[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odwagi! Jestem z wami, nie bójcie się! - mówi Jezus Chrystus.Wynika z tego, że daremną jest bojaźń i lęk przed życiem wewnętrznym pod pretekstem samouwielbienia, bowiem pokorne uznanie swoich grzechów, szczerość duszy względem nauczyciela i brak wizji podczas modlitwy są pewną i bezpieczną ostoją wobec iluzji, której wielu tak bardzo się lęka.Dlatego nie tykają oni sprawy rozumnej, podczas gdy właśnie sami tkwią w złudzeniach, według pełnych doświadczenia słów św.Filoteosa z Synaju, który mówi: "Liczni spośród mnichów nie rozumieją złudzenia swego umysłu, które pochodzi od demonów, to znaczy gorliwie ćwiczą się w samej tylko aktywności zewnętrznej (w cnotach zewnętrznych), natomiast o umysł, to znaczy o kontemplację wewnętrzną, nie troszczą się będąc nieoświeconymi i nieświadomymi"."Jeśli nawet usłyszą o innych, że łaska działała w ich wnętrzu, to z powodu zazdrości uważają to za złudzenie", potwierdza św.Grzegorz Synaita.PROFESOR: Pozwólcie zadać jedno pytanie.Jest oczywiste, że uznanie swoich grzechów jest czymś właściwym dla każdego, kto zastanawia się nad sobą, ale jak postąpić, gdy brakuje nauczyciela, który sam doświadczony, mógłby kierować na drodze wewnętrznej, a przyjmując wyznania duszy, mógłby zapewnić prawidłowe i godne zaufania kierownictwo życia duchowego? W takim przypadku, oczywiście, lepiej nie tykać spraw kontemplacji, niż samemu, bez nauczyciela porywać się na nie? Następnie trudno mi też zrozumieć, w jaki sposób stawiając się w obecności Boga, uchronić się całkowicie od wizji i wyobrażeń? Nie byłoby to czymś naturalnym, ponieważ nasza dusza czy umysł nie może sobie nic wyobrazić bez postaci, formy, całkowicie bez jakiejś wizji.A właściwie dlaczego zanurzając umysł w Bogu nie wyobrażać sobie Jezusa Chrystusa, Trójcy Przenajświętszej?PUSTELNIK: Wprawdzie kierownictwo doświadczonego, znającego się na sprawach duchowych nauczyciela czy starca, przed którym bez przeszkód, z zaufaniem i pożytkiem można by było co dzień otwierać duszę, tajniki swych myśli i spotkań na drodze kształcenia swego wnętrza, jest podstawowym warunkiem ćwiczenia się w modlitwie serca, co dokonuje się w milczeniu, ale w przypadku, gdy nie ma możliwości znalezienia kogoś takiego, ci sami ojcowie, którzy to nakazują, czynią tu wyjątek.Wielebny Nicefor Mnich wyraźnie poucza: "Przy ćwiczeniu się w wewnętrznej modlitwie serca potrzebny jest prawdziwy i znający się na rzeczy nauczyciel.Jeśli nie ma kogoś takiego, należy go pilnie szukać, ale jeśli nie znajdujesz, to ze skruszonym sercem wezwij Boga na pomoc, byś mógł zaczerpnąć pouczenie i znaleźć kierownictwo w nauce świętych oków i powierzyć się Słowu Bożemu objawionemu w Piśmie Świętym".Trzeba też uwzględnić i to, że jeśli ktoś prawdziwie, gorliwie pragnie znaleźć pouczenie, to rzecz pożyteczną i pouczającą może usłyszeć i od zwykłego człowieka.Święci ojcowie także zapewniają, że jeśli z wiarą i prawą intencją zapytasz nawet Saracena, to i ten może ci powiedzieć coś pożytecznego, a jeśli bez wiary i w złym celu domagasz się pouczenia proroka, to i on cię nie zadowoli.Przykład tego znajdujemy u Wielkiego Makarego Egipskiego, który pewnego razu został pouczony, dzięki czemu położył kres namiętności, przez prostego wieśniaka.Jeśli zaś chodzi o unikanie wizji, to znaczy by nie wyobrażać sobie i nie dopuszczać do żadnych zjawisk podczas kontemplacji: ani światła, ani anioła, Chrystusa, czy któregoś ze świętych i odrzucać wszelkie marzenia, to nakazują to doświadczeni święci ojcowie zapewne dlatego, że zdolność wyobrażania sobie łatwo może sprawiać, że nasze myśli nabiorą jakby kształtu i ożyją.Dlatego ktoś niedoświadczony łatwo może im ulec, uznać za przejawy łaski i popaść w złudzenia, a przecież samo Pismo Święte mówi, że i szatan podaje się za anioła światłości (por.2 Kor 11,14).A to, że umysł w sposób naturalny i łatwy może znajdować się w stanie pozbawionym wizji i zachowywać ten stan pamiętając o Bożej obecności, dostrzegamy w tym, że siła wyobraźni może wyraźnie ukazać także coś bezpostaciowego i trwać przy tym odczuciu z uwagą, nawet gdy przedmiot ów nie podlega zmysłowi wzroku, nie mając zewnętrznej postaci czy formy.Na przykład możliwe jest wyobrażenie i odczucie w naszej duszy powiewu powietrza, ciepła, chłodu.Przecież znajdując się na chłodzie łatwo można wyobrazić sobie w umyśle ciepło, choć nie ma ono formy, nie daje się spostrzec wzrokiem, nie daje się zmierzyć dotykiem kogoś, kto na ten chłód jest narażony! Podobnie duchową i niepojętą istotę Boga można jakby uobecnić w umyśle, odczuć w sercu, nie mając przy tym żadnych wizji.PIELGRZYM: Zdarzyło się i mnie podczas moich wędrówek usłyszeć od ludzi pobożnych i szukających zbawienia, że boją się oni, podejrzewając, że mogą popaść w złudzenia i samooszukaństwo, przybliżać do spraw życia wewnętrznego.Niektórym, z pożytkiem dla nich, czytywałem z Dobrotolubija pouczenia św.Grzegorza Synaity, który mówi, że to, co dzieje się w sercu, nie może być złudne (przeciwnie niż w umyśle), bowiem jeśli nieprzyjaciel zechciałby przemienić ciepło serca w swoje bezładne palenie, albo radość serca zastąpić mdłą słodyczą, to czas, doświadczenie i odczucia same zdemaskują te jego podstępy, nawet u tych, którzy nie są zbyt świadomi jego sztuczek.Spotykałem też innych, takich, co nawet już poznali ścieżkę milczenia i modlitwy serca, ale napotkawszy niestety jakąś przeszkodę, czy dostrzegłszy grzeszną swą słabość wpadali w smutek, przygnębienie, zostawiając poznany już przez nich wewnętrzny czyn serca!PROFESOR: I jest to czymś naturalnym! Sam czasem tego doświadczam, gdy zdarzy mi się zboczyć z drogi wewnętrznego skupienia ku temu, co mnie rozprasza, albo coś przewinić.Przecież jeśli wewnętrzna modlitwa serca jest rzeczą świętą, jednoczącą z Bogiem, to czyż wypada, czy nie byłoby zuchwałością wprowadzać rzeczy święte do grzesznego serca, nie oczyściwszy go najpierw przez milczącą, pełną skruchy pokutę i godne przygotowanie do spotkania z Bogiem? Lepiej zamilknąć przed Bogiem niż wypowiadać sercem zamroczonym i rozproszonym słowa szalone.MNICH: To bardzo smutne, że tak myślicie! Przecież owo zanurzenie się w smutku i przygnębieniu, co jest gorsze jeszcze niż sam grzech, to główna broń świata ciemności skierowana przeciwko nam.Nasi doświadczeni święci ojcowie dają w takiej sytuacji zupełnie inne pouczenie.Wielebny Niceta Stetatos mówi, że jeślibyś nawet upadł i zeszedł aż do głębin zła piekielnego, to i wówczas nie wpadaj w rozpacz, ale zaraz zwracaj się ku Bogu, a On szybko podniesie twoje upadłe serce i obdarzy cię siłą większą od tej, którą miałeś poprzednio.Dlatego po każdym upadku i zranieniu serca grzechem, trzeba natychmiast przedstawiać je Bożej obecności, by zyskać uzdrowienie i oczyszczenie, podobnie jak to się czyni z zarażonymi rzeczami, które poleżawszy trochę na słońcu tracą swoją zdolność zakażania [ Pobierz całość w formacie PDF ]