[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nieuchwytny duch wchodziÅ‚ nimi do biblioteki. Ale którÄ™dy? którÄ™dy?! zapy-tywaÅ‚em siebie.I gnany ogromnÄ… ciekawoÅ›ciÄ…, zupeÅ‚nie zapomniaÅ‚em o niebezpieczeÅ„stwie, jakiemogÅ‚o mi grozić.ZapomniaÅ‚em, że wraz ze mnÄ… znajdowaÅ‚ siÄ™ tu także i ów duch , o czym Å›wiad-czyÅ‚ mokry Å›lad w Å›wiÄ…tyni dumania.235Nie zapalaÅ‚em już zapaÅ‚ek, aby mej uwagi nie uszÅ‚y dalsze otwory obserwacyjne, jakie spo-dziewaÅ‚em siÄ™ jeszcze napotkać.Po omacku, w zupeÅ‚nych ciemnoÅ›ciach zrobiÅ‚em kilka kroków poschodach.Nagle doznaÅ‚em bolesnego uderzenia w gÅ‚owÄ™.ByÅ‚o tak silne, że czuÅ‚em, jak ogarnia mnie bez-wÅ‚ad i kolana siÄ™ pode mnÄ… uginajÄ….WydawaÅ‚o mi siÄ™, że tracÄ™ oddech.A potem straciÅ‚em przytom-ność.ROZDZIAA DZIEWITYREFLEKSJE UWIZIONEGO " CO ZROBI DUCH ? " NA WIDOWNI ZJAWIA SIWRÓG " GDZIE JEST SKRYTKA? " ZAPROSZENIE NA BALLADYN " DAUGOPISDEMASKUJE IN%7Å‚YNIERA " JAKI JEST MÓJ SD O BIGOSIE " ZNOWUO WOLNOMULARZACH " PRZYGODY W PODZIEMNYM KORYTARZU "ROZUMIEMY JU%7Å‚ TAJEMNICZE ZNAKIOcknÄ…Å‚em siÄ™ pod wpÅ‚ywem dotkliwego chÅ‚odu, który przenikaÅ‚ moje ciaÅ‚o.TyÅ‚ gÅ‚owy bolaÅ‚mnie bardzo i ból ten promieniowaÅ‚ aż na czoÅ‚o.Gdy chciaÅ‚em dotknąć czoÅ‚a, przekonaÅ‚em siÄ™, żerÄ™ce mam zwiÄ…zane do tyÅ‚u.Tak samo grubym powrozem spÄ™tano mi nogi.W ustach miaÅ‚em237jakÄ…Å› okropnÄ… szmatÄ™, lecz na próżno staraÅ‚em siÄ™ jÄ… wypluć lub wypchnąć jÄ™zykiem.PrzytrzymywaÅ‚jÄ… szalik, owiÄ…zany wokół mojej brody.DokoÅ‚a zalegaÅ‚a nieprzenikniona ciemność, zorientowaÅ‚em siÄ™ jednak, że znajdujÄ™ siÄ™ nadalw tajnym korytarzyku.TkwiÅ‚em w nim zwiÄ…zany, w pozycji siedzÄ…cej.Plecami opieraÅ‚em siÄ™ o Å›cia-nÄ™.Nie mogÅ‚em sobie uÅ›wiadomić, jak dÅ‚ugo przebywam tutaj.Nie potrafiÅ‚bym też powiedzieć, czyna dworze jest jeszcze dzieÅ„, czy też zapadÅ‚a już noc.DomyÅ›laÅ‚em siÄ™ tylko, że chyba znajdujÄ™ siÄ™tu od dość dawna, ponieważ trzÄ…sÅ‚em siÄ™ z zimna, chłód murów przenikaÅ‚ mnie aż do koÅ›ci.ByÅ‚o bardzo cicho.Ale od czasu do czasu odnosiÅ‚em wrażenie, że przez mury albo otwory ob-serwacyjne w Å›cianach dochodzi do mnie sÅ‚aby gÅ‚os czyjejÅ› rozmowy i echo kroków.Nogi i rÄ™ce miaÅ‚em zdrÄ™twiaÅ‚e.ZaczÄ…Å‚em wiÄ™c