RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Valentine podniósł wzrok, przerażony i zdumiony.- I wszystko to w tak krótkim czasie?- To tylko częściowe raporty, Valentinie.Nikt nie wie, co właściwie dzieje się tam teraz.odległości są tak ogromne, ka­nały komunikacyjne tak niepewne.Kurczowo ścisnął jej dłoń.- Dzieje się dokładnie to, co przepowiedziały moje senne wizje.Nadchodzi ciemność - i tylko ja stoję na jej drodze.- Są ludzie, którzy zastąpią jej drogę wraz z tobą, kocha­nie.- Przecież wiem.I jestem im za to wdzięczny.Lecz w naj­ważniejszej chwili będę sam.Co wtedy zrobię? - Uśmiechnął się żałośnie.- Był taki czas, kiedy żonglowaliśmy w Duloreńskim Cyrku Nieustającym, pamiętasz, dopiero zaczynałem zda­wać sobie sprawę z tego, kim naprawdę jestem.Rozmawiałem z Deliamberem, powiedziałem mu, że być może wolą Bogini jest, by mnie pozbawić tronu, być może to lepiej dla Majipooru, że moje imię i miejsce zajął uzurpator, gdyż ja nie mam ochoty rządzić, a on może okazać się mądrym władcą.Deliamber sprzeciwił się temu gorąco, twierdząc, że tylko jedna osoba może być prawnym, namaszczonym królem, że ja nią jestem i że muszę wrócić na właściwe miejsce.Powiedziałem mu: “Żą­dasz ode mnie bardzo wiele", a on na to: “To historia żąda bar­dzo wiele.Historia wymaga, by na tysiącu światach, w ciągu wielu tysięcy lat, istoty inteligentne wybierały między anar­chią i porządkiem, między tworzeniem i niszczeniem, między rozsądkiem a nierozsądkiem".Dodał następnie: “To ważne, na­wet bardzo ważne, kto ma, a kto nie ma być Koronalem".Nie za­pomniałem tych jego słów i nigdy ich nie zapomnę.- Jak mu odpowiedziałeś?- Powiedziałem: “Tak", a potem dodałem: “Być może", a on na to: “Będziesz wahał się między «tak» a «być może» jeszcze przez długi czas, lecz «tak» w końcu zwycięży".I rzeczywiście zwyciężyło - odzyskałem tron, a mimo to z dnia na dzień odda­lamy się od porządku, tworzenia, rozsądku, zbliżając się ku anarchii, niszczeniu i nierozwadze.- Valentine spojrzał w oczy Carabelli, w jego spojrzeniu był ból.- Czyżby więc Deliamber się mylił? Czy rzeczywiście takie znaczenie ma to, kto powi­nien, a kto nie powinien być Koronalem? Uważam się za dobre­go człowieka, czasami mam nawet wrażenie, że rządzę mądrze, a przecież mimo to nasz świat się rozpada, Carabello; rozpada się mimo mych największych wysiłków - a może z ich powodu? Nie wiem.Być może lepiej byłoby dla wszystkich, gdybym po­został wędrownym żonglerem.- Och, Valentinie, jak niemądre są te słowa!- Niemądre?- Czy chcesz powiedzieć, że gdybyś pozwolił rządzić Domininowi Barjazidowi, tego roku lusavender obrodziłby obficie? Jak można winić ciebie za nieurodzaj na Zimroelu? To klęski naturalne, spowodowane naturalnymi przyczynami, znajdziesz mądry sposób, żeby się z nimi uporać, zawsze bowiem postępu­jesz mądrze i zostałeś wybrany przez Boginię.- Zostałem wybrany przez książęta Góry Zamkowej.To lu­dzie, którzy popełniają błędy.- Podczas wyboru Koronala przemawia przez nich Bogini.A Bogini nie chce uczynić z ciebie narzędzia zniszczenia Majipooru.Doniesienia są poważne, lecz nie przerażające.Za kilka dni spotkasz się z matką, ona natchnie cię siłą i otuchą, potem pojedziemy na Zimroel, gdzie wszystko naprawisz.- Mam nadzieję, Carabello.Ale.- Wiesz, a nie “masz nadzieję".Powiem ci jeszcze jedno, panie, że kiedy przemawiasz tak ponuro, nie rozpoznaję w tobie mężczyzny, którego znam.- Postukała palcem w plik dokumen­tów.- Nie mam zamiaru niczego lekceważyć, lecz sądzę, że wie­le możemy zrobić, by zawrócić ciemność z jej drogi.i że to zro­bimy.Valentine powoli skinął głową.- I ja tak uważam.Przynajmniej przez większość czasu.Ale kiedy indziej.- Więc “kiedy indziej" lepiej nie myśleć w ogóle! - Rozle­gło się pukanie do drzwi.- Doskonale! Przerwano nam i dzięki niech będą za to, gdyż męczy mnie słuchanie tego, co mówisz, kiedy jesteś taki ponury, kochanie.Wpuściła do pokoju Talinot Esulde.Kapłanka powiedziała:- Panie, twa matka Pani przybyła i pragnie spotkać się z to­bą w Sali Szmaragdowej.- Moja matka jest tu? Przecież miałem udać się do niej ju­tro, do Świątyni Wewnętrznej!- Ona przybyła do ciebie - odparła niewzruszona Talinot Esulde.Sala Szmaragdowa była studium w zieleni: zielone ściany z ornamentem wężowym, podłogi z zielonego onyksu, przezro­czyste płyty zielonego jadeitu zastępujące szyby w oknach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl