RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I podnoszÄ…c nogÄ™ chciaÅ‚ jej zmiażdżyć gÅ‚owÄ™, żeby jÄ… zmusić do milczenia.PrzezchwilÄ™ zdjÄ…Å‚ jÄ… straszny lÄ™k.Muffat, oÅ›lepiony i jakby oszalaÅ‚y, zaczÄ…Å‚ biegać po pokoju.Jegomilczenie, walka, którÄ… w sobie toczyÅ‚, wzruszyÅ‚y NanÄ™ do Å‚ez.ZrobiÅ‚o jej siÄ™ go nieludzkożal.SkrÄ™cajÄ…c siÄ™ w kÅ‚Ä™bek przed ogniem, żeby przypiec prawy bok, zaczęła go pocieszać.% PrzysiÄ™gam ci, kochanie, sÄ…dziÅ‚am, że o tym wiedziaÅ‚eÅ›.Inaczej oczywiÅ›cie nie byÅ‚abymci mówiÅ‚a.A może to nieprawda.Nie mogÄ™ twierdzić na pewno.Tak mi tylko powiedziano iludzie o tym gadajÄ….Lecz czego to dowodzi?.NaprawdÄ™, niepotrzebnie siÄ™ przejmujesz.Gdybym byÅ‚a mężczyznÄ…, kpiÅ‚abym sobie z kobiet! Widzisz, kobiety z wszystkich sfer sÄ…tyleż samo warte, bo tak samo pÅ‚oche.Z zaparciem siÄ™ siebie oskarżaÅ‚a kobiety, chcÄ…c zÅ‚agodzić okrutny cios, jaki mu zadaÅ‚a.Leczon jej nie sÅ‚uchaÅ‚ i nie sÅ‚yszaÅ‚.Nie przestajÄ…c dreptać, wÅ‚ożyÅ‚ trzewiki i surdut.Jeszcze przezchwilÄ™ biegaÅ‚ po pokoju, a potem w nagÅ‚ym zrywie uciekÅ‚, jakby nareszcie znalazÅ‚ drzwi.Na-na czuÅ‚a siÄ™ bardzo dotkniÄ™ta.% A idzże sobie! Szczęśliwej drogi! % mówiÅ‚a gÅ‚oÅ›no, choć zostaÅ‚a sama.% Ależ onuprzejmy, gdy siÄ™ do niego mówi!.A ja siÄ™ jeszcze wysilaÅ‚am! Pierwsza ochÅ‚onęłam i myÅ›lÄ™,że dostatecznie go przepraszaÅ‚am!.A zresztÄ…, po co mnie drażniÅ‚!Mimo wszystko byÅ‚a skwaszona i drapaÅ‚a siÄ™ po nogach.Ale za to siÄ™ odegraÅ‚a!.% Pal sześć! To nie moja wina, że jest rogaczem! I spieczona z wszystkich stron, ciepÅ‚a jakprzepiórka, wtuliÅ‚a siÄ™ do łóżka i zadzwoniÅ‚a na Zoè, żeby wpuÅ›ciÅ‚a tego pana, który czekaÅ‚ wkuchni.Tymczasem Muffat szedÅ‚ szybko ulicÄ….Przed chwilÄ… znowu spadÅ‚a ulewa, wiÄ™c Å›lizgaÅ‚ siÄ™po zabÅ‚oconym bruku.Machinalnie spojrzaÅ‚ w górÄ™ i zobaczyÅ‚ strzÄ™py czarnych chmur bie-gnÄ…cych przed księżycem.O tej porze na bulwarze Haussmanna rzadko spotykaÅ‚o siÄ™ prze-chodniów.PrzeszedÅ‚ wzdÅ‚uż rusztowaÅ„ Opery, szukajÄ…c cienia i beÅ‚kocÄ…c sÅ‚owa bez zwiÄ…zku.Ta dziewka kÅ‚amaÅ‚a.WymyÅ›liÅ‚a to z gÅ‚upoty i okrucieÅ„stwa.Trzeba byÅ‚o zmiażdżyć jej gÅ‚o-wÄ™, kiedy jÄ… miaÅ‚ pod