RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gestem pokazałam mu, żeby powiedział, co go do mnie sprowadza.- Widziałem, jak wychodziłaś tej nocy, kiedy popełniono morderstwo.- Odczekałchwilę, czekając na mój okrzyk przerażenia.- Wstałem, żeby zażyć pigułki na zatoki, iwyjrzałem przez okno.- I co z tego? - Wzruszyłam ramionami.- Lily, z tego mogą być problemy.Nie powiedziałem Friedrichowi ani słowa, alewypytywał o ciebie.Jeżeli jeszcze ktoś inny cię widział, może zacząć podejrzewać, że maszjakiś związek ze śmiercią Pardona.Trzymając ręce na kolanach, zastanowiłam się przez chwilę.- Więc po to tu przyszedłeś? - zapytałam.- Chciałem cię tylko ostrzec - wyjaśnił, porzucając poprzednią pełną skupienia, leczjednocześnie odprężoną pozę.- Zawsze trochę się o ciebie niepokoiłem.Uniosłam brwi ze zdumienia.- Tak, tak, wiem - powiedział z lekkim uśmiechem.- Nie mój interes.Ale jesteś moją sąsiadką, jesteś bardzo ładna, a skoro mieszkam obok, czuję się trochę odpowiedzialny.Napewno nie chcę, żeby przytrafiło ci się coś złego.Przez chwilę miałam zamiar podciągnąć bluzkę i kazać mu się dobrze przyjrzeć,powstrzymałam się jednak.Wszystko, co złe, wszystko, co najgorsze, już mi się przytrafiło.Ale wiedziałam, że próbował mnie chronić.Nie chciał, żeby mi się coś stało.Wiedziałam, żeCariton uznał, iż właśnie tak powinien zachować się mężczyzna.A ja pomyślałam - co zresztądość często zdarza mi się podczas kontaktów z mężczyznami - że przysparzają więcejkłopotów, niż są warci.- Cariton, jesteś moim sąsiadem, a ponieważ jesteś przystojnym facetem i mieszkaszsam, czuję się za ciebie odpowiedzialna - odpowiedziałam.Poczerwieniał.Zaczął wstawać, ale się opanował.- Pewnie zasłużyłem sobie na to.Zanim się odezwałem, powinienem był najpierwpowtórzyć sobie wszystko kilka razy w myślach, żeby się przekonać, jak to zabrzmi.Ale docholery, Lily, nie mam nic złego na myśli.- Widzę, ale dlaczego uważasz, że moje kłopoty z policją to twoja sprawa? Skądwiesz, że nie zabiłam Pardona?Mój przystojny sąsiad spojrzał na mnie, jakby nagle zobaczył syczącą złowrogo głowęhydry.Trafiłam w czuły punkt, odtrącając jego rycerskie zapędy.- W takim razie.- zaczął chłodno - w takim razie zmarnowałem trochę czasu.Twojego zresztą też.Rzuciłam okiem na swoją prawą rękę.Na paznokciu serdecznego palca kątem okadostrzegłam podejrzaną zadrę.Będę musiała ją spiłować pilnikiem, zanim zrobi się większa.- Chciałem tylko być dla ciebie miły - powiedział z niedowierzaniem w głosie.Spojrzałam na niego, zastanawiając się, czy coś odpowiedzieć.- Posłuchaj, umawiałeś się ze zbyt wieloma kobietami, którym wydawało się, że jesteśwłaśnie tym, kogo szukają - powiedziałam.Przez cztery lata obserwowałam paradę kobiet wchodzących i wychodzących z jegomałego domku.Przystojny facet bez żadnych wyraznych wad ze stałym dochodem.Najlepszapartia we wsi.- Ale dzięki, że nie powiedziałeś policji o tym, że mnie widziałeś.Tak się składa, żenie mam pojęcia, kto zabił Pardona, i wolałabym nie tracić czasu na przekonywanie o tymwładzy.Uznałam, iż zachowałam się wystarczająco uprzejmie.Jednak Cariton rzucił tylko: Cześć, Lily , i wyszedł naburmuszony.W ostatniej chwili opanował się i nie trzasnął drzwiami.Szukając pilnika do paznokci, kręciłam głową.Gdzieś pod kilkoma warstwamizaskorupiałego nawozu krył się równy gość.Zastanawiałam się, jak wyobrażał sobie przebiegswojej wizyty.