RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Minea spotkała tam także znajomych młodzieńców i dziewczęta, chociaż ci, którzy tańczą przed bykami, na ogół nie przyjaźnią się z sobą, zawistni o swoją sztukę.Natomiast kapłani, którzy ćwiczyli byki i wychowywali tancerzy, przyjęli nas życzliwie, a gdy się dowiedzieli, że jestem lekarzem, wypytywali mnie o rozmaite sprawy dotyczące trawienia u byków i mieszania dla nich odpowiedniej paszy, a także połysku ich sierści, choć zapewne wiedzieli o tym znacznie więcej niż ja.Minea była u nich w łaskach, bo natychmiast pozwolili jej wziąć udział w zawodach już nazajutrz i wyznaczyli byka.Paliła się bowiem bardzo, by pokazać mi swoją sztukę, tańcząc przed najlepszymi bykami.Na koniec Minea zaprowadziła mnie do niewielkiego budynku, gdzie mieszkał samotnie arcykapłan kreteńskiego boga.Co prawda tytularnie najwyższym kapłanem był Minos, ale z powodu rządowych zajęć nie miał on czasu zajmować się sprawami kultu byków, brał tylko udział w zakładach, tak jak wszyscy inni Kreteńczycy.Podobnie jak król zawsze nazywał się Minos, tak najwyższy kapłan zawsze nosił imię Minotauros i z jakiegoś powodu był człowiekiem, którego najbardziej obawiano się na Krecie.Toteż nawet jego imię niechętnie wymawiano głośno, lecz nazywano go przeważnie “mężem z małego Domu Byków".Także Minea lękała się odwiedzin u niego, choć nie przyznała się do tego przede mną.Ale poznałem to po jej oczach, których wymowę nauczyłem się już rozumieć.Gdy zgłosiliśmy się u niego, przyjął nas w mrocznym pomieszczeniu.Gdy go zobaczyłem, sądziłem, że widzę boga i uwierzyłem we wszystkie baśnie, które opowiadano na Krecie.Ujrzałem bowiem mężczyznę podobnego do człowieka, który jednak w miejsce ludzkiej głowy miał złotą głowę byka.Gdy się przed nim skłoniliśmy, zdjął wszakże z siebie złotą maskę w kształcie głowy byka i odsłonił twarz.Ale choć uśmiechał się do mnie uprzejmie, nie podobał mi się, bo w jego pozbawionej wyrazu twarzy było coś twardego i okrutnego, choć nie umiem wyjaśnić, skąd się brało to wrażenie