RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tak, proszę pana, okropne zamieszanie.Wszędzie policja.Ale polecono nam nie rozmawiać na ten temat.- To zrozumiałe.Chcę pana tylko o coś zapytać, bo mamy problem.Mój współpracownik przyleciał dziś po południu i umówiliśmy się w restauracji, ale zapomniałem jej nazwy.Znam ją, nie pamiętam jednak, gdzie się znajduje ani jak się nazywa.Pamiętam tylko, że od frontu są tam takie trzy dziwaczne kształty.jakby coś w rodzaju ozdoby.Chyba to trójkąty.- Ach, to restauracja „Drei Alpenhäuser”, proszę pana.To znaczy „Trzy Alpejskie Chaty”.Mieści się na bocznej uliczce odchodzącej od Falkenstrasse.- Tak, niewątpliwie to o nią chodzi! A żeby tam dojechać, musimy.- Bourne przeciągał słowa, jak ktoś, kto po wypiciu zbyt dużej ilości wina usiłuje się skoncentrować.- Wyjeżdżając stąd należy skręcić w lewo.Potem jechać z sześć kilometrów Uto Quai aż do dużego molo i tam skręcić w prawo.Ta ulica doprowadzi państwa do Falkenstrasse.A kiedy już miniecie państwo Seefeld, bez trudu traficie na uliczkę z restauracją.Na rogu jest szyld.- Dziękuję bardzo.Czy będzie pan tutaj, kiedy wrócimy za kilka godzin?- Pracuję dziś do drugiej rano, proszę pana.- Świetnie.Poszukam więc pana i w bardziej konkretny sposób wyrażę swoją wdzięczność.- Dziękuję panu.Czy mam panu pomóc stąd wyjechać?- Nie, dziękuję, już dostatecznie pan nam pomógł.Powinienem jeszcze trochę pospacerować.Chłopak zasalutował i ruszył w stronę hotelu.Jason kuśtykając poprowadził Marie do małego coupé.- Niech się pani pośpieszy.Kluczyki są pod fotelem.- A co pan zrobi, jeżeli nas zatrzymają? Ten chłopak zobaczy, że odjeżdżamy nie swoim samochodem.Będzie wiedział, że go ukradliśmy!- Wątpię.Jeżeli zaraz ruszymy, niczego nie zauważy; ledwie zdąży zmieszać się z tłumem.- A jeżeli zauważy?- Wtedy wszystko zależy od pani.Mam nadzieję, że umie pani szybko jeździć - powiedział Bourne popychając ją w stronę drzwi.- Niech pani wsiada.Chłopak z obsługi skręcił za róg, nagle przyśpieszając kroku! Jason wyciągnął rewolwer i pokuśtykał szybko obchodząc maskę samochodu; oparł się o nią i wycelował broń w przednią szybę.Otworzył drzwi od strony miejsca pasażera i wsiadł.- Do jasnej cholery! Powiedziałem, żeby pani wzięła kluczyki.- Dobrze.nie potrafię teraz myśleć.- To niech się pani postara!- Och, Boże.- Sięgnęła pod fotel i zaczęła obmacywać wykładzinę na podłodze, aż w końcu natrafiła na małe skórzane etui.- Niech pani włączy silnik, ale nie cofa samochodu, dopóki nie powiem.Czekał, bo wydawało mu się, że na kolistym podjeździe pojawią się za chwilę światła reflektorów.Myślał, iż chłopak przyśpieszył nagle kroku dlatego, że zobaczył tam jakiś samochód, którym powinien się zająć i odstawić go na parking.Reflektory jednak się nie pokazały, czyli że chłopak musiał mieć inny powód do pośpiechu.Dwoje nieznanych ludzi na parkingu.- Niech pani rusza.Szybko.Chcę stąd wyjechać.Marie wrzuciła wsteczny bieg i po paru sekundach wyjeżdżali już na ulicę prowadzącą nad jeziorem.Nagle na łuku drogi przed nimi pojawiła się taksówka.- Zwolnić - rozkazał.Wstrzymał oddech, zerknął przez przeciwległe okno na to, co się dzieje przed wejściem do hotelu.Już rozumiał, dlaczego chłopak nagle zaczął prawie biec.Otóż przed hotelem wybuchła sprzeczka między policja a grupą gości.Musieli oni ustawić się w kolejce, żeby przed odjazdem policja sprawdziła ich tożsamość.Z tego powodu wszyscy spóźnią się na umówione spotkania, nic więc dziwnego, że ci niewinni ludzie wpadli w gniew.- Jedźmy - rzucił Jason znów krzywiąc się z bólu, który przeszył mu klatkę piersiową.- Jesteśmy czyści.Wrażenie było obezwładniające, dziwne i niesamowite.Trzy trójkąty wyglądały dokładnie tak, jak je sobie wyobrażał: grube ciemne belki tworzyły coś w rodzaju płaskorzeźby na tle białego kamienia.Trzy identyczne trójkąty wyobrażały jakby dachy chat w dolinie zasypanej tak głębokim śniegiem, że niższych partii budynków nie było widać.Nad trzema wierzchołkami widniała nazwa restauracji wypisana gotyckim pismem.„Drei Alpenhäuser”.Pod belką tworzącą podstawę środkowego trójkąta było wejście - dwuskrzydłowe drzwi sklepione łukiem, z masywnymi kutymi pierścieniami z żelaza, typową ozdobą alpejskich zaników.Okoliczne budynki z cegły stojące po obu stronach wąskiej uliczki były odrestaurowanymi zabytkami, świadectwem długiej historii Zurychu i Europy.Uliczkę zamknięto dla ruchu samochodowego; widać było na niej jedynie eleganckie powozy konne, z ubranymi w cylindry stangretami na wysokich kozłach.Wszędzie świeciły lampy gazowe.Jest to uliczka pełna śladów zapomnianych wspomnień, pomyślał mężczyzna, który nie miał żadnych wspomnień.A jednak to nieprawda, jedno wspomnienie było żywe i niepokojące.Trzy ciemne trójkąty, ciężkie belki i światło świec.Miał rację.To wspomnienie Zurychu.Lecz z innego życia.- Jesteśmy na miejscu - powiedziała kobieta.- Wiem.- Niech pan mi powie, co robić! - krzyknęła.- Właśnie mijamy tę uliczkę.- Proszę jechać co następnej przecznicy i skręcić w lewo.Potem objechać cały kwartał i dopiero wtedy tu zatrzymać.- Dlaczego?- Sam chciałbym wiedzieć.- Co?- No więc dlatego, że tak powiedziałem.Ktoś tam jest.w restauracji.Dlaczego nie pojawiają się inne obrazy? Inny obraz.Twarz.Dwa razy przejechali mijając restaurację.Weszły do niej osobno dwie pary i czworo innych ludzi.Wyszedł jeden mężczyzna i skierował się w stronę Falkenstrasse.Sądząc po samochodach zaparkowanych przy krawężniku, w restauracji była umiarkowana liczba gości.Zwiększy się za dwie godziny, jako że większość woli jeść wieczorny posiłek raczej koło wpół do jedenastej niż o ósmej.Nie było sensu dłużej zwlekać Nic więcej nie przyszło Bourne’owi do głowy.Mógł tylko siedzieć i obserwować mając nadzieję, że coś mu się nasunie.Coś.No bo jednak, coś się nasunęło.Zapałki przywołały obraz z rzeczywistości.W tej rzeczywistości kryje się jakaś prawda, którą musi odkryć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl