[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prawda, będzie musiał uważać na pływy.Ale co do reszty.Podobno morskie Krogany w nocy widzą wyraźnie jak w dzień.Chastain wrócił do tronu i opadł na niego, wyczerpany.— Pytam ponownie, ile będzie mnie to kosztować? Grenwall słynie ze zdolności do targowania.— Prosi o krainę, z której wyprowadził Wilkołaki.— Co? To najlepsza ziemia w księstwie! Zamierzałem tam zakładać stawy rybne!— I o posag Merthe — dokończył beznamiętnie Crabtree.Książę gapił się na niego z niedowierzaniem.— Moja córka wcale nie zna Grenwalla.Co ja wygaduję? Przecież on nie jest nawet szlachcicem.Na Rogatego Pana, po trzykroć, to przechodzi ludzkie pojęcie!— Panie, Grenwall to wpływowy człowiek.Spotyka się z twoją córką od wielu miesięcy.Ona go kocha.Poza tym, gdzie wielkie ryzyko, tam i wielka zapłata.Pamiętaj, jest możliwe, nawet bardzo, że on nie wróci do ludzkiej postaci.Pomyśl: na resztę życia zostanie półrybą, do towarzystwa będzie miał tylko morskie Krogany.Zaoferuj nagrodę innym, szlachetnie urodzonym.Jeśli żaden z nich się nie zgodzi, pozwól działać Grenwallowi.Taka jest moja rada.Chastain przez dłuższą chwilę przyglądał się szambelanowi.— Grenwall to oportunistyczny pies — rzekł gorzko.— To nie jest partia dla Merthe.Crabtree westchnął.— Być może, lecz przynajmniej jego zdolności zostały niejednokrotnie potwierdzone, czego nie można powiedzieć o żadnym innym kandydacie.A Merthe.Merthe to Merthe.Nawet Grenwall będzie miał pełne ręce roboty, co przyznasz sam, jeśli to przemyślisz.Chastain spojrzał w dal, przez okno, na las i wzgórza.— Źle mnie traktujesz, Crabtree.Rujnujesz mój sen i żołądek, doradzasz mi potworne czyny i obrażasz moją córkę, a teraz stoisz, mrugasz i zapewne się spodziewasz, że przystanę na wszystko, jak wielki głupi eunuch.— Wstał.— Odejdź teraz, Crabtree, muszę się zastanowić.Chciałbym nie być księciem, ale, niestety, jestem.W końcu rada Crabtree została przyjęta, jako że szlachta nie miała ochoty ryzykować więcej, niż już zaryzykowała, do zadania wybrano więc Grenwalla.Otrzymał różne narzędzia, o które prosił; dostał też dzień na uporządkowanie wszystkich spraw.Ponieważ wiódł proste życie, zajęło mu to zaledwie parę godzin.Kenten Grenwall był niskim krępym mężczyzną, miał kruczoczarne włosy i brwi, ciemne oczy i uśmiech, który podobał się kobietom.Jako dziecko był raczej wątłej budowy, toteż stał się obiektem docinków i poszturchiwań.Dlatego nauczył się walczyć.Podobnie jak koledzy był przesądnym ignorantem, lecz w przeciwieństwie do nich zdołał się jakoś wyedukować.Jego rodzice, tak samo jak rodzice kolegów, byli biedni.Ale on nie chciał być biedny; spodziewał się, że wydarzenia będą działać na jego korzyść.Teraz zmierzał do niewielkiej wioski rybackiej we wschodnim Escore, znanej jako Coelwyn, gdzie mieszkała Mądra Kobieta w średnim wieku, zdolna uzdrowicielka.Podróżując północnym wybrzeżem Zatoki Hilariona, Grenwall zyskał dużo czasu i uniknął spotkania z Sarneńskimi Jeźdźcami, którzy znów zaczaili się na jedynym szlaku handlowym.Czasami udawało mu się uzupełnić zapasy żywności morskimi stworzeniami i sporadycznie