[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Musisz. Głos Jacinty był stalowy i spokojny.TC zobaczył mnie ijego twarz rozbłysła nadzieją. Grace!No i mnie zdemaskował.Wyskoczył zza Jacinty. Zrobisz to, Grace?Proszę, Grace. Co zrobię? Przeprowadzisz wywiad z Zarą Kaletsky? Straciłem odwagę.Za bardzoją kocham. Ja. Chryste, czy mogło być jeszcze gorzej? TC, błagałeś mnie o ten wywiad powiedziała Jacinta jednocześnie zrozbawieniem i pogardą. Więc idz i to zrób. Proszę, Grace? TC wcisnął mi w ręce swój śliczny, czerwonysegregator. Wykonam za ciebie twoją pracę.Zostanę po godzinach.Będęuprawiał seks z Damienem.Zrobię wszystko, co zechcesz. Gdzie się u licha podziewałaś? zapytała mnie ostro Jacinta.Po czymwrzasnęła na TC: Dlaczego Grace miałaby to robić? Była w swoimżywiole, mogąc krzyczeć na dwoje ludzi jednocześnie.Podejrzewałam, żeodczuwała równie dużą przyjemność, jaką musiał zapewniać masaż na czteryręce.(Co nie znaczy, bym osobiście miała się o tym okazję przekonać.) Nalitość boską, TC jej głos ociekał pogardą bądz mężczyzną.829RLTTo właśnie stwierdzenie niepotrzebne dyskredytowanie sprawiło, żezmieniłam zdanie.Była z niej taka despotka, a w tej akurat chwili miałam podziurki w nosie despotów. Który hotel? zapytałam TC. The Shelbourne.Mieli tam smaczne ciastka.Nie jadłam śniadania.Przyda mi się trochęcukru. Zrobię to. Zgarnęłam śliczny czerwony segregator i ruszyłam wstronę drzwi. To ja decyduję, kto tu co robi! Słyszałam, jak woła za mną Jacinta, alezdążyłam już zniknąć za drzwiami.Ponury hotelowy korytarz; ściany podpierane przez niezadowolonychdziennikarzy; tradycyjnie nieprzewidywalny proces selekcji czyli to cozwykle.Usiadłam na plastikowym krześle i przygotowałam się na czekanie.Nikt się nie odzywał.Sekundy zdawały się być godzinami.Zamiast tlenu krą-żyła desperacja.Pomyślałam, że tak mogłaby wyglądać poczekalnia w piekle.TC zgromadził tyle materiałów, że mogły rywalizować z Wojną ipokojem, ale wszystko wydawało się takie bezsensowne i głupie, żeprzeleciałam wzrokiem tylko po tym, co było najistotniejsze w odniesieniu doZary Kaletsky.Jej życie było tak sztampowe, że niemalże śmieszne.Byłamodelką, która przerzuciła się na aktorstwo.Kilka lat temu przeprowadziła siędo LA i wypadła z obiegu, a irlandzka prasa prędzej już zrobiłaby wywiad zcynkowym wiadrem niż z nią.Ale potem otrzymała rolę w filmie Spielberga inagle wszyscy w Irlandii domagali się jej.Koszmar ubiegłego wieczora nieposkromiona pycha, upadek, gniewMarnie, łatwe zwycięstwo Paddy'ego napełnił mnie poczuciem, że życie na830RLTziemi to jedna wielka beznadzieja, że dobro zawsze zostaje zwyciężone przezzło, że ci u władzy nigdy się jej nie zrzekną, a zwykły człowiek nigdy niewygra.Wręcz niemoralne wydawało się sławienie kobiety, która szokującodużo zarabiała na udawaniu innych ludzi. Grace Gildee? Spokesman"?Wstałam.Czekałam tylko dwie godziny i siedemnaście minut.To chybamój rekord. Trzydzieści minut syknęła kobieta z podkładką z klipsem, gdymijałam ją przy wejściu do sanktuarium. Ani sekundy dłużej. Super syknęłam w odpowiedzi.Zara była alabastrowo blada, miała krótkie lśniące włosy i oczy takciemne i smętne, że niemal czarne.Wstała i uśmiechnęła się.Miała metrosiemdziesiąt wzrostu i była chuda jak patyk.Machnęłam ręką, żeby siadła. Nie wstawaj, nie trzeba. Otworzyłam notes i postawiłam dyktafon nastole. Nie dosłyszałam twojego imienia powiedziała. Och? Grace.Ale to nie ma znaczenia.Nigdy więcej się nie spotkamy.Inie musisz kończyć każdego zdania moim imieniem, by mnie przekonać oswojej szczerości.Już jestem przekonana!Wyglądała na nieco zaniepokojoną. No więc nie siedzi z nami żaden rzecznik prasowy i nie nadzorujekażdego słowa? zapytałam. Nie.Pomyślałam, że to wszystkich krępuje.831RLT Super.Okej, Zara, wyświadczmy sobie nawzajem przysługę.Ty zpewnością masz dość udzielania wywiadów, a ja też nie jestem dzisiaj wnastroju.Zrobimy to szybko.Alergia na pszenicę?.Słucham? Alergia na pszenicę? powtórzyłam, tym razem głośniej. Tak czynie?.Nie. Naprawdę? W takim razie nietolerancja laktozy, tak? Zapisałam cośw notesie. Nie? Na pewno? Okej.Nie obraz się, ale możliwe, że powinnaś sięupewnić.Joga? Uratowała ci życie? Właściwie to medytacja. Na jedno wychodzi mruknęłam.Przeleciałam wzrokiem po notatkachTC. Zrodkowe dziecko.Niech zgadnę.Rodzice bardziej zainteresowanitwoim rodzeństwem, bla, zaczęłaś śpiewać i tańczyć, bla, żeby zwrócić nasiebie ich uwagę? Tak? Tak? Grzeczna dziewczynka.Zobaczmy, co tu mam [ Pobierz całość w formacie PDF ]