- Lily, jestem przystojnym mężczyzną z sąsiedztwa.Trzymając gębę na kłódkę,okazuję ci, jak bardzo jestem rycerski i jak bardzo można na mnie polegać.Powinnaś się wemnie zadurzyć.- Dzięki, przystojniaku, który nigdy wcześniej nie zwracałeś na mnie uwagi.Pózno wnocy wyszłam załatwić tajemniczą, ale niewinną sprawę.Naprawdę nie jestem dziwaczką,jaką czasami się wydaję, i jestem ci dozgonnie wdzięczna, że ochroniłeś mnie przedbrutalnym przesłuchaniem na komisariacie.Jestem absolutnie niewinna, ale mam nieprzepartąochotę pójść z tobą do łóżka oraz/lub poprosić cię o wypełnienie zeznania podatkowego.Trochę się pośmiałam sama do siebie.Potrzebowałam tego przed pójściem donastępnej pracy.Kilka dni wcześniej zatelefonował do mnie sekretarz Zjednoczonego Kościoła wShakespeare, prosząc, żebym podała przekąski i posprzątała po zebraniu zarządu przedszkola,więc za pięć piąta spacerowym krokiem wyszłam z domu.Minęłam blok i znalazłam się nadużym parkingu na końcu mojej ulicy.Przedszkole, w którym co tydzień odbywają się teżzajęcia szkółki niedzielnej, mieści się w długim piętrowym budynku za parkingiem.Zadaszone przejście w kształcie litery L łączy je z kościołem, który stoi przy Jamaica Street.Zwiątynię z białą iglicą zbudowano z tradycyjnej czerwonej cegły, ale o tej części kompleksuwiem niewiele.Biura pastora i jego sekretarza znajdują się na pierwszym piętrze budynkuszkółki niedzielnej.Jeżeli kiedykolwiek znów zacznę chodzić do kościoła, raczej nie zdecyduję się naZjednoczony Kościół Shakespeare - lub ZKS, jak nazywają go miejscowi.Powstał w wynikufuzji wielu konserwatywnych odłamów protestanckich, które postanowiły połączyć swojedochody, zatrudnić pastora i zbudować obiekt, który posłużyłby wszystkim.Znalezli i zatrudnili wielebnego Joela McCorkindale'a i dotąd składali pieniądze, ażwystarczyło na budowę kościoła, a potem szkółki niedzielnej.Wielebny McCorkindale maprawdziwy talent do zbierania funduszy.Kiedyś widziałam go w akcji.Pamięta wszystkich zimienia i nazwiska.Orientuje się w rodzinnych koneksjach, pyta o dolegliwości, wyrażakondolencje z powodu zgonów, gratuluje sukcesów.Jeżeli kiedykolwiek czegoś nie wie, przyznaje się z pokorą.Ma wspaniałą schludną żonę oraz dwóch zębatych schludnychchłopców i chociaż wierzę, że Joel McCorkindale naprawdę kocha swoją pracę, na samą myślo nim przechodzą mnie dreszcze.Nauczyłam się nie lekceważyć tych dreszczy.O ile wiem, nigdy nie złamał prawa.Prawdopodobnie nigdy go nie naruszy.Czujęjednak, że pod łagodną powierzchownością kotłuje się coś naprawdę strasznego.Przez wielelat żyłam na granicy zupełnego pomieszania zmysłów.Dlatego teraz szybko i precyzyjniewykrywam u innych skłonności psychopatyczne.Dotychczas jedynym przejawem tych skłonności u pastora okazała się decyzja ozatrudnieniu kościelnego.Pewnego ranka w drzwiach plebanii pojawił się pijany jak szewcNorvel Whitbread.Joel McCorkindale wpuścił go do środka, nakarmił i napoił strawąduchową (zamiast alkoholu), a na koniec zatrudnił w charakterze konserwatora [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl