[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ani słowa. Na miłość boską, Pernille! Powiesz coś?Minęli ratusz, stadion, jechali długą prostą Vesterbrogade.Wjechalido Vesterbro, mijali kafejki i bary, ulice z melinami dealerów, kurwy iimprezowiczów, ludzi nocy. Kiedyś na plaży zaczęła chciałam nauczyć Nannę pływać.Minęli szkołę, do której chodzili chłopcy, kościół, w którym stała jejbiała trumna. Wyszłyśmy w morze.Powiedziałam: najpierw musisz się nauczyćunosić na wodzie.Jechali w stronę domu. Nanna się bała.Ale ja powiedziałam, że będę ją trzymać.Zawsze.Choćby nie wiem co.Będę ją trzymać.Podniosła rękę do ust.Wstrząsnął nią paroksyzm bólu.Zalała sięłzami. Nigdy nie puszczę łkała. Nigdy.W mieszkaniu matki, Lund oglądała wiadomości.Głowa nie bolała zamocno.Piwo pomogło.Brix stał przed magazynem, patrzył poważnie w kamerę.Lubił być wtelewizji. Jens Holck został zastrzelony w obronie koniecznej, ponieważ groziłużyciem broni palnej oficerowi policji.Został zabity przez innego oficeraobecnego na miejscu.Dowody wskazują, że to Holck jest człowiekiem,którego szukaliśmy w sprawie Birk Larsen.Reporter próbował przycisnąć go o Hartmanna.Brix się nie dał.Do pokoju wszedł Bengt i siadł obok niej. Mieliśmy poważne powody, by wiązać sprawę Nanny Birk Larsen zRatuszem.Niestety, Holck podrabiał księgi tak, żeby zrzucićodpowiedzialność na Troelsa Hartmanna.Z radością oświadczam, żeHartmann był niewinną ofiarą w tej sprawie i cały czas bardzo się starałpomagać policji. Sarah. Chwilę.Sięgnął po pilota i wyłączył telewizor. Powinniśmy porozmawiać. O czym? O tym, jak się czujesz. Jak mam się czuć? Winna. Nie odparła bez wahania. Przerażona?Wpatrywała się w ekran.Pokręciła głową.Upiła łyk piwa. Na pewno coś czujesz nie ustępował.Wciąż patrzyła w ciemny ekran. Czy to profesjonalna diagnoza? Możesz tak uznać. Nie w tym problem.Kolejny łyk piwa. A w czym?Spojrzała na niego w milczeniu.Bengt westchnął. Dobra.Wiem, co powiedziałem o profilu sprawcy.%7łe mogło byćwięcej ofiar. Niemożliwe, żeby to był Holck.Gdyby miał za sobą takie coś, niemógłby normalnie żyć. No i proszę.Myliłem się.Tak bywa.Patrzyła na niego w milczeniu. Nie jestem taki bystry, jak ty.Zcisnął jej dłoń.Nie odwzajemniła uścisku. Ja nie dostrzegam różnych rzeczy.Nie wyobrażam sobie.Niemogę.Ani słowa. Wolałbym, żebyś ty też czasami nie mogła.A ty?Lund dopiła piwo, zastanowiła się, czy nie sięgnąć po następne. To nie my decydujemy, kim jesteśmy, prawda? powiedziała. Pod pewnymi względami.Ciesz się, że to już koniec.Wyciągnął rękę i delikatnie odgarnął jej włosy z czoła. Ciesz się, że masz to już za sobą.Wpatrywała się w wyłączony telewizor.Sięgnęła po pilota. Chodz do łóżka, Sarah.Na miłość boską, zostaw to.9NIEDZIELA16 LISTOPADARano Komisja Wyborcza spotkała się na posiedzeniu nadzwyczajnymi unieważniła swoją decyzję z poprzedniego wieczoru.Troels Hartmannwrócił do gry oczyszczony, uznany za ofiarę okoliczności.Nikt nie wiedziało próbie samobójczej.Nawet Poul Bremer, w każdym razie taką Hartmannmiał nadzieję.Dwie godziny pózniej w biurze liberałów Morten Weber usiłowałtchnąć optymizm w szeregowych bojowników. Mamy robotę do wykonania.Musimy wyjaśnić wyborcom, że Troelsjest niewinny.My o tym wiemy.Wie o tym policja.Ale wyborcy dopieromuszą to zrozumieć.Ośmiu członków sztabu i Hartmann. Wielu naszych zwolenników wycofało wsparcie finansowe ciągnąłWeber. Bez pieniędzy nie ma kampanii.Musimy więc ponownie ichpozyskać. A co z koalicją? spytała Elisabet Hedegaard. Zapomnijcie o koalicji odrzekł Hartmann. Jeśli zdobędziemygłosy, koalicjanci sami się zgłoszą.Bo dokąd pójdą?Hedegaard nie wyglądała na przekonaną. Wybory od wtorku za tydzień.Wszyscy wiemy, co to oznacza.Dosoboty ludzie muszą podjąć decyzję.Nie ma czasu.Morten Weber skrzywił się i wlepił wzrok w stół.Hartmann wstał, rozejrzał się po kolegach z partii.Każdemu patrzyłw oczy, tak aby właśnie on poczuł się wyjątkowy. Elisabet ma rację.Czas działa na naszą niekorzyść.Media takżenam nie sprzyjają.Niewykluczone, że Bremer ma jeszcze coś w rękawie.Hartmann wzruszył ramionami. Wiem tylko jedno: jeśli nie spróbujemy,na pewno przegramy.Więc dlaczego nie iść na całość? Nie walczyć? Niemarzyć?Roześmiał się.Podobała mu się ta kameralna scena, maleńkapubliczność. Nie polecam celi w areszcie do rozmyślań o polityce.Ale w pewiensposób ona też się przydała.Kiedy tam siedziałem. Powędrowałwzrokiem gdzieś w dal.Wszyscy, nawet Weber, byli pod wrażeniem tejchwili. W tym niebieskim kombinezonie więziennym.zastanawiałemsię, kim jesteśmy. Wskazał ich ruchem głowy. Pomyślałem o was.O cowalczycie.Nic się w tej sprawie nie zmieniło.Nasze idee, ambicje są takiesame.Czy dzisiaj znaczy dla nas mniej niż wczoraj?Uderzył pięścią w stół. Nie.Dla mnie znaczą więcej.Ja chcę, żeby Ratusz nie zwodziłpolicji tylko dlatego, że komuś tutaj tak się podoba.W sali rozległ się pomruk aprobaty.Napięcie się rozładowało [ Pobierz całość w formacie PDF ]