[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oznaczało toumiejętność nawiązywania kontaktów z ludzmi i zrywania ich w okamgnieniu. Tacy właśnie jesteśmy powiedział, patrząc mi prosto w oczy. Na przykładmój ojciec.Ojciec Byrona, Wściekły Jack Byron, wcześniej spłodził córkę z prawego łożaimieniem Augusta.Matka umarła przy porodzie.Wściekły Jack umieścił dzieckou przyjaciół, by już nigdy go nie odebrać, sam zaś wyruszył na łowy do Bath.Upolował Catherine Gordon, dużą dziewczynę z silnym szkockim akcentem,całkiem przyzwoitą fortunką oraz mroczną historią rodzinną.Jej ojciec popełniłsamobójstwo, Catherine miała skłonności do spazmów i ataków żółci, ale zakochałasię w Jacku od pierwszego wejrzenia.Kupiła sobie pierścionek zaręczynowy,a wkrótce potem byli już po ślubie.Pod wieloma względami nie różniła się odkobiet, które jak głosiła plotka chętnie płaciły mu za dotrzymanie towarzystwa.Wściekły Jack, poinformował mnie z uśmiechem jego syn, za pieniądze był gotówprawie na wszystko.Majątek Catherine wystarczył mu na niespełna rok.Zaraz potem porzucił ją,ciężarną, i wracał od czasu do czasu tylko po to, żeby domagać się gotówki.W związku z tym tak zwane domowe życie oznaczało dla młodego Gordonabezustanny płacz, przekleństwa i trzaskanie drzwiami.Byron prawie nie znał ojca,który ze swojej strony nie przejawiał najmniejszego zainteresowania synem.Kiedyzjawiał się w domu, chłopiec stawał się nerwowy, szarpał róg chusteczki, ażzostawały z niego strzępy, i obgryzał paznokcie.W końcu Wściekły Jack przeniósłsię do Francji, gdzie zdumiewająco silne i namiętne uczucie związało go z jegosiostrą Frances.Nigdy więcej nie zobaczył syna, ponieważ trzy lata pózniej umarłz nadmiaru alkoholu, zostawiając żonę samą z synem. Jak się pani domyśla, nie miała ze mną łatwego życia powiedział Byron.Sprzątnięto ze stołu.Pasza życzył nam dobrej nocy i wyjaśnił, że musi teraz zająćsię sprawą wagi państwowej. Ale bardzo proszę ciągnął z szerokim uśmiechem korzystajcie do woliz tarasu i blasku księżyca. Wskazał na obszerny balkon, na którym służący właśniekładli poduszki i rozstawiali tace z zielonymi i ciemnymi winogronami, po czymuśmiechnął się do mnie filuternie i pogroził mi palcem. Mam nadzieję, że madameCecilia nie wyczerpie zanadto naszych młodych angielskich gości.Zaraz potemzniknął.Byron zgarnął ze stołu swoje pistolety, eleganckim ruchem schował je do kieszenii wyszliśmy na taras.Hobhouse wciąż był pogrążony w konwersacji z Moucharem.Zdaje się, że rozmawiali o rytualnych ofiarach z ludzi nie wiem czemu, leczwydawało mi się, że Mouchar powinien mieć na ten temat wiele do powiedzenia.W pewnej chwili Hobhouse pokazał mu szkicownik.Rzuciwszy okiem nadramieniem Mouchara, zobaczyłam bardzo zgrabne szkice przedstawiające pejzażJaniny i podobiznę albańskiego żołnierza.Ma dobre oko do szczegółów,pomyślałam.Byron chciał jednak, abym całą uwagę poświęciła wyłącznie jego osobie. Proszę nie zawracać sobie głowy Hobbym.Nie stawiałbym go za wzórnowoczesnego admiratora przymiotów płci pięknej.Sądząc z wyrazu pani twarzy,moja historia wcale panią nie wstrząsnęła.Czy chce pani usłyszeć jej dalszy ciąg? Bardzo chętnie.Brzmi jak najniezwyklejsza z baśni. Nie będąc bynajmniej baśniowo piękną.Wydarzy się w niej jeszcze niejednookropieństwo.Pod tym względem przypomina raczej Watheka niż Kopciuszka. Wasza lordowska mość zna Watheka? To moja Biblia.A więc pani również zna tę książkę? Spojrzał na mniez uznaniem. Czy dokładnie? Owszem.Malowałam portret jej autora.Byron uderzył się z rozmachem w kolano, a następnie wydobył z kieszeniegzemplarz powieści. A niech mnie! wykrzyknął, przerywając rozmowę Hobhouse owi. Wyobrazsobie, że ona zna Williama Beckforda, a nawet go malowała! Ponownie odwróciłsię ku mnie. Czy wtedy, kiedy przebywał w Wenecji?Skinęłam głową. Ale czy to nie było przed opublikowaniem powieści? zapytał Hobhouse. Jeślisię nie mylę, po raz pierwszy ukazała się drukiem w.Nie pozwoliłam mu dokończyć.Nie chciałam myśleć o niewiarygodnie długimczasie, jaki minął od tamtych dni, powiedziałam więc szybko: Istotnie, była wtedy jeszcze w rękopisie.Jest całkiem możliwe, że poznałam jąjako pierwsza.Czytał mi ją, pozując do obrazu.Zażyczył sobie, żebym ją także tamumieściła. Słyszała pani Watheka czytanego przez Beckforda?Doskonale pamiętam, jak podekscytowany był Byron, kiedy odpowiedziałamtwierdząco na to pytanie.Niewiele brakowało, żeby chwycił mnie za rękę, takbardzo pragnął usłyszeć więcej szczegółów.Zbliżył twarz do mojej twarzy, jakbychcąc wyczytać z niej wspomnienia, które niewystarczająco szybko zamieniałamw słowa.Z każdym moim zdaniem rozpromieniał się coraz bardziej.Niewielebrakowało, żeby zaczął podskakiwać jak mały chłopiec, który nie potrafi zapanowaćnad podnieceniem.Na usta cisnęły mu się dziesiątki pytań. Czy to prawda, że napisał ją w ciągu zaledwie trzech dni? brzmiało pierwsze. I trzech nocy.Wyglądał na kogoś, kto był w stanie poddać swoje ciało takimkatuszom. Karatis, al Bufaki, Nur en Nahar.Czytał pani o nich wszystkich?Odparłam, że tak było w istocie, Byron zaś zaczął cytować z pamięci ulubionefragmenty, aż zaśmiewaliśmy się oboje do rozpuku.Nagle przyszła mu do głowykolejna myśl: Czy Beckford lubił Wenecję? Kochał ją, ale to była bolesna miłość [ Pobierz całość w formacie PDF ]