[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Tylko dlatego straciłem nad sobą panowanie, że tak bardzo się o ciebie bałem – powiedział.– Gdyby kiedykolwiek coś ci się stało.– Teraz będę bezpieczna, bo ty tu jesteś – odrzekła Jesionna.Oparła głowę na jego piersi.Zaświtała jej słaba nadzieja, że może jeszcze zdołają uratować trochę z tego, co niegdyś ich łączyło.Może Obern nauczy się inaczej traktować kobietę, która nie pochodzi z ludu Morskich Wędrowców.– Pokażę wam drogę do rzeki Granicznej – oświadczyła Zazar.– A potem kto wie, kiedy znowu się zobaczymy.– Na pewno nie w takich samych warunkach – rzucił Obern.Przytulił mocniej Jesionnę, zanim ulokował ją w lektyce.– Mimo swojej porywczości jesteś dobrym człowiekiem – przyznała Zazar.– Tym gorzej, że.No cóż, to nieważne.– Jak mogę się z tobą porozumieć, pani, żeby informować cię o stanie zdrowia Jesionny?Mądra Niewiasta uśmiechnęła się niespodziewanie.– Znajdę sposób, aby się z tobą skontaktować.A teraz ruszajcie.– Położyła rękę na rękawie Oberna.– Zaczekaj.Ty masz syna, prawda? Dziecko twojej zmarłej żony.– Tak.Nazywa się Rohan.– Obern sprawiał wrażenie równie zdziwionego, jak sama Jesionna.Nie powiedziała Zazar o chłopcu.A może wymknęło się jej coś wtedy, kiedy przez jakiś czas nie wiedziała, co robi.Jeśli tak, na pewno wypaplała też swojej protektorce o Gaurinie i o tym, jak bardzo go kocha.To wyjaśniałoby tajemnicze uwagi Mądrej Niewiasty.– Poślij po niego, kiedy dotrzecie do Rendelsham – poinstruowała Zazar Oberna.– Będzie wielką pociechą dla Jesionny po stracie jej własnego dziecka.– Tak zrobię – obiecał Obern.A potem mała grupka wędrowców wyruszyła przez otwartą przestrzeń do miejsca, gdzie zaczyna się droga i Jesiennie łatwiej będzie podróżować.Mimo lepszych teraz warunków podróży – Ayfare wymościła lektykę tak, by uczynić ją jak najwygodniejszą – Jesionna była ogromnie wyczerpana.Chwilami żałowała, że nie umarła w Krainie Bagien.W końcu ujrzała wieże Rendelsham.Nie zatrzymując się, minęli zamek Cragden i skierowali się prosto do siedziby królewskiej.Tam zewsząd nadbiegli słudzy, aby pod czujnym okiem Ayfare zanieść Jesionnę do jej komnat, które, zgodnie z obietnicą Królowej Wdowy, czekały w gotowości na jej przyjazd.Inni poszli powiadomić króla i jego matkę o przybyciu gości.Jesionna zapadła w głęboki sen w chwili, gdy położono ją na łożu, i obudziła się późnym rankiem następnego dnia.Czuła się znacznie lepiej.Mistrz Lorgan, najstarszy i najbardziej doświadczony ze wszystkich medyków zatrudnionych w zamku Rendelsham, siedział przy niej.– Cudem uszłaś z życiem, pani – powiedział – jeżeli choć połowa z tego, co mówi twoja służąca jest prawdą.– Na pewno opuściła połowę tej historii – odparła Jesionna i ziewnęła.– Ale jestem tutaj, żyję i kazano mi pozostać, aż całkiem wyzdrowieję.– Ach, tak, poleciła ci to Mądra Niewiasta.– Lorgan uśmiechnął się.– Nie zaskoczyło mnie, że cię tu skierowała.Od lat utrzymujemy ze sobą ożywione kontakty.Przysłała mi też to.– Pokazał Jesionnie strzęp kory pokryty niezrozumiałymi gryzmołami.– To przepis na pewien lek, który mam przygotować, a twoja służebna podawać ci go codziennie.Powinien wkrótce postawić cię na nogi, pani, chybaże Zazar nie wykryła wszystkich twoich dolegliwości.– Uśmiechnął się jeszcze szerzej.– Ale to raczej nieprawdopodobne.Zjawiła się Ayfare, niosąc na tacy talerze z pokrywkami i kryształowy kubek, zawierający zielony płyn.Nawet z tej odległości Jesionna czuła jego ostry zapach.– Śniadanie, pani – powiedziała Ayfare.– Lub kolacja, jeśli zechcesz to tak nazwać.Ale musisz zjeść wszystko i wypić lekarstwo do ostatniej kropli.Sama je przygotowałam.