RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To jak, chłopie, po ile te losy?— Po franku — powiedziałem.— A ponieważ jest pięć­dziesiąt losów, więc obliczyłem i razem wypada pięćdziesiąt franków.I wyciągnąłem do taty bloczek, ale tata go nie wziął.— Za moich czasów było taniej — powiedział.— No, do­brze, daj mi jeden los.— O, nie — powiedziałem.— Nie jeden los, tylko cały bloczek.Gotfryd powiedział nam, że ojciec kupi od niego ca­ły bloczek, i wszyscy żeśmy się umówili, że zrobimy tak sa­mo!— Nie obchodzi mnie, co zrobi ojciec twojego kolegi Got-fryda — odpowiedział tata.— Mogę kupić od ciebie jeden los, a jeśli ci to nie odpowiada, to nie kupuję wcale.Koniec, kropka!— To niesprawiedliwe! — krzyknąłem.— Jeśli inni ojco­wie kupują całe bloczki, to czemu ty miałbyś nie kupić?A potem się rozpłakałem, tata się strasznie zezłościł i z ku­chni przybiegła mama.— Co znowu? — zapytała.— To — powiedział tata — że nie rozumiem, dlaczego wciągają dzieci w takie rzeczy! Nie po to go oddawałem do szkoły, żeby zrobiono mi z niego domokrążcę albo żebraka.W ogóle zastanawiam się, czy takie loterie są dozwolone.Korci mnie, żeby zadzwonić do dyrektora szkoły!— Proszę o trochę spokoju — powiedziała mama.— Kiedy — chlipnąłem — sam przecież mówiłeś, że sprze­dałeś losy na loterię i byłeś fantastyczny! Dlaczego ja nigdy nie mogę robić tego, co inni?Tata potarł sobie czoło, usiadł, przyciągnął mnie do siebie i powiedział:— Tak, oczywiście, Mikołaj, ale to nie było to samo.Cho­dziło o to, żeby nauczyć nas inicjatywy i zaradności.Żeby nas przygotować do trudnych zadań, jakie niesie ze sobą ży­cie.Nikt nam nie mówił: „Sprzedajcie to tacie".— Ale Rufus próbował sprzedać losy jakiemuś nieznajo­memu panu i ten pan nawet się nie zatrzymał — powiedzia­łem.— A kto ci każe zwracać się do ludzi, których nie znasz? — spytał tata.— Czemu nie pójdziesz do naszego sąsiada Blédurta?— Nie mam odwagi — powiedziałem.— Dobrze, pójdziemy razem — powiedział śmiejąc się ta­ta.— Pokażę ci, jak się załatwia interesy.Nie zapomnij za­brać swojego bloczka.— Nie siedźcie długo — powiedziała mama.— Zaraz bę­dzie kolacja.Zadzwoniliśmy do drzwi i pan Blédurt nam otworzył.— O! — powiedział.— Ależ to Mikołaj z tym tam! — Przyszedłem sprzedać panu bloczek losów na loterię,żeby zrobili nam boisko, gdzie będziemy uprawiać sporty, kosztuje pięćdziesiąt franków — powiedziałem szybko.— Zwariowałeś? — zapytał pan Blédurt.— Co się dzieje, Blédurt? — zapytał tata.— Przemawia przez ciebie wrodzone skąpstwo czy nie masz forsy?— Słuchaj no, ty tam — odpowiedział pan Blédurt.— Co to za nowa moda, żeby chodzić żebrać po ludziach?— Nikt inny poza tobą, Blédurt, nie odmawiałby dziecku przyjemności! — krzyknął tata.— Ja nie odmawiam dziecku przyjemności — powiedział pan Blédurt.— Nie chcę tylko zachęcać go, aby wkraczało na niebezpieczna drogę, na którą popychają je nieodpowie­dzialni rodzice.I po pierwsze, dlaczego sam nie kupisz od niego tego bloczka?— Wychowanie mojego dziecka to moja sprawa — powie­dział tata — i nie pozwalam ci wypowiadać się na tematy, o których nie masz zresztą zielonego pojęcia! Poza tym zdanie takiego skąpca wcale.