nimi poruszać na tyle, na ile pozwalaÅ‚y mi wiÄ™zy.RobiÅ‚em to tak dÅ‚ugo, aż uczucie zdrÄ™twienia ustÄ…piÅ‚o.Od tego ruchu zrobiÅ‚o mi siÄ™ cieplej, alewysiÅ‚ek odezwaÅ‚ siÄ™ w czaszce tÄ™pym bólem, który omal nie przyprawiÅ‚ mnie o ponowne omdlenie. Duch obszedÅ‚ siÄ™ ze mnÄ… bardzo brutalnie.I skrÄ™powaÅ‚ mnie sznurem tak mocno, że o uwolnieniusiÄ™ z wiÄ™zów wÅ‚asnymi siÅ‚ami mogÅ‚em tylko marzyć.PozostaÅ‚o mi jedynie cierpliwie czekać.238 Czekać? Na co? przemknęło mi przez gÅ‚owÄ™. Tajemniczy duch niesamowitego dwo-ru medytowaÅ‚em nie zamierza chyba zamrozić mnie w korytarzu czy też skazać na gÅ‚odowÄ…Å›mierć?I zaraz przyszÅ‚a inna myÅ›l, niewesoÅ‚a: A kto mu przeszkodzi wÅ‚aÅ›nie tak postÄ…pić?Trudno sobie byÅ‚o wyobrazić, aby duch , który staraÅ‚ siÄ™ pozostawać nieuchwytny i nigdynie pokazaÅ‚ nam swego oblicza, obezwÅ‚adniwszy mnie w tajnym korytarzu, raptem przyszedÅ‚ domnie, zwiÄ…zanego jak barana, i uchyliwszy kapelusza, powiedziaÅ‚: A teraz uwolniÄ™ pana z wiÄ™zówi uprzejmie pozwolÄ™, aby opuÅ›ciÅ‚ pan tajny korytarz.ByÅ‚o oczywiste, że uwalniajÄ…c mnie, sam skazywaÅ‚ siÄ™ na kÅ‚opoty. Ale chyba nie zamierza mieć na swoim sumieniu mojej Å›mierci? pocieszaÅ‚em siÄ™.Skoro jednak nie wiedziaÅ‚em, kim jest duch , nie mogÅ‚em również wiedzieć, czy nie ma sumie-nia czarnego jak noc w podziemiu.PozostawaÅ‚a mi wiÄ™c tylko nadzieja, że może zechce tak dÅ‚ugomnie tu wiÄ™zić, aż odkryje to coÅ› , czego szuka w starym dworze.Bo przecież chodziÅ‚o o coÅ›, coznajduje siÄ™ w Janówce.239 A może ktoÅ› inny mnie uratuje? zastanawiaÅ‚em siÄ™.Natychmiast jednak odrzuciÅ‚em tÄ™myÅ›l.Nikt mnie przecież nie widziaÅ‚, jak wchodziÅ‚em do Å›wiÄ…tyni dumania.Nikt też nie mógÅ‚ siÄ™domyÅ›lić, że zniknÄ…Å‚em w podziemiu. MogÄ™ liczyć tylko na jedno: po mojej Å›mierci Bigos uÅ‚oży balladÄ™ o zaginionym kustoszu i od-Å›piewa jÄ… przy wtórze swej czerwonej gitary rozważaÅ‚em.I cieszyÅ‚em siÄ™, że mimo ciężkiejsytuacji dobry humor mnie nie opuszcza.Czas jednak mijaÅ‚, a w moim poÅ‚ożeniu nie nastÄ™powaÅ‚a zmiana.Powoli nikÅ‚a we mnie nadzieja,że wkrótce odzyskam wolność.Dobry humor ustÄ™powaÅ‚ miejsca coraz bardziej ponurym rozmyÅ›la-niom.Na czyjÄ… pomoc mogÅ‚em liczyć? Bigosa? Panny WierzchoÅ„?O Bigosie miaÅ‚em wyrobiony sÄ…d.Przecież nawet zwykÅ‚ego meldunku w milicji nie potrafiÅ‚zÅ‚ożyć.Tak wszystko zagmatwaÅ‚, że aż sam siÄ™ wydaÅ‚ podejrzany.A panna WierzchoÅ„? Powie doBigosa: Kustosz gdzieÅ› przepadÅ‚, nareszcie bÄ™dziemy mieli trochÄ™ spokoju.Ja go zastÄ…piÄ™.Sierżant WÄ…sik?Tak, to byÅ‚a osoba, którÄ… należaÅ‚o poważnie brać pod uwagÄ™.Na wieść o moim znikniÄ™ciu zapew-ne zaraz gorliwe zabierze siÄ™ do poszukiwaÅ„.Ale kiedy zostanie zawiadomiony o moim znikniÄ™ciu?240I czy trafi do podziemnego korytarza? Przecież nawet ja, kustosz i kierownik muzeum, nie wpadÅ‚emna myÅ›l, że wejÅ›cie do tajnego korytarza kryje siÄ™ w Å›wiÄ…tyni dumania.MogÅ‚em wiÄ™c tylko oczekiwać, że nieuchwytny duch zdobÄ™dzie siÄ™ na odrobinÄ™ litoÅ›ci i zna-lazÅ‚szy wreszcie to, czego szukaÅ‚ we dworze, uwolni mnie z wiÄ™zów. Liczysz wiÄ™c na dobre serce zÅ‚oczyÅ„cy? szydziÅ‚em z siebie. ObyÅ› siÄ™ nie przeliczyÅ‚,przyjacielu.I nagle zobaczyÅ‚em Å›wiateÅ‚ko.Tuż przed swoim nosem.Na wprost moich oczu byÅ‚ otwór obserwacyjny do jakiegoÅ› pomieszczenia, w którym zapaliÅ‚o sięświatÅ‚o.RozpoznaÅ‚em wnÄ™trze biblioteki dworskiej.ChciaÅ‚em gÅ‚oÅ›no krzyknąć.NatężyÅ‚em strunygÅ‚osowe, ale knebel w ustach zagÅ‚uszyÅ‚ mój jÄ™k.O maÅ‚o siÄ™ nie udusiÅ‚em, usiÅ‚ujÄ…c woÅ‚ać.Do biblioteki wszedÅ‚ w towarzystwie Bigosa mój wróg, a chyba i główny sprawca tajemniczychwydarzeÅ„ we dworze.ZobaczyÅ‚em.Waldemara BaturÄ™.CzÅ‚owieka, który zajmowaÅ‚ siÄ™ ciemnymiinteresami, handlowaÅ‚ dzieÅ‚ami sztuki.Tak wiÄ™c potwierdziÅ‚y siÄ™ moje podejrzenia: Batura interesowaÅ‚ siÄ™ naszym dworem. To on jest tym nieuchwytnym duchem pomyÅ›laÅ‚em. Gdyby wiedziaÅ‚, że jestem wedworze, przenigdy nie oÅ›mieliÅ‚by siÄ™ tu przyjść.JeÅ›li przyszedÅ‚, to znaczy, że wie, iż mnie tu nie ma,siedzÄ™ uwiÄ™ziony w tajnym korytarzu.A wiÄ™c to on mnie uwiÄ™ziÅ‚.241Przez otwór obserwacyjny z wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ… Å›ledziÅ‚em każdy jego ruch.SÅ‚yszaÅ‚em też każde sÅ‚owo.Batura miaÅ‚ pod pachÄ… gruby notatnik, w rÄ™kach trzymaÅ‚ taÅ›mÄ™ mierniczÄ…, którÄ… powoli zwijaÅ‚. Szkoda, że nie zastaÅ‚em kustosza powiedziaÅ‚ do Bigosa [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]