łapanymi rybami.Mimo że podróż przebiegała bezpiecznie, pewnego ranka bardzo się ucieszył, widząc nabrzeże i rybackie statki Coelwyn.Kiedy podjechał bliżej, pachnąca słoną wodą bryza wywiała smród miasta, a małe, lecz mocne domki i niewielkie łodzie rybackie nabrały pewnego uroku.Grenwall wiedział jednak, że życie w wiosce to nieprzerwana praca, niewygody i, przede wszystkim, nieskończona nuda.Nawet jemu, którego nieczęsto dziwiły ludzkie słabości, wydawało się zaskakujące, że Twyx, uzdrowicielka, zamieszkała w takiej wiosce.Zastał jaw domu na krańcach Coelwyn, w niewielkiej chatce z belek, krytej łupkami.Powitała go w drzwiach, jakby go oczekiwała.— Ach, Kenten — uśmiechnęła się.— Widzę, że mimo wszystko przyjechałeś.Miałeś bezpieczną podróż, jak sądzę?Grenwall uśmiechnął się w odpowiedzi.— Tak, pani.I przynoszę dobre nowiny.Książę nakazał mi pozbyć się wiedźmy.Czarownica patrzyła na niego przez chwilę spod swych ciemnych łukowatych brwi.— To dobra nowina, Kenten? Może tak, może nie.Zdołałeś przywieźć to, o co prosiłam?— Tak, wszystko.Książę zgodził się również zapłacić za cokolwiek, czego będziesz potrzebowała.Twyx wprowadziła go do domu.— Naprawdę jesteś wpływowym człowiekiem.Wszystko, czego potrzebuję? — potrząsnęła głową.— Wejdź, panie, usiądź — gotuję gulasz z królika.Musimy zjeść i porozmawiać.Dowiedziałam się więcej o wiedźmie.Grenwall usadowił się na niskim taborecie przed stołem z nie heblowanych belek.— Ach, tak? Powiedz mi.Twyx uklękła przed czarnym okrągłym kociołkiem, zawieszonym nad niewielkim łupkowym paleniskiem i zamieszała gotującą się zawartość.Spojrzała na Grenwalla, potem znów zerknęła do kociołka.— Dziwaczna to historia, oj, dziwaczna.— Spróbowała gulaszu.Chyba już prawie gotowy.Kiedy straciłeś ślad w Dolinie Zielonych Przestworzy, zajęłam się tym sama.Ona i mężczyzna ze Starej Rasy popłynęli łodzią na wschód, do Maddoc, gdzie się pobrali.— Mężczyzna z Czarownicą?— Tak, mężczyzna z Czarownicą.Ale jak Jaelithe, nie straciła Mocy, chociaż mało ją ona obchodziła.Powiła córkę, Drothę, którą bardzo kochała; przez parę lat ich trójce dobrze się wiodło, bo mąż miał torgiańskie ogiery i klacze, zawsze chętnie kupowane.Ale nadszedł czas, kiedy powieźli swe ogiery i klacze w dół rzeki.Na pokładzie był człowiek, który uważnie patrzył i słuchał, dowiedział się więc o ich bogactwie.Pewnej nocy, gdy spali, wszedł do ich kabiny, a kiedy wyszedł, mąż już nie żył.Drotha została uderzona w głowę, nie można jej było obudzić.Czarownica również odniosła poważne rany, ale wyzdrowiała i dowiedziała się, że mężczyzna, który im to zrobił, był żeglarzem, żeglarzem z twego księstwa, Kentenie.— Wylała gulasz na drewniany talerz.— Muszę przyznać, że zjadłam już dość ryb na całe życie, zarówno to, jak i następne.Grenwall wziął od niej talerz.— Mogę w to uwierzyć.— Spróbował i uznał, że to najlepsze jadło, jakie miał w ustach od wielu tygodni.— Naprawdę nie rozumiem, dlaczego zamieszkałaś tu, tak daleko od Es.Uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami.— Mam niewielkie potrzeby, Kentenie, i nie interesują mnie intrygi [ Pobierz całość w formacie PDF ]