieważ na świecie żyła nieskończona liczba potencjalnych ofiar gotowych zaryzykować bez względu na stawkę.Brant był szczupły i opalony.Miał wąsy i krótkie, ciemne, lekko przyprószone siwizną włosy.Nie należał do najprzystojniejszych, ale kogo to obchodzi?Dlaczego człowiek, który miał tak wiele, był aż tak nieostrożny? Ponieważ zawsze ryzykował i nigdy go nie przyłapano.Ponieważ lubił tak żyć.Kiedy go przycisną i oskubią z pieniędzy, na pewno trochę zwolni.Będzie unikał ogłoszeń towarzyskich i anonimowych kochanków, lecz jako typ agresywny, po jakimś czasie wróci do dawnych zwyczajów.Spicer doszedł do wniosku, że dreszczyk emocji towarzyszący poszukiwaniu przypadkowych partnerów przesłania wszelkie ryzyko.I wciąż dręczyła go świadomość, że to właśnie on spędza codziennie kilka godzin, próbując myśleć jak homoseksualista.Beech i Yarber przeczytali list i obejrzeli zdjęcie.W ciasnej salce zapadła głucha cisza.Czyżby naprawdę trafili na żyłę złota?- Ciekawe, ile taki samolot kosztuje - rzucił Spicer.Roześmiali się.Nerwowo, jakby nie byli pewni, czy mogą wierzyć własnemu szczęściu.- Ze dwa miliony - odrzekł Beech.Ponieważ pochodził z Teksasu i był kiedyś mężem bogaczki, jego koledzy uznali, że zna się na samolotach lepiej od nich.- To mały learjet.Spicer zadowoliłby się małą cessną, czymkolwiek, co wzleciałoby w powietrze i go stamtąd zabrało.Yarber nie chciał samolotu.Wolałby bilet, wygodny fotel w pierwszej klasie, gdzie podawano szampana, dwa jadłospisy i gdzie miałby wybór filmów do obejrzenia.Tak, lot pierwszą klasą nad Atlantykiem, aby jak najdalej od tego kraju.- Rąbnijmy go - zaproponował Yarber.- Na ile? - spytał Beech, nie odrywając wzroku od zdjęcia.- Na co najmniej pół miliona - zdecydował Spicer.- Jeśli wymięknie, zażądamy więcej.Zamilkli, bo każdy z nich delektował się w myśli swoją działką.Krew psuł im tylko Trevor.Zgarnie jedną trzecią, sto sześćdziesiąt siedem tysięcy dolarów, a oni tylko po sto jedenaście.Jak na więźniów to całkiem nieźle, ale powinno im przypaść znacznie więcej.Dlaczego musieli tyle płacić?- Obetniemy mu stawkę - oznajmił Spicer.- Długo o tym myślałem.Począwszy od dzisiaj będziemy dzielić pieniądze na cztery części.Każdy dostanie po równo.- On się nie zgodzi - powiedział Yarber.- Nie ma wyboru [ Pobierz całość w formacie PDF ]