RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A potem, kiedy już myślała, że może przestać udawać, że wierzywszystkim tym, którzy udawali, że koncert im się podobał, podeszła do niejjeszcze jedna osoba.Nie Marcus, a niech go.Był pochłonięty rozmową z FelicityFeatherington, najładniejszą z czterech sióstr Featherington.Honoria zwielkim wysiłkiem rozciągnęła w uśmiechu na dobre zaciśniętą już szczękę,by powitać.Lady Danbury.Mój Boże!Starała się jej nie bać, lecz niestety, starsza pani napawała ją strachem.Bum, bum, stukała laską, a potem: Nie jest pani w tym roku nowa, prawda? Słucham?  Honoria nie miała pojęcia, o co jej chodzi.Lady Danburypochyliła się w jej stronę i tak się skrzywiła, że prawie zniknęły jej oczy. Grała pani w zeszłym roku.Sprawdziłabym w programie, ale nigdy ichnie przechowuję.Za dużo papieru. No tak  powiedziała Honoria. Nie, milady, to znaczy tak, nie jestemnowa. Usiłowała wyplątać się z tych  nie" i  tak", a w końcu stwierdziła, że275RLT nie ma znaczenia, czy mówi, jak trzeba.Widziała, że lady Danbury rozumie, oco jej chodzi.Nie mówiąc już o tym, że co najmniej połowa mózgu Honoriiobserwowała Marcusa nadal pogrążonego w rozmowie z FelicityFeatherington.Która, Honoria nie mogła nie zauważyć, wyglądała wyjątkowoładnie w sukni koloru różowej prymulki i to dokładnie w takim samymodcieniu, jaki ona sama chciała kupić, zanim wyjechała z Londynu, aby zająćsię chorym Marcusem.Jest czas i miejsce na wszystko, postanowiła, nawet na małostkowość.Lady Danbury pochyliła się nad nią i wlepiła wzrok w jej skrzypce. Skrzypce?Honoria oderwała oczy od Felicity i spojrzała na lady Danbury. Hm, tak, milady.Wiekowa hrabina popatrzyła na nią przenikliwie. Widzę, że chciała pani się odciąć, powiedzieć, że na pewno nie jest tofortepian. Nie, milady. A potem, ponieważ był to tak dziwny wieczór, dodała: Miałam zamiar powiedzieć, że na pewno nie jest to wiolonczela.Pomarszczona twarz lady Danbury rozciągnęła się w uśmiechu i hrabinatak głośno się roześmiała, że mama Honorii popatrzyła na nią przerażona. Ja z trudem odróżniam skrzypce od altówki  oznajmiła lady Danbury. A pani? Ja nie  odparła Honoria, trochę już śmielej, gdyż zaczęła wciągać ją tarozmowa  może dlatego, że gram na skrzypcach. Gram" to chyba zbyt ambitne określenie, pomyślała, ale zachowała todla siebie.Lady Danbury głośno stuknęła laską.276RLT  Nie wiem, kim jest dziewczyna przy fortepianie. To panna Wynter, guwernantka młodszych córek Pleinsworthów.Kuzynka Sarah rozchorowała się i ktoś musiał ją zastąpić.Nie ogłoszonotego?  Honoria zmarszczyła brwi. Może i ogłoszono, ale ja nie słuchałam.Honoria już chciała powiedzieć, że ma nadzieję, że lady Danburyniczego innego też nie słuchała, lecz powstrzymała się od tego komentarza.Powinna udawać, że jest wesoła, a tymczasem była strasznie rozdrażniona i togłównie z powodu Marcusa, no i Felicity Featherington. Komu tak się pani przygląda?  przebiegle zapytała hrabina. Nikomu  Honoria odpowiedziała bardzo szybko. Więc kogo pani szuka?Do diabła, przyczepiła się do niej jak rzep. Też nikogo, milady. Hm.On jest moim siostrzeńcem, wie pani.Nie przeraz się, nakazała sobie Honoria. Przepraszam? Chatteris.Jestem jego praprababką, jeśli mamy to sprecyzować, choćwszystkie te  pra" sprawiają, że czuję się prastara.Honoria popatrzyła na Marcusa, a potem znów na lady Danbury. Marcus, to znaczy lord Chatteris, jest pani siostrzeńcem? Niestety nie odwiedza mnie tak często, jak powinien. Cóż, nie lubi Londynu  mruknęła Honoria bez zastanowienia.Lady Danbury zachichotała. Pani o tym wie, prawda?Honoria ze złością stwierdziła, że zaczyna się czerwienić. Znam go prawie całe życie.277RLT  Tak, tak  powiedziała lady Danbury chyba trochę lekceważąco.Słyszałam o tym.A ja. Coś przyciągnęło jej uwagę; po chwili nachyliła sięz przerażającym błyskiem w oku. Oddam pani ogromną przysługę. Wolałabym nie skorzystać  wykrztusiła Honoria, bo mina ladyDanbury na pewno nie wróżyła nic dobrego. Pst.Zaufaj mi.Mam znakomite osiągnięcia w tej dziedzinie przerwała. No, może jedna rzecz mi się udała, a jedna niekoniecznie, ale wprzyszłość patrzę z optymizmem. Słucham?  z rozpaczą zapytała Honoria.Lady Danbury nie zwracałana nią uwagi. Panie Bridgerton! Panie Bridgerton!  zawołała z entuzjazmem.Pomachała ręką, ale niestety tą z laską i Honoria musiała się wyginać, żebynie dać sobie obciąć ucha.Ledwie zdążyła jakoś się pozbierać, dołączył do nich przystojnymężczyzna z szatańskim błyskiem w zielonych oczach.Chwilę jej to zajęło,lecz jeszcze nim został przedstawiony, rozpoznała Colina Bridgertona,jednego ze starszych braci George'a Bridgertona.Osobiście go nie znała, alesłyszała, że jej siostry wciąż do niego wzdychały, kiedy jeszcze były pannami.Legenda jego czaru była równie piękna, jak uśmiech.A uśmiechał się do niej.Honoria poczuła, jak ściska ją w żołądku,szybko się jednak opanowała.Gdyby nie zakochała się tak beznadziejnie wMarcusie (on miał uśmiech znacznie bardziej subtelny, a zatem zdecydowaniebardziej wymowny), uznałaby go niewątpliwie za mężczyznęniebezpiecznego. Nie było mnie w kraju  gładko wyrecytował pan Bridgerton po tym,jak pocałował ją w rękę  więc nie pamiętam, czy zostaliśmy sobieprzedstawieni [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl