[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po chwili przekręciła kluczyk w stacyjce i wycofała samochód z parkingu.Singleton odprowadziła spojrzeniem dużego czarnego lexusa - taki sam wóz, jakim jeździł Jim.Na szczęście Malone nie zauważyła jej w drzwiach budynku.A Casey musiała w spokoju przemyśleć jeszcze wiele spraw.Wciąż nie była pewna, do czego Marder zmierza.Pozwolił sobie na wybuch wściekłości w obecności reporterki, po czym oznajmił stanowczo, że przyczyną wypadku nie były sloty, i obiecał wydanie nazajutrz oficjalnego komunikatu o postępie dochodzenia prowadzonego przez zespół IRT.Jak mógł posunąć się aż tak daleko? To prawda, że był znany ze swej brawury, ale tym razem zdecydowanie przesadził.Ona zaś nie umiała sobie wyobrazić, co chciał przez to osiągnąć, jeśli nie ośmieszyć zakładów - a przede wszystkim doprowadzić do własnej zguby.Nie miała jednak żadnych wątpliwości, że John Marder nie zamierza skończyć w ten sposób kariery.DZIAŁ KONTROLI JAKOŚCIGODZINA 14.10Norma przez kilka minut słuchała w milczeniu jej relacji, wreszcie zapytała:- Więc o co ci chodzi?- Mam paskudne przeczucie, że Marder chce mnie wrobić w rolę rzecznika prasowego firmy.- Sam natomiast chowa głowę w piasek - przyznała Norma.- To zwykłe postępowanie w kryzysowych sytuacjach.W każdym razie możesz być pewr na, że ani Edgarton, ani Marder nie zechcą się wypowiadać przed kamerą.Jesteś rzecznikiem zespołu IRT, w dodatku wiceprezesem zakładów, a to chyba wystarczy, byś godnie reprezentowała spółkę Norton Aircraft.Casey przygryzła wargi.Norma przez chwilę przyglądała jej się uważnie, po czym dodała:- Co cię trapi?- Marder oznajmił tej reporterce, że przyczyną wypadku samolotu TransPacific na pewno nie były sloty.Obiecał jej na jutro oficjalny komunikat z wstępnymi wynikami dochodzenia.- Cholera.- Przecież wie, że to nieprawda.-Oczywiście.- Wiec dlaczego to zrobił? Dlaczego rzucił mnie hienom na pożarcie?- Żeby ratować własną skórę.Podejrzewam, że chce uniknąć jakichś kłopotów, o których nie mamy pojęcia.- Jakich kłopotów?Norma energicznie pokręciła głową,- Moim zdaniem to coś związanego z samolotem.Nie zapominaj, że Marder kierował pracami projektowymi, zapewne wie znacznie więcej o N-22 niż ktokolwiek inny w zakładach.Dlatego sądzę, że chce coś ukryć przed opinią publiczną.- Iz tego powodu miałby fałszować wyniki dochodzenia?- Tak podejrzewam.- A mnie wybrał na kozła ofiarnego?- Na to wygląda.Casey zamyśliła się na chwilę.- I co powinnam teraz zrobić? - spytała.- Dobrze to sobie przekalkulować.- Sekretarka puściła do niej oko zza kłębu dymu papierosowego.- Nie ma czasu.Norma wzruszyła ramionami.- To nie pozostaje nic innego, jak odkryć prawdziwą przyczynę wypadku.Teraz już twoja w tym głowa, zlotko, skoro Marder wystawił cię na pierwszą linię ognia.Ledwie wyjrzała na korytarz, Richman zawołał z daleka.- Cześć, dobrze, że jesteś.- Nie teraz - ucięła szybko.Weszła do gabinetu i zatrzasnęła za sobą drzwi.Przysunęła sobie stojące na biurku zdjęcie córki i popatrzyła na nie.Fotografia została zrobiona zaraz po wyjściu Allison z basenu sąsiadów; dziewczynka stała obok koleżanki, obie były w strojach kąpielowych i ociekały wodą - uśmiechały się szeroko, radośnie, jakby chciały zaprezentować swą beztroskę.Casey odsunęła zdjęcie i zajrzała do kartonowego pudła, które ktoś Zostawił na brzegu jej biurka.Wyjęła ze środka czarny przenośny odtwarzacz płyt CD zaopatrzony w uchwyt do mocowania przy pasku spodni.Długi kabelek łączył go z dziwacznymi goglami, przypominającymi nieco ciemne ochronne szkła spawaczy-główna różnica polegała na tym, że przydymiony, półprzeźroczysty ekran był umocowany na zawiasach.A od środka pokrywał go jakiś delikatny nalot, niczym opalizujący pierwszy szron na szybach auta.Casey natychmiast się domyśliła, że ma przed sobą przenośny techniczny komputer serwisowy.Na dnie pudełka znalazła kartkę z odręczną notatką Toma Kormana:„Przekazuję do testów prototyp VHUD.Życzę miłej zabawy!”Też coś: miłej zabawy! - pomyślała.Odłożyła aparat na miejsce i przysunęła sobie stertę papierów.Na wierzchu leżało długo oczekiwane tłumaczenie rozmów z kabiny pilotów, zapisanych w rejestratorze CVR.Poniżej spoczywał numer biuletynu TransPacific Airlines.Norma zaznaczyła nawet odpowiednie miejsce zakładką.Singleton otworzyła go pospiesznie i spojrzała na zdjęcie Johna Changa, pracownika miesiąca.Na podstawie zamazanej odbitki faksu spodziewała się ujrzeć zupełnie co innego.Fotografia przedstawiała czterdziestoparolemiego, szczupłego i wysportowanego mężczyznę.Stojąca obok niego, uśmiechnięta kobieta była dużo niższa i przysadzista.A klęczące na piasku dzieci państwa Chang okazały się pełnoletnie: dziewczyna miała na wygląd osiemnaście lat, jej starszy brat zapewne studiował.Był bardzo podobny do ojca, tylko starał się zewszech miar zaakcentować dzielącą ich różnicę pokoleń - blond włosy miał krótko obcięte najeża, a w lewym uchu nosił zloty kolczyk.Jeszcze raz przeczytała wydrukowany niżej podpis: „Na zdjęciu odpoczywa na plaży wyspy Lantan wraz z żoną Soon oraz dziećmi, Eriką i Tomem”.Przed pozującą rodziną na piasku leżał rozpostarty wielki niebieski ręcznik kąpielowy, obok stał koszyk z prowiantem, z którego wystawał brzeg ściereczki w biało-granatową szachownicę.Zwykła, pamiątkowa fotografia nie zawierała żadnych interesujących szczegółów.W jakim celu ktoś przesłał jej faksem tę stronę?Popatrzyła na miesiąc wydania: styczeń.Biuletyn pochodził więc sprzed trzech miesięcy.Nieznany nadawca doszedł jednak do wniosku, że dla niej owa fotografia pracownika miesiąca może być w czymś pomocna [ Pobierz całość w formacie PDF ]