[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spodziewał się, że ze względu na jej silną, dominującą osobowość,Linnet będzie się wzdragać przed uleganiem dominacji - że nieprzypadnie jej to do gustu, że odrzuci ją od niego.Tymczasemrozkoszowała się tym, że ją zawłaszczył, powitała go chętnie, aż poczułsię jak w niebie - znalazł się w objęciach anielicy.Sądził, że ucieknieprzed nim z krzykiem.Zamiast tego.sam został pokonany.I teraz czuł się uzależniony.Zaspokoiła każde marzenie, każde najskrytsze pragnienie, jakiekiedykolwiek pielęgnował.163Nawet jeśli sformułuje kolejne - a zdecydowanie było go na to stać -zyskał pewność, że ona z radością je spełni.Po dzisiejszej nocy.sprawy między nimi uległy zmianie.Nieodwracalnie.Ani myślał się cofnąć, nie mógł tego zrobić.Nie teraz,gdy dotknął nieba i spoczął w ramionach anielicy.Aczkolwiek Linnet z całą pewnością nie była święta.164Rozdział 714 grudnia 1822Mon Coeur, parafia Torteval, GuemseyObudziło ją znajome już doznanie bycia wypełnianą.Falaprzyjemności i spokojnej namiętności zmiotła ją nieodparcie,pochwyciła, cisnęła wysoko i roztrzaskała na kawałki, osuszyła do cna, apotem napełniła nieopisaną rozkoszą, aż wreszcie Linnet, zaspokojona ibłoga, osunęła się w ramiona kochanka.Kiedy na powrót zapadła w sen, Logan z uśmiechem osunął się u jejboku.Jego nowa taktyka się sprawdzała.Usatysfakcjonowany, pewnyswego, uległ pokusie jej ciepła, połączonej z poczuciem zaspokojenia, irównież na powrót zasnął.Obudził się, kiedy wyślizgnęła się z łóżka.Popatrzył na nią, unoszącbrwi.Linnet zajrzała w jego ciemnoniebieskie oczy - dostrzegła w nichtypowo męskie samozadowolenie - i nieomal spanikowała.A nie panikowała nigdy.- Nie wstawaj, jest wcześnie.Powinieneś odpocząć.- Po tychzadziwiających nocnych wyczynach.I porannych.Rozpaczliwie starając się nie zważać na swą nagość, podeszła domiejsca, gdzie minionego wieczoru porzuciła ubrania.Porwała ze stosuhalkę i wciągnęła ją przez głowę.165Lepiej.Nadal jednak czuła na sobie spojrzenie Logana; cienkie płótnonie stępiło jego ostrza.Pomogło, gdy założyła koszulę - zyskała odrobinępewności siebie.Dosyć, by zdołała zignorować Logana, kiedy przetoczył się na bok,żeby wygodniej mu było obserwować, jak ona się ubiera.Powiedziała mu, żeby wracał spać, nie zamierzała więc z nimrozmawiać.Rozmowa mogła poczekać, aż jej umysł znów zaczniefunkcjonować.Wstała wcześnie, wcześniej niż zwykle, ale musiała się stąd wydostać.Musiała znalezć się z dala od niego, nim zrobi jakieś głupstwo.Na przykład ponownie zażąda, aby kochał się z nią wedle swegouznania.Och, jakże głupio postąpiła.lecz skąd mogła wiedzieć? Nikt jej nieuprzedził, że seks może być taki, że może ją pojmać, zatopić w niejszpony, obezwładnić, a pózniej wywrócić na nice.Nim zaspokoi ostatnią drobinę rozdzierającej potrzeby oszałamiającąrozkoszą.Jej umysł zdecydowanie znalazł się w stanie oszołomienia.Powątpiewała, czy kiedykolwiek będzie znowu normalnie działać, wkażdym razie w kwestiach dotyczących Logana.Wytrwale omijała wzrokiem łóżko.Jednak - niech go diabli - jużflirtowała w myślach z wyobrażeniami, których w ogóle nie powinna dosiebie dopuszczać.Jak choćby z tym, jak by to było, gdyby zatrzymała goprzy sobie.Mieć go tutaj, żeby zaspokajał.wszystkie te ukryte, nieznanedotąd Linnet pragnienia, wydobyte przez niego na powierzchnię.Teraz, gdy je poznała, nie mogła naprawić szkody.Przez resztę życiabędzie wiedziała, że za tym - za nim - tęskni.Resztę swego samotnego, w dużej mierze pustelniczego życia.Podobnego do tego, jakie wiodła do tej pory - życia bez potężnego, nadersprawnego mężczyzny w jej łóżku.166Bez mężczyzny, z którym dzieliłaby codzienne obowiązki.Och, toprowadziło donikąd.Na poziomie osobistym była sama, zawsze.Radziła sobie z tym do tejpory i znów tak będzie.On wyjedzie, a ona odzyska równowagę.W sukurs przyszła jej irytacja.Na niego, bo stanowił spełnieniewszystkich jej najbardziej rozpaczliwych pragnień, o których doniedawna nawet nie wiedziała, że je ma, oraz na samą siebie, za marzeniao niemożliwym.Wyjęła z szafy ciemnogranatową suknię, wciągnęła ją przez głowę i,zawiązując sznurówki, ruszyła do drzwi.Niemalże się zdziwiła, gdydotarła do nich, nie usłyszawszy od niego żadnego komentarza,powiedziała sobie jednak, że niewymownie się z tego cieszy.Me oglądajsię.Położyła dłoń na gałce.i zerknęła na łóżko.Obserwował ją, leżąc niczym mroczny Adonis z ramionamiskrzyżowanymi pod głową.- Do zobaczenia przy śniadaniu.- Sztywnym krokiem wyszła zpokoju, ostrożnie zamykając za sobą drzwi.Wkrótce, może nawet dzisiaj, on przypomni sobie brakujące kawałkiukładanki, a wtedy wyjedzie.O tym fakcie Linnet musiała pamiętać w pierwszej kolejności.Nie stać jej było na to, by choć na moment o nim zapomnieć.Logan leża! w łóżku, a na twarz wolno wypłynął mu znaczącyuśmiech.Jakkolwiek nie dało się tego zauważyć na pierwszy rzut oka, jegodaleka od świętości anielica była zdenerwowana - dlatego wyszła w takimpośpiechu.Wątpił, czy podobało jej się, że tak łatwo podporządkowałsobie jej zmysły, o woli nie wspominając.167Miał nadzieję, że poranny przerywnik dał jej więcej materiału dorozmyślań, ukazując ich nocne doświadczenia z innej perspektywy.Tasama zaborcza namiętność, lecz w łagodniejszej, mniej krzykliwej wersji.Uśmiech zblakł, gdy Logan wyrazniej dostrzegł stojące przed nimteraz wyzwanie.Nie sądził, by miał żonę.Stal się na tyle pewien własnych reakcji, abyto wykluczyć.Gdyby był żonaty, wówczas, nawet o tym nie pamiętając,ze względu na swe kalwińskie wychowanie wiłby się już z poczucia winy.Był niemal pewien, że nie ma żony, niemal pewien, że mógłbypoprosić Linnet, aby nią została.Jeszcze większą pewność odczuwał co do tego, że we właściwymczasie uzyska jej zgodę.Jedną z jego cech, z każdym dniem uwidaczniającą się coraz bardziej,było to, że się nie poddawał.Nie wtedy, gdy nastawił się na coś, naosiągnięcie konkretnego celu.A pragnął Linnet z nieznaną mu do tej pory namiętnością.W trakcie tych kilku krótkich dni zmusiła go do zmierzenia się zprzyszłością, do zrozumienia i zaakceptowania faktu, że ona oraz jejskrawek świata są czynnikami, bez których Logan nie potrafi się obejść.Dopełniali go, w taki sposób, tak dogłębnie, że dotąd uważał to za nie-możliwe [ Pobierz całość w formacie PDF ]