RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zapadnięte policzki i wąski nos przyciągały uwagę, sprawiając, że brak znamion przeżytych lat w rysach Czerwonej siostry nie rzucał się tak bardzo w oczy; w czerwonej sukni, haftowanej brokatem barwy tak ciemnego granatu, że niemal czarnym, wydawała się jeszcze bardziej koścista.Niemalże w jednej chwili odzyskała panowanie nad sobą, jak pani dachu całego klanu, a piwne oczy zasnuł chłód najgłębszego cienia.Spojrzała lekceważąco na Aviendhę, omijając Lana niczym niepotrzebne narzędzie, po czym jej oczy przelotnie rozbłysły na widok Birgitte.Większość Aes Sedai nie aprobowała faktu, że Birgitte jest Strażnikiem, aczkolwiek żadna nie potrafiła swych sprzeciwów uzasadnić inaczej niż kwaśnymi; wygłaszanymi półgębkiem pochwałami tradycji.Ostatecznie wzrok Czerwonej siostry zatrzymał się na Elayne i Nynaeve.Aviendha pomyślała, że łatwiej schwytać wczorajszy wiatr, niźli wyczytać cokolwiek z twarzy Teslyn Baradon.- Powiedziałam już o tym Merilille - oznajmiła z ciężkim, illiańskim akcentem - ale właściwie mogę uspokoić również wasze obawy.Niezależnie od tego.do jakich to.bezeceństw.zmierzacie, Joline i ja nie będziemy się wtrącać.Tak postanowiłam.Elaida być może o niczym się nigdy nie dowie, jeżeli będziecie choć trochę się pilnowały.Dzieci, przestańcie tak wybałuszać na mnie oczy jak jakieś karpie - dodała z niesmakiem.- Nie jestem ani ślepa, ani głucha.Wiem, że w pałacu są Poszukiwaczki Wiatru, i wiem też o sekretnych spotkaniach z królową Tylin.I o innych rzeczach też.- Zacisnęła wąskie wargi, a choć nadal mówiła spokojnym tonem, jej ciemne oczy płonęły gniewem.- Jeszcze słono zapłacicie za te wszystkie inne rzeczy, i wy, i te, które pozwalają wam bawić się w Aes Sedai, ale na razie będę patrzyła przez palce.Pokuta może zaczekać.Nynaeve ścisnęła warkocz, zesztywniała i zadarła głowę; w jej oczach również płonął ogień.W innych okolicznościach Aviendha znalazłaby w sobie odrobinę współczucia dla ofiary burzy, jaka najwyraźniej miała się wkrótce rozpętać.Język Nynaeve był znacznie ostrzejszy niż cienkie jak włosy kolce segade.Sama Aviendha chłodno przyglądała się tej kobiecie, której wydawało się, że jest w stanie przejrzeć ją na wylot.Żadna Mądra nie poniżyłaby się aż tak, by rzucić się na kogoś z pięściami, jednak ona była wciąż tylko uczennicą, może więc nie poniesie znacznego uszczerbku na swoim ji, jeśli trochę poturbuje tę Teslyn Baradon.Już otwarła usta, by honorowo ostrzec Czerwoną siostrę, a równocześnie Nynaeve zaczęła coś mówić, kiedy Elayne ubiegła obie.- Nasze zamiary - powiedziała lodowatym głosem - to nie twoja sprawa, Teslyn.- Ona też stała wyprostowana, oczy lśniły niebieskim blaskiem lodu.Przypadkowy promyk słońca zabłąkał się między rudozłote loki, sprawiając, że zdawały się lśnić, jakby płonęły.Teraz w porównaniu z Elayne każda pani dachu wyglądałaby niczym pierwszy lepszy pasterz kóz, który wypił za i dużo oosquai.Tę umiejętność rozwinęła w sobie znakomicie.Kolejne słowa wypowiadała z zimną, kryształową godnością.- Nie masz prawa wtrącać się do niczego, co robimy, do niczego, co robi dowolna siostra.