– Widzę, że jesteś w dobrych rękach, pani – skomentował mistrz Lorgan, wstając z krzesła.– Lubię, kiedy moimi pacjentami opiekuje się osoba, która potrafi zmusić ich do robienia tego, co trzeba.Życzę ci dobrego dnia i żegnam do jutra rana.Jesionna pożegnała go w chwili, gdy zamykał za sobą drzwi.Ayfare z trudem posadziła ją na łożu, podparła poduszką, zawiązała pod brodą serwetkę i postawiła tacę na kolanach, zanim Jesionna zorientowała się, co się dzieje.– Najpierw jajka – zarządziła Ayfare.– Potem trochę chleba i owoców, jeśli zdołasz je zatrzymać w żołądku, a na końcu mikstura.– Cofnęła się i skrzyżowała ramiona na piersi, najwidoczniej gotowa stać nad swoją podopieczną, dopóki posiłek nie zostanie zjedzony.Jesionna uznała, że nie ma sensu z nią dyskutować, więc podniosła pokrywkę z pierwszego talerza.Były tam trzy jajka na miękko, doskonale ugotowane, ułożone na grzankach.Kromki chleba z masłem i serem leżały na następnym talerzu, a w misce były świeże, obrane i pokrojone owoce.– Jak mam dać temu radę? – jęknęła.– Od tak dawna nie jadłam.– Tym bardziej powinnaś teraz zjeść, pani.Jesteś taka chuda, że nie widać cię pod kocami.Jesionna posłusznie zabrała się do jajek, kładąc je do ust z kawałkami grzanek.Ta kombinacja smakowała zaskakująco dobrze i zanim się zorientowała, zjadła wszystko.Nie podano dziś słodkiego sosu, który, wedle Jesionny, psuł smak tej potrawy.Uśmiechnęła się do Ayfare, wdzięczna, że służąca pamiętała o jej upodobaniach.Zjadła jeszcze kromkę chleba z serem i skubnęła trochę owoców.– To było naprawdę dobre, ale zjadłam już mnóstwo i nie zmieszczę ani kęsa więcej.– Jeszcze jest lek do wypicia – przypomniała Ayfare.– Ale to cuchnie jak.jak.– Jak na Bagnach Bale? Mogę się z tym zgodzić, ale lepiej smakuje niż pachnie.Spróbowałam go.Jesionna nie miała wyjścia, więc pociągnęła łyczek.Ayfare powiedziała prawdę.Niezależnie od mocnego, bagiennego odoru – Zazar stosowała znane sobie lecznicze zioła i rośliny, tak jak Mistrz Lorgan sam komponował skład swoich eliksirów – mikstura nie miała nieprzyjemnego smaku, choć wyczuwało się goryczkę.Jesionna opróżniła kubek i położyła się, znowu bardzo zmęczona.– Gdzie Obern? – zapytała.– Kiedy zobaczył, że jesteś w dobrych rękach, pani, wrócił do Nowego Voldu, żeby przywieźć swojego syna, tak jak mu poleciła tamta dziwna stara kobieta.Czy to ona cię wychowała?– Tak.To Zazar, Mądra Niewiasta, naprawdę sławna osoba.Wydaje się, że słyszała o niej większość Rendelian.Myślę, że moja matka usiłowała do niej dotrzeć, zanim ja się urodziłam.Zaraz potem umarła.Dopiero teraz zaczynam rozumieć, jakie miałam szczęście, że Zazar wzięła mnie na wychowanie.Ayfare przynosiła różne nowiny – o przyjazdach i odjazdach tego czy tamtego wielmoży.Wiedziała również – co najbardziej interesowało Jesionnę – że hrabiego Gaurina nie ma na dworze królewskim.– Czy wrócił do swojej ojczyzny? – zapytała ostrożnie Jesionna.– Na razie.Wyruszył, aby sprowadzić do Rendelu więcej swoich ziomków.Z tego, co słyszałam, na Północy źle się dzieje.Chociaż Jesionna bardzo pragnęła znów zobaczyć ukochanego, była to wyjątkowo niesprzyjająca pora do odnowienia znajomości, więc pod pewnym względem ucieszyła się, że tu go nie ma.– Oby miał bezpieczną podróż – mruknęła i ziewnęła.– Jak to możliwe, że po tak krótkim czasie znowu chce mi się spać?– Możliwe.Zaśnij spokojnie i nie martw się o nic, pani.Jestem tu po to, żeby się tobą opiekować, a wkrótce będą tu z tobą twój mąż i przybrany syn.Jesionna westchnęła z zadowoleniem i posłuchała Ayfare [ Pobierz całość w formacie PDF ]