— Skąpca — powiedział pan Blédurt — który pożycza ci elektryczną kosiarkę za każdym razem, kiedy jej potrzebu­jesz.— Udław się swoją kosiarką! — krzyknął tata.I zaczęli się obaj popychać, a potem przyleciała pani Blédurt, żona pana Blédurt.— Co tu się dzieje? — zapytała.Więc się rozpłakałem, a potem opowiedziałem jej o lote­rii i o boisku, o tym, że nikt nie chce kupić ode mnie losów, że to niesprawiedliwe i że się zabiję.— Nie płacz, króliczku — powiedziała pani Blédurt.— Ja kupię od ciebie ten bloczek.Pani Blédurt pocałowała mnie, wzięła torebkę, zapłaciła mi, a ja dałem jej bloczek i wróciłem do domu zadowolony jak nie wiem co.Teraz tata i pan Blédurt okropnie się złoszczą, bo pani Blédurt wstawiła motorower do piwnicy i nie chce im poży­czać.OdznakaDzisiaj rano, na przerwie, Euzebiusz wpadł na pomysł:— Wiecie, chłopaki — powiedział — ci, co na­leżą do paczki, powinni mieć odznakę! — Odznakę — poprawił go Ananiasz.— Nikt cię nie pytał o zdanie, ty wstrętny skarżypyto! — po­wiedział Euzebiusz.I Ananiasz poszedł sobie płacząc i mówiąc, że wcale nie jest skarżypytą i że mu pokaże.— A po co nam odznaka? — zapytałem.— No, żeby się rozpoznawać — powiedział Euzebiusz.— To do tego potrzebna jest odznaka? — zapytał Kleofas bar­dzo zdziwiony.Wtedy Euzebiusz wyjaśnił, że odznaka jest po to, żeby roz­poznawać chłopaków z naszej paczki, i strasznie się przyda, kiedy zaatakujemy wrogów, więc wszyscy uznaliśmy, że to fajny po­mysł, a Rufus powiedział, że byłoby jeszcze lepiej, jakby chło­paki z naszej paczki nosiły mundury.— A skąd weźmiemy mundury? — zapytał Euzebiusz.— Zresztą w mundurach byśmy wyglądali jak pajace.— To mój ojciec wygląda jak pajac? — zapytał Rufus, który ma tatę policjanta i bardzo nie lubi, jak śmiać się z jego rodziny.Ale Euzebiusz i Rufus nie zdążyli się pobić, bo przyszedł Ana­niasz z Rosołem.Ananiasz pokazał palcem na Euzebiusza.— To on, psze pana — powiedział.— Żebyś mi więcej nie nazywał kolegi skarżypytą! — po­wiedział Rosół, który jest naszym opiekunem.— Spójrz mi w oczy! Zrozumiano? *I odszedł z Ananiaszem, który był strasznie zadowolony.— A jaka będzie ta odznaka? — zapytał Maksencjusz.— Najlepsza byłaby ze złota — powiedział Gotfryd.— Mój ojciec ma taką w domu.— Ze złota! — krzyknął Euzebiusz.— Zwariowałeś? Jak będziesz rysował na złocie?Przyznaliśmy Euzebiuszowi rację i postanowiliśmy, że zrobi­my odznaki z papieru.A potern zaczęliśmy rozmawiać o tym, jak będzie wyglądała nasza odznaka.— Mój starszy brat — powiedział Maksencjusz — należy do klubu i ma fantastyczną odznakę, na której jest piłka futbolo­wa i liście laurowe.— Liście laurowe są dobre — powiedział Alcest.— Nie — powiedział Rufus — lepiej narysować dwie sple­cione dłonie, to będzie widać, że jesteśmy dobrymi kumplami.— Musi być nazwa paczki — powiedział Gotfryd: — Banda Mścicieli, i dwie skrzyżowane szpady, i orzeł, i flaga, i dookoła nasze imiona.— I liście laurowe — przypomniał Alcest.Euzebiusz powiedział, że to za dużo, ale że podsunęliśmy mu pomysł, więc narysuje odznakę na lekcji i pokaże nam na na­stępnej przerwie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl