RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.On także zginął.- No cóż, szkoda ich - rzekł Stanley.- Ale co to ma wspólnego z nami? My nie jesteśmy Wojownikami Nocy.Madeleine Springer odpięła swój płaszcz i pozwoliła mu się ześlizgnąć na podłogę.- Przysięgi, które złożyli wasi przodkowie, obowią­zują tak samo i was.Zawsze obowiązywały.Jesteście zo­bowiązani walczyć z tą plagą, tak samo jak wasi przod­kowie.- To jakiś żart - rzekł rozdrażniony Stanley.- Nie, to nie żart - odpowiedziała Medeleine Sprin­ger.- A co więcej, to dla ciebie jedyna szansa.Musisz odnaleźć Isabel Gowdie i stawić czoło Nocnej Pladze.- Chwileczkę, a kim, u diabła, jest pani? - ryknął Stanley.- Od dziesięciu minut serwuje nam pani te zabawne kawałki o Wojownikach Nocy, czarownicach i pla­gach i Bóg wie jeszcze, o czym.Madeleine Springer uśmiechnęła się delikatnie.- Nie Bóg wie, panie Eisner, ale Ashapola.- Ashapola? O czym pani mówi? Jaki Ashapola?- Ashapola jest bogiem wszystkich bogów.Kiedy kto­kolwiek na tej planecie modli się do swego boga, nieważne jak sobie go wyobraża, zwraca się do Ashapoli.To As­hapola stworzył świat.Jest tym, którego masoni nazywają Wielkim Architektem Wszechświata.To Ashapola troszczy się o was.Gdy jesteście zagrożeni przez siły ciemności, Ashapola posyła mnie i podobnych do mnie, by was ostrzegli i pokierowali wami.On nie może bezpośrednio wpływać na losy świata.Gdyby to zrobił, wówczas świat, jak wiecie, musiałby przestać istnieć, ponieważ społeczność ludzka, która nie jest zdolna stawić czoła konsekwencjom swych własnych czynów, jest paradoksem.Nie ma jednak nic paradoksalnego w tym, że Stwórca troszczy się o swoje stworzenie i posyła kogoś takiego jak ja, aby was ostrzegł przed przygniatającym niebezpieczeństwem.- Chce pani przez to powiedzieć, że jest pani anio­łem? - odezwała się Angie.Madeleine Springer spojrzała na nią.- Jesteś bystrą dziewczyną.Jestem aniołem.Jeśli anio­łem można nazwać posłańca boskiej Istoty.Chociaż jestem raczej nie tyle posłańcem, co posłaniem.Ciało, w którym mnie widzicie, jest jakby pożyczoną pamięcią.Pamiętasz mały holograficzny obrazek księżnej Leii, który R2-D2 nosił w Gwiezdnych wojnach.Jestem właśnie czymś w tym rodzaju, obrazkiem, złudzeniem.Stanley zauważył, że kiedy patrzyła na niego, zaczęła się niepostrzeżenie zmieniać.Jej szeroka, kocia twarz poczęła się zwężać.Miał wrażenie, jakby widział negatywy dwóch twarzy, jeden na drugim.Jej głos, który był łagodny i słodki, gdy opowiadała im o Nocnej Pladze, zaczął teraz brzmieć bardziej twardo i szorstko.Stanley mógłby nawet przysiąc, że dosłownie na jego oczach zmieniła się w młodego męż­czyznę o szczupłej twarzy.- I sądzi pani, że uwierzymy w te wszystkie opowiastki o czarach-marach? - spytał Stanley odchrząkując.- Nie oczekuję niczego, poza tym, że wypełnicie wasz obowiązek.- Ani ja, ani moi przyjaciele nie musimy się w to bawić.Madeleine Springer podeszła bliżej i stanęła tuż przed nim.Zadziwiające, że nie miała żadnego zapachu.Nie czuło się zapachu perfum, skóry, ciała, niczego.Wyciąg­nęła dłoń i nie pytając o pozwolenie, położyła na jego głowie.- Ej, co.!Madeleine uśmiechnęła się.- Boli cię głowa - powiedziała.- Bardzo często, kiedy Nocna Plaga zawładnie człowiekiem, zaczyna się znowu przechodzić wszystkie choroby, jakie się miało w przeszło­ści: przeziębienia, ospę wietrzną, odrę, grypę.Jest to wywo­łane spadkiem odporności.Dolegliwości te są zwielokrot­nione.Zamilkła.Potem pokiwała głową i powiedziała:- Lepiej teraz? - Rzeczywiście, jego migrena zniknęła jak punkcik w środku ekranu wyłączonego telewizora.- Jak to pani zrobiła? - spytał niepewnie.Madeleine Springer wyglądała teraz jeszcze bardziej na mężczyznę niż przedtem.Jej blond włosy wydawały się krótsze, jej szczęka jakby się wyostrzyła, a pod pachami zauważył rude włosy.„Czy ja śnię czy to się dzieje naprawdę?”- Nie śpisz - powiedziała mu Madeleine Springer.-I tak jak ci powiedziałam, jestem bardziej posłaniem niż posłańcem, a posłanie może przybierać wiele kształtów i form.Stanley otarł powoli swe czoło koniuszkami palców.Odwrócił się, by spojrzeć na Angie, która siedziała tuż przy nim, wciąż jeszcze drżąc, strapiona i zmizerowana.A Gor-don, przymknąwszy oczy, zdawał się spać z otwartymi ustami.Jego zawinięty kikut spoczywał na kolanach.Jeśli nie śnił i wszystko to było prawdą, jeśli faktycznie był tutaj, w tym mieszkaniu, w takim razie wiedział, że nie ma wyboru.- Niech mi pani opowie coś więcej o Wojownikach Nocy - poprosił Madeleine Springer.- Twój przodek Jacob Eisner był jednym z najmocniej­szych i najbardziej szanowanych Wojowników Nocy - po­wiedziała Madeleine do Stanleya.- Zwał się Mol Besa i był tym, kogo w XVIII wieku przyjęto nazywać Matematycznym Grenadierem.Dziś nazywamy ich Wojownikami Równania.Był w stanie dokonać kalkulacji matematycznej, dzięki której można zmienić energię w materię, materię w ciepło, ciepło w prędkość, prędkość w czas - i wykorzystać to do bezpo­średnich potrzeb.Na przykład potrafił wyliczyć, że jeśli horda końskich demonów pędziła ku niemu z prędkością dwudziestu mil na godzinę, to ciepło kinetyczne, jakie wy­twarzały podczas jazdy, było wystarczające do wzniesienia przed nimi muru z cegieł, o który rozbijały się na śmierć.Nie tworzył cegieł z niczego.Prawa Einsteina i Newtona obowią­zują nawet w snach.On jednak potrafił zmienić energię przeciwników w coś, co mogło ich powstrzymać.Mol Besa był mistrzem czegoś, co można by nazwać mentalnym dżudo - użycia energii wroga, by go pokonać.- Podejdź tu - powiedziała Madeleine Springer i skinę­ła na Stanleya.- Stań spokojnie, dobrze, i odpręż się.Wiem, że to trudne.Wiem, że zmagasz się z Nocną Plagą, ale możesz tego dokonać, jeśli spróbujesz.Możesz pokonać Plagę, możesz pokonać Isabel Gowdie i możesz również pokonać szatana, ponieważ i on tam jest, Stanley, jest tam teraz, tej nocy, kiedy wszyscy śpią, i tym razem jest zdecydo­wany zawładnąć całym światem.Położyła rękę na jego ramieniu i poczuł ten sam dreszcz jakby przepływający prąd.- Jeśli go teraz nie pokonamy, Stanley, to będzie to oznaczało koniec świata.Nie będzie trzeba przejmować się dziurami ozonowymi i wycinaniem tropikalnych lasów.On zabierze nam moralność, zabierze nasze rodziny, zabierze wszystko, włącznie z naszymi duszami.To Armageddon [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl