RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzy lata temu powiedział sobie, że będzie śpiewał dla własnej przyjemności; jak prosto to brzmiało, jakie wydawało się nieskomplikowane.Teraz pragnął być największym śpiewakiem w całych Włoszech.Chciał, żeby Guido napisał operę, jakiej jeszcze nie słyszano.I naprawdę bał się za nich obu i nie mógł oprzeć się myśli, że zawsze obawiał się tej chwili, odkąd tylko zdał sobie sprawę, co jest jego jedynym przeznaczeniem.Czyżby ten strach był tak potężny, że Tonio musiał sobie znaleźć w życiu inny, mroczniejszy cel?Myślał chaotycznie o swych dawnych postanowieniach, nienawiściach, ponurych przysięgach.Życie było cudowną pułapką, a teraz potrafił myśleć tylko o życiu.Rozpaczliwie pragnął być już w drodze do Rzymu.Guido był tak podekscytowany, że nie wykrzesał z siebie wzruszenia nawet na pożegnanie.Dzień i noc zapisywał sceny swojej opery.Wciąż coś nucił.Czasem, kiedy ani Tonio, ani mistrz nie byli zajęci, patrzyli na siebie z obawą i radością, jakiej nikt inny nie mógł z nimi dzielić.- Na pewno ci się powiedzie - rzekł delikatnie Maestro.- Nie pozwoliłbym ci jechać, gdybym miał jakiekolwiek wątpliwości.Tonio skinął głową.Wciąż patrzył jednak na krużganek i łuki ozdobione liśćmi.Wielu innych opuszczało już to miejsce z wielkimi nadziejami; wyjeżdżali z błogosławieństwem Maestra i wracali pokonani.- Ale czy inni przeżywają klęskę tak samo jak my? - zastanawiał się Tonio.- My, tak okaleczeni i udręczeni po to, by osiągnąć sukces.- Poczuł wspólnotę z innymi śpiewakami i jeszcze głębsze braterstwo z tymi, którzy walczyli tutaj u jego boku.Kiedy jednak usłyszał, że Maestro zbliża się do niego, i wyczuł, że jest on zmartwiony i zamyślony, przyszło mu do głowy coś innego.A jeśli odniesie triumf? Jeśli wszystko potoczy się dokładnie tak, jak to sobie wyobraża? Publiczność u stóp, powódź oklasków.Przez chwilę poczuł się tak, jakby to się już dokonało, jakby odniósł już niezaprzeczalne zwycięstwo i wyobraził sobie drogę, która będzie go od tej chwili wiodła, drogę życia.Ujrzał rozkwitające życie i poczuł paraliżujący strach.- Boże - szepnął, ale Maestro go nie usłyszał.Tonio sam nie słyszał własnych słów.Potrząsnął lekko głową.Maestro dotknął jego ramienia, a Tonio odwracając się, zostawił w ukryciu swe tajemne ja i spojrzał Maestrowi prosto w oczy.Maestra naprawdę coś gnębiło.- Musimy porozmawiać, nim wyjedziesz - oznajmił zdecydowanym tonem.- Porozmawiać? - Tonio poczuł się niepewnie.Tak ciężko było się żegnać.Czego więcej pragnął Maestro? I jeszcze sprawa Paola.Tonio wiedział, że nie może go tutaj zostawić.- Powiedziałem ci kiedyś, że wiem, co cię spotkało - odezwał się Maestro Cavalla.- A ja odparłem - rzekł niespodziewanie Tonio - że nie może pan tego wiedzieć.- Poczuł, że rośnie w nim dawny gniew i usiłował go zdławić.Teraz darzył tego człowieka tylko miłością.Maestro mówił jednak dalej.- Wiem, dlaczego przez tyle lat tak łaskawie traktowałeś tych, przez których tu się znalazłeś.- Nic pan nie wie.- Tonio usiłował być uprzejmy.- Dlaczego naciska mnie pan teraz, po tak długim milczeniu?- Mówię ci, że wiem o wszystkim, tak samo jak inni.Wydaje ci się, że jesteśmy głupcami zdolnymi pojąć tylko intrygę sceniczną? Wiem.Zawsze wiedziałem.Wiem też, że twój brat wychowuje teraz w Republice Wenecji dwóch zdrowych synów.Wiem, że nigdy nie nasyłałeś na niego morderców; w Wenecji Eugenejskiej nie krążyła nawet jedna plotka dotycząca takiej próby zakłócenia mu spokojnego snu.Tonio odczuł każde z tych słów jak uderzenie.Przez trzy lata nigdy z nikim o tym nie rozmawiał; przeżywał katusze słysząc, jak mówi się o tym na głos.Zdawał sobie sprawę, że odmienia go gniew i zwrócił się do Maestra najchłodniej i najopryskliwiej, jak tylko potrafił.- Proszę o tym ze mną nie rozmawiać - nalegał.- Nic panu nie powiem na ten temat.Maestro nie dawał jednak za wygraną.- Wiem też, Tonio, że tego człowieka pilnuje dzień i noc grupa najokrutniejszych siepaczy, jakich udało mu się znaleźć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl