RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z drugiej sakwy wyjęła zwiniętą w ciasną rolkę źle wypraną i wysuszoną koszulę, osełkę i niewielką ilość oleju do smarowania broni.Na samym dnie spoczywał szczelnie zamknięty metalowy cylinder wielkości dłoni, również z pociemniałego ze starości metalu, z ledwie widocznymi rytami na bokach.Raz czy dwa razy widziała już podobne cylindry.Przechowywano w nich pergaminy z cennymi zapiskami.Każdy taki futerał zaopatrywano w tajemne zamknięcie i nie można go było otworzyć nie niszcząc jednocześnie jego zawartości.Obróciła go teraz powoli w palcach.Wydawał się śliski, jakby naoliwiony.Mogło się tam kryć rozwiązanie całej zagadki — również i tajemnicy Tirthy — ale na razie nie zamierzała jej odsłaniać.Przysiadła znów na piętach.Sokolnik stał nad nią, przypatrując się jej działaniom.Wiedziała, że skupił całą uwagę na znalezisku — nie próbowała więc umniejszyć swego odkrycia.— To jest futerał na zapiski, i to bardzo stary — wyjaśniła.Tyle Sokolnik sam widział.I mimo że nie miała ochoty wypuszczać cylindra z rąk, wyciągnęła go ku niemu, że niby niewiele ją obchodzi to cenne znalezisko; nie chciała dodatkowo zwiększać jego podejrzeń.— Otwórz go! — rozkazał.Tirtha zesztywniała.Nie myliła się, podejrzewał coś.Czy przypuszczał, że w te strony przybyła na spotkanie z zabitym? Nie musiała mu nic wyjaśniać.Składając przysięgę, przez określony czas zobowiązał się wykonywać wszystkie rozkazy swojej pani, z wyjątkiem tych, które mogły splamić jego honor wojownika.Dzieliła ich niechęć i pogarda.W Estcarpie dość się nasłuchała o Sokolnikach i znała ich poglądy.Wiedziała też, że drogo za nie zapłacili.— Jeśli masz o tym choć nikłe pojęcie — wskazała gestem cylinder w ręku Sokolnika — musisz wiedzieć, że takie futerały zaopatruje się w sekretne zamknięcia i że zna je tylko właściciel i jego najbliżsi krewni albo jego mieczowy brat czy towarzysz broni.Ten mężczyzna nie był moim krewnym, nie znam więc jego tajemnic.Przyszło jej do głowy, że może będzie musiała dowiedzieć się, kim był nieznajomy i dlaczego wędrował przez te niebezpieczne góry.Czy podążał do Karstenu? Czy mogła powiedzieć więcej o sobie Sokolnikowi, aby pozyskać jego zaufanie? Wszystko się w niej przed tym wzdragało.Cel podróży do Karstenu był dla Tirthy największą i najdroższą w życiu tajemnicą, której strzegła jak oka w głowie, zwłaszcza że Sokolnik mógłby uznać jej opowieść za nasłaną przez złe moce halucynację albo za wymysł głupiej kobiety.Jej towarzysz nie odrywał wzroku od ledwie dostrzegalnej linii między pokrywką a resztą cylindra.Na pewno nie było tam ani zamka, ani zatrzasku.Podniósł głowę i spojrzał dziewczynie, w oczy.— Mówisz, że pochodzisz z klanu Sokolego Rogu.Może on też tak mówił.— Wskazał futerałem świeżą mogiłę.— A zarazem twierdzisz, że był ci zupełnie obcy.Dobrze znam Starą Rasę.Bliskie związki między jej członkami są częścią jej dziedzictwa.Tirtha skinęła głową i odparła:— Tak, trzymamy się razem równie mocno, jak ty ze swoimi towarzyszami broni.Mimo to znalazłam cię samego w Romsgarcie i sam nazwałeś się wojownikiem z czystą tarczą, czyż nie tak? Gdzież więc są twoi mieczowi bracia?Żółtawe iskierki w oczach mężczyzny rozgorzały płomieniem gniewu.Poruszył wargami, jakby chciał obrzucić ją obelgami.Dlaczego przybył — bez ptaka i w opłakanym stanie — do Romsgarthu? Nigdy nie słyszała, by jakiś Sokolnik porzucił swoich współplemieńców i wędrował samotnie.Ci dumni wojownicy tworzyli mur odgradzający ich od reszty świata i nie wyobrażali sobie innego sposobu życia.Nie zamierzała zmuszać Sokolnika do odpowiedzi, gdyż ta była wyłącznie jego sprawą.Ale musi on pozwolić jej zachować taką samą godną postawę bez zadawania pytań.Mogła wszakże poczynić pewne ustępstwa, nie odkrywając jednak przed nim duszy.— W Karstenie obwołano nas banitami — oświadczyła — i napadano na nas znienacka, tak jak wiosną rolnicy polują na zające i, by ułatwić sobie zabijanie, wypłaszają je z pól i zaganiają w matnię.Właśnie tak polowano na Starą Rasę.Ale my walczyliśmy i ani nie trzęśliśmy się ze strachu, aniśmy nie skomleli pod pałkami o litość.Hordy morderców zabijały każdego człowieka z naszej rasy, a nawet swoich współplemieńców, którzy chcieli nas ostrzec.Niektórzy z nas dotarli do Estcarpu.Strażnicy Graniczni to przecież dawni karsteńscy wojownicy.Dobrze wiesz o tym, przecież twoi mieczowi bracia walczyli u ich boku.Niestety, podczas rzezi w Karstenie dokonało się rozbicie klanów.Niektóre zamki i zagrody zostały zrównane z ziemią i nie ocalał nikt z ich mieszkańców.Z innych zdołała uciec tylko garstka… Jestem córką dwojga, którzy dotarli do Estcarpu.Wprawdzie wróg zdobył siedzibę mojego rodu, lecz nie było tam podówczas młodszego brata pana zamku i jego niedawno poślubionej małżonki.Gościli wtedy u jej krewnych i tym samym znaleźli się bliżej granicy — i bliżej wolności.Moja matka miała dar dalekowidzenia i zobaczyła upadek Sokolego Rogu.Jestem ostatnią z rodu.— Z trzaskiem wsunęła miecz do pochwy.— Nie wiem, kim był zabity, nie mogę ci tego powiedzieć.Ale prorocze wizje nigdy nie kłamią.Sokoli Róg został zdobyty i spalony, a wraz z nim przestał istnieć cały klan.— Prorocze wizje… — powtórzył wojownik i urwał.Tirtha skinęła głową.— Nazwałbyś to sztuką Czarownic, prawda, Sokolniku? Każda rasa ma własne sekrety.Wy również rodzicie się z pewnymi zdolnościami, chociaż nie z takimi, jakimi władają Mądre Kobiety.Czyż inaczej moglibyście tresować wasze ptaki i jak nikt inny strzec tych gór, zanim ruszono je z posad? Nie gardzę umiejętnościami twego plemienia, więc i ty nie staraj się pomniejszać talentów mojego ludu.Ja nie potrafię przywoływać Mocy, ale wiele razy widziałam, jak posługiwały się nią Czarownice.A teraz… — Pochyliła się i zanim jej towarzysz zdążył zaprotestować, wyjęła mu z ręki futerał z zapiskami.— Czy nie uważasz, że powinniśmy ruszyć w dalszą drogę? Sam powiedziałeś, że człowiek, którego tu pochowaliśmy, zginął od…Coś nagle błysnęło zza ramienia Sokolnika.Tirtha zesztywniała.Musiał wyczytać niepokój w jej twarzy, ponieważ odwrócił się trzymając w pogotowiu miecz.To, co zobaczył, nie poruszało się i nie stanowiło żadnego zagrożenia.Znajdowało się na skalnej ścianie ponad pasmem łąki.To promienie słońca oświetliły naskalny rysunek.Tirtha mimo woli ruszyła do przodu, minęła Sokolnika, skupiwszy całą uwagę na świecących liniach, które wiły się po spirali i stawały się coraz wyraźniejsze.Wydawało się, że rzuciły na nią czar.Przebywszy ostatnią zaporę krzewów, nie zważając na kolce i ostre gałązki rwące jej odzienie i raniące ręce, zobaczyła, że cała skalna ściana została ścięta jak nożem.Stało się to przypuszczalnie podczas Wielkiego Poruszenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl