[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nastołach pojawiało się coraz więcej jadła, rozlegały się śpiewy, tancerze i tancerki zaba-wiali gości, a prócz nich występowała także trupa podobna do teatrzyku lalkowego, tyleże ich postaci przedstawiane były przez cienie rzucane na jedwabny ekran.Nim goście713zaczęli udawać się na spoczynek, ja nieomal spałem na stojąco.Z niewyobrażalną ulgązasunąłem za sobą ekran w wejściu do pokoju.Właśnie zdejmowałem nieznośnie irytu-jącą koszulę i pogrążałem się w refleksjach nad tym dziwnym dniem, gdy rozległo siępukanie.Zanim zdążyłem odpowiedzieć, Sarkazm odsunął ekran i wsunął głowę do środka. Książę Władczy chce cię widzieć oznajmił. Teraz? spytałem nieprzytomnie. A po co by mnie teraz przysyłał?Z ogromnym znużeniem naciągnąłem ponownie koszulę i poszedłem za Sarka-zmem.Pokoje księcia Władczego znajdowały się na drewnianym tarasie zbudowanym pojednej stronie sali biesiadnej.Rolę ścian pełniły tam ekrany, a z przodu znajdował sięrodzaj balkoniku, gdzie można było stanąć i popatrzeć na parter.Wnętrza, które zaj-mował książę Władczy, były urządzone o wiele wystawniej niż inne.Tylko niektóreprzedmioty nosiły wyraznie ślady kultury chyurdańskiej: jasne ptaki malowane na je-714dwabnych płachtach czy figurki rzezbione w bursztynie.Większość gobelinów, rzezbi kotar wyglądała, moim zdaniem, na rzeczy ściągnięte tu z Koziej Twierdzy.Czekałem w przedpokoju, aż książę wyjdzie z kąpieli.Zanim się pojawił, przebranyw nocną koszulę, mnie stać było już tylko na pilnowanie, by mi się nie zamknęły oczy. I cóż? zapytał.Patrzyłem na niego tępym wzrokiem. Wezwałeś mnie, książę panie przypomniałem w końcu. Tak.Wezwałem.Chciałbym wiedzieć, dlaczego w ogóle było to konieczne.Są-dziłem, że odebrałeś odpowiednie przeszkolenie w tej materii.Jak długo jeszcze mamczekać na twoje sprawozdanie?Nie wiedziałem, co powiedzieć.Nigdy nawet nie rozważałem możliwości, że bę-dę zdawał raporty księciu Władczemu.Królowi, Cierniowi oczywiście.I następcytronu.Ale księciu Władczemu? Czy muszę ci przypominać o twoich obowiązkach? Słucham.Pośpiesznie zebrałem myśli.715 Czy chcesz usłyszeć o moich obserwacjach na temat Chyurdów jako narodu?Czy o ich ziołach? Czy. Chcę wiedzieć, co zdziałałeś w sprawie.poruczonego ci zadania.Czy już jewykonałeś? Czy obmyśliłeś plan? Kiedy możemy się spodziewać rezultatów i jakich?Nie bardzo mi się uśmiecha, by Rurisk padł martwy u moich stóp, gdy będę się tegonajmniej spodziewał.Nie wierzyłem własnym uszom.Król Roztropny nigdy nie wyrażał się tak otwarcieo mojej pracy.Nawet gdy byliśmy zupełnie sami, mówił opłotkami, pozostawiając miwyciągnięcie wniosków.Przed chwilą widziałem, że Sarkazm wchodził do sąsiedniegopokoju, ale nie miałem pojęcia, gdzie jest teraz; nie wiedziałem również, na ile swo-bodnie dzwięk rozchodził się w tym wnętrzu.A książę Władczy mówił tak, jakbyśmyrozmawiali o podkuwaniu konia. Czy jesteś głupi, czy dostałeś udaru słonecznego? zapytał. Ani to, ani to odparłem najgrzeczniej, jak potrafiłem. Jestem ostrożny, ksią-żę. Ostatnie słowo dodałem w nadziei na przeniesienie naszej rozmowy na bardziejoficjalną płaszczyznę.716 Jesteś idiotycznie ostrożny.Ufam swojemu kamerdynerowi, a nikogo innego tutajnie ma.Więc mów, bękarcie skrytobójco. Ostatnie słowa wypowiedział takim tonem,jakby sądził, że ociekają wyjątkowo przemyślną ironią.Wziąłem głęboki oddech i napomniałem siebie, że jestem człowiekiem króla.A tutaji teraz sprawy miały zajść tak daleko i tak blisko króla, jak ja im pozwolę.Ostrożniedobierałem słowa. Wczoraj w ogrodzie księżniczka Ketriken zdradziła mi, że nazwałeś mnie truci-cielem, a jako mój cel przedstawiłeś jej brata, Ruriska. To kłamstwo stwierdził książę Władczy stanowczo. Nic takiego nie mó-wiłem.Albo sam się głupio zdradziłeś, albo strzelała na ślepo.Mam nadzieję, że niezmarnowałeś wszystkiego i nie odsłoniłeś się przed nią.Potrafiłem kłamać znacznie lepiej niż on.Puściłem jego uwagi mimo uszu i cią-gnąłem dalej.Zdałem mu pełne sprawozdanie z mojego otrucia oraz wczesnoporannejwizyty Ruriska i Ketriken.Powtórzyłem naszą rozmowę słowo w słowo.Kiedy skoń-czyłem, książę Władczy spędził kilka minut na przyglądaniu się swoim paznokciom. Zdecydowałeś się już na konkretną metodę i czas? zapytał w końcu.717Nie próbowałem ukryć zaskoczenia. W tych okolicznościach oceniłem, że lepiej będzie odstąpić od wykonania zada-nia. Brak ci nerwu zauważył książę Władczy z niesmakiem. Prosiłem ojca,żeby przysłał tę starą babę Tymianek.Ona by się z nim już dawno rozprawiła. Słucham, panie? Wspomniał o wielmożnej pani Tymianek, więc o niczymnie miał pojęcia.Podejrzewał coś, oczywiście, ale dzielenie się z nim informacjami natemat Ciernia zdecydowanie nie leżało w moich zamiarach. Słucham, panie? Przedrzezniał mnie książę Władczy.Wtedy dopiero zdałemsobie sprawę, że nie jest trzezwy.Wcześniej nie dostrzegłem żadnych objawów.Nieczuć było od niego wina, zdawał się jedynie bardziej złośliwy niż zwykle.Westchnąłciężko, jakby mu zbrakło słów, i zwalił się na leżankę zarzuconą kocami i poduszkami. Nic się nie zmieniło rzekł. Powierzono ci zadanie i masz je wykonać.Jeślijesteś mądry, zdołasz zrobić to tak, by wyglądało na wypadek.Skoro już byłeś na tylenaiwny, by szczerze mówić z Ketriken i Ruriskiem, nikt się nie będzie po tobie spodzie-wał takiego czynu.Ale masz to wykonać.Przed jutrzejszym wieczorem.718 Przed zaślubinami? spytałem z niedowierzaniem. Czy nie uważasz, żeśmierć brata narzeczonej może spowodować odwołanie ślubu? Nawet jeżeli, to tylko na jakiś czas.Mam ją w ręku, chłopcze.Nietrudno byłoją zaślepić.To już moja sprawa.Ty masz się pozbyć jej brata.No, jak zamierzasz tozrobić? Nie wiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]