Żadnego prawa.A więc wyjmij nos z naszych kaftanów, ty letnia szynko, i ciesz się, że nie wytoczymy ci procesu o zbrodnię wspierania uzurpatorki na Tronie Amyrlin.Zafrapowana Aviendha zerknęła ukradkiem na swoją prawie- siostrę.Teslyn ma wyjąć nos z ich kaftanów? Ani ona, ani Elayne, przynajmniej, nie miały na sobie żadnych kaftanów.Letnia szynka? A co to takiego? Mieszkańcy mokradeł często mówili dziwaczne rzeczy, ale tym razem pozostałe kobiety wyglądały na równie zbite z pantałyku jak ona.Jedynie Lan, popatrujący teraz z ukosa na Elayne, najwyraźniej rozumiał i zdawał się.zaskoczony.Chyba również nieco rozbawiony.Trudno orzec, Aan’allein dobrze panował nad swoją twarzą.Teslyn Baradon prychnęła, rysy jej twarzy jeszcze się wydłużyły.Zgodnie z panującymi tu obyczajami Aviendha próbowała zwracać się do tych ludzi tylko jednym z ich imion - kiedy używała pełnej formy, sądzili, że czymś ją zdenerwowali! - ale nie potrafiła sobie wyobrazić, że mogłaby pozostawać w tak intymnych stosunkach z Teslyn Baradon.- No to same się zajmujcie swoimi sprawami, głupie dzieci - odwarknęła kobieta.- I strzeżcie się, aby wasze nosy nie uwięzły w jakimś gorszym miejscu niż to, w którym już tkwią.Gdy się odwracała, by odejść, wielkopańskim gestem zbierając spódnice, Nynaeve złapała ją za ramię.Twarze mieszkańców ma kradeł na ogół łatwo zdradzały ich emocje, toteż nie dziwiło, że w tej chwili na obliczu Nynaeve toczyła się istna walka - gniewu z determinacją dyktowaną uporem.- Czekajże, Teslyn - zagadnęła ją z niechęcią.- Prawdo podobnie obie z Joline znajdujecie się w niebezpieczeństwie.Mówiłam o tym Tylin, ale moim zdaniem ona boi się dalej przekazać te informacje.Boi się albo zwyczajnie nie chce.Na pewno nie jest to coś, o czym chciałoby się rozmawiać.- Powoli zrobiła głęboki wdech; nie można jej winić, że w tym momencie pomyślała o własnych obawach.Sam strach nie był hańbą, a jedynie poddawanie się mu albo jego okazywanie.Kiedy Nynaeve podjęła dalej, Aviendha sama poczuła trzepot we własnym żołądku.- Moghedien była tu, w Ebou Dar.Być może nadal tu jest.I być może jest z nią jeszcze jeden Przeklęty, któremu towarzyszy gholam, odmiana Pomiotu Cienia; na którą nie działa Moc.Gholam z wyglądu przypominają człowieka, ale zostały stworzone sztucznie, żeby zabijać Aes Sedai.Stal też się ich nie ima, a ponadto potrafią przecisnąć się przez mysią dziurę.I są tu również Czarne Ajah.A poza tym nadciąga burza, zła burza.Nie chodzi tu jednak o zwykł burzę, o szaleństwo żywiołów.Ja ją czuję, posiadam umiejętność słuchania wiatru, być może jest to nawet Talent.Nad Ebou Dar nadciąga niebezpieczeństwo i kłopoty gorsze od wszelkich wiatrów, deszczów czy błyskawic.- Przeklęci, burza, która nie jest burzą, i Pomiot Cienia, o jakim w życiu nie słyszałam - podsumowała sucho Teslyn Baradon.- Nie wspominając już o Czarnych Ajah.Światłości! Czarne Ajah! I może jeszcze sam Czarny? - Krzywy uśmieszek wykrzywił usta cienkie jak ostrze brzytwy.Pogardliwym ruchem oderwała dłoń Nynaeve.- Kiedy wrócisz do Białej Wieży, gdzie twoje miejsce, i znowu przywdziejesz biel, dowiesz się, że nie wolno ci mitrężyć czasu na jakieś dzikie wymysły [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl