[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Prawda to, panie rzekła korregidorowa każ jednak wypuścić Jana na wolność, gdyżzamknięty być musi w jakiejś ciemnicy, a bardziej pewno niż obawa kary, która go czeka,dręczy go teraz wilgoć i robactwo ohydne, to utrapienie ustawiczne nieszczęsnych więzniów,oczekujących wśród ciągłej nocy rychłoli dzień nastanie i uwolni ich od cierpień i złegotowarzystwa, na które są wystawieni. Pójdę się z nim zobaczyć, udając niby, że po zeznania przychodzę.Raz jeszczepowtarzam, że nikt nie powinien wiedzieć o tym, co się wydarzyło, dopóki ja sam nie zwolnięwas z tajemnicy.To rzekłszy korregidor ucałował Preciosę i udał się do więzienia.Wszedł do celi, gdzieAndrzej był zamknięty, poleciwszy straży, aby go sam na sam z więzniem pozostawiono.Zastał go z pętami na nogach i rękami zakutymi w kajdany.Cela była ciemna, ale korregidorkazał odsłonić okienko w suficie, przez które skąpy promień światła wdarł się do wnętrza.Ujrzawszy Andrzeja, rzekł: Cóż, dobre to mieszkanie? W ten sposób chciałbym ja trzymać na smyczy wszystkichCyganów, którzy po Hiszpanii wędrują, aby skończyć z nimi od jednego razu, podobnie jakNeron niegdyś w Rzymie poczynał sobie ze swymi nieprzyjaciółmi.Wiedz, złodzieju nazbytpyszny, że jestem korregidorem tego miasta i chcę z ust twoich usłyszeć, czy prawdą jest, iżpewna Cyganka, imieniem Preciosa, która w waszym gronie przebywała, miała ci byćpoślubiona.Usłyszawszy te słowa, Andrzej pomyślał zrazu, że korregidor zakochać się musiał wPreciosie; zazdrość bowiem jest ciałem tak lotnym, że w inne przenika nie naruszając ichwcale.Mimo wszystko jednak, odparł: Jeśli Preciosa powiedziała, że jestem jej narzeczonym, prawda to; jeśli zaś powiedziała,że nim nie jestem, również rzekła prawdę, gdyż być nie może, aby z jej ust wyszło kłamstwo. Tak prawdomówna jest? zauważył korregidor jak na Cygankę, wielka to zaleta.Otóż,chłopcze, powiedziała w istocie żeś przeznaczony jej na małżonka, ale że ręki ci jeszcze nieoddała.Sądząc z rozmiarów twej winy, wnoszę, że zostaniesz na śmierć skazany; ona zaśdowiedziawszy się o tym, poprosiła mnie, abym jej pozwolił przed wykonaniem wyroku ciępoślubić, szczęśliwa bowiem będzie, gdy zostanie wdową po tak wielkim rzezimieszku. Niechże więc waszmość, panie korregidorze, spełni jej prośbę; gdy bowiem poślubionami zostanie, bez szemrania na tamten świat się przeniosę, wiedząc, że opuszczam to życiejako jej małżonek. Wielce musisz ją kochać rzekł korregidor. Kocham ją tak niezmiernie odparł więzień że miłości mej słowami wyrazićniepodobna.Otóż, mości korregidorze, niechaj sprawa moja zostanie wyjaśniona: zabiłemczłowieka, który na mój honor godził; kocham Cygankę, o której mowa, umrę bez żalu, gdywiedzieć będę, że jej łaska mi towarzyszy, a łaska Nieba, wiem, że nas nie opuści, skorośmywierni byli nieodstępnie naszym obopólnym zobowiązaniom. Dziś wieczorem tedy przyślę po ciebie rzekł korregidor i w domu moim Preciosazostanie ci poślubiona, a jutro w południe będziesz wisiał na szubienicy: w ten sposóbuczynię zadość i sprawiedliwości, i waszym wspólnym pragnieniom.Andrzej wyraził mu swą wdzięczność, po czym korregidor wrócił do domu i zdał sprawęPreciosie i jej matce z rozmowy, którą miał z Janem i ze swych istotnych zamiarów.Podczas nieobecności korregidora Preciosa opowiedziała była matce o całym swymdotychczasowym życiu: jak myślała zawsze, że jest Cyganką i wnuczką owej starej, która jąwychowała.Dodała, że zawsze o godność swą okazywała więcej dbałości niżby się możnabyło po Cygance spodziewać.Zapytała ją matka prosząc, aby całą prawdę powiedziała, czy kocha istotnie Jana deCrcamo.Preciosa zawstydzona i z oczyma w ziemię utkwionymi odparła jej na to, że45uważając się za Cygankę i widząc w tym niejako szczęśliwe losu zrządzenie, gdy młodzieniectak dostojnego rodu, jak Jan de Crcamo chciał pojąć ją za żonę, przekonawszy się wreszcie ojego dobrym ułożeniu i zacności jego serca, spoglądała nań przyjaznym okiem; dodałajednak, że wola jej, jak już była powiedziała w żadnym razie sprzeciwiać się nie będzie temu,co oni postanowią.Nadszedł wieczór i około godziny dziesiątej wywiedziono Andrzeja z więzienia; zdjęto mukajdany z rąk, ale pozostawiono długi łańcuch, którym skrępowane były nogi jego i całe ciało.Dostawiono go tak, niepostrzeżonego przez nikogo prócz strażników, którzy mu towarzyszylido domu korregidora i oględnie, w milczeniu wprowadzono go do jednej z komnat, gdzie sampozostał [ Pobierz całość w formacie PDF ]