swojÄ… stopÄ….Ostatecznie za wiele siÄ™ przez niÄ… najadÅ‚ wstydu i dlategonie chce jej już nigdy zobaczyć ani dotknąć; byÅ‚by chyba nikczemnikiem.OddychaÅ‚ mocno,jakby siÄ™ od czegoÅ› uwolniÅ‚.Okropny jest ten nagi, gÅ‚upi potwór, który przypieka siÄ™ jak gęś ipluje na wszystko, co on od czterdziestu lat szanuje! Księżyc siÄ™ wychyliÅ‚ i fala Å›wiatÅ‚a zaÅ‚ataopustoszaÅ‚Ä… ulicÄ™.Ogarnęło go przerażenie i zaczÄ…Å‚ szlochać.ByÅ‚ zrozpaczony i bliski szaleÅ„-stwa, jakby wpadÅ‚ w ogromnÄ… otchÅ‚aÅ„.% Boże! % wybeÅ‚kotaÅ‚.% Wszystko skoÅ„czone, nie ma już nic, nic.Na bulwarach zapóznie-ni przechodnie przyÅ›pieszali kroku.PróbowaÅ‚ siÄ™ uspokoić.Historia, którÄ… mu ta dziewczynaopowiedziaÅ‚a, bez przerwy nurtowaÅ‚a jego rozpalonÄ… gÅ‚owÄ™.ChciaÅ‚ uporzÄ…dkować fakty.Hrabina miaÅ‚a wrócić rano z zamku pani de Chezelles.Istotnie, nic by jej nie przeszkodziÅ‚owrócić do Paryża w przeddzieÅ„ wieczorem i spÄ™dzić noc u tego czÅ‚owieka.PrzypominaÅ‚ sobieteraz pewne szczegóły ich pobytu w Fondettes.Pewnego wieczoru przydybaÅ‚ SabinÄ™ poddrzewami tak wzruszonÄ…, że nie mogÅ‚a mu odpowiedzieć na pytanie.On byÅ‚ wówczas z niÄ….Dlaczego nie miaÅ‚aby teraz być u niego? W miarÄ™ jak rozmyÅ›laÅ‚, stawaÅ‚o siÄ™ to możliwe.UznaÅ‚ wreszcie, że to jest naturalne i nieuniknione.W chwili gdy on sam zdejmowaÅ‚ surdut u103 ladacznicy, jego żona rozbieraÅ‚a siÄ™ w pokoju kochanka.Czyż to nie proste i logiczne? Usi-Å‚owaÅ‚ jednak rozumować z zimnÄ… krwiÄ….MiaÅ‚ wrażenie, że stacza siÄ™ w coraz to wiÄ™ksze sza-leÅ„stwo zmysÅ‚owe, ogarniajÄ…ce caÅ‚e jego otoczenie.GorÄ…czkowe obrazy go Å›cigaÅ‚y.Nananaga przywodziÅ‚a mu raptem na myÅ›l nagÄ… SabinÄ™.WidzÄ…c oczami wyobrazni te dwie kobietyjednakowo bezwstydne i lubieżne, potknÄ…Å‚ siÄ™.O maÅ‚o co dorożkarz byÅ‚by go zmiażdżyÅ‚ najezdni.Kobiety, które wyszÅ‚y z kawiarni, potrÄ…ciÅ‚y go ze Å›miechem.UsiÅ‚owaÅ‚ siÄ™ opanować,ale Å‚zy znowu napÅ‚ywaÅ‚y mu do oczu.Nie chciaÅ‚ szlochać przy ludziach, wiÄ™c rzuciÅ‚ siÄ™ wciemnÄ… i pustÄ… ulicÄ™ Rossiniego, gdzie, idÄ…c wzdÅ‚uż domów pogrążonych w ciszy, pÅ‚akaÅ‚ jakdziecko.% Wszystko skoÅ„czone % mówiÅ‚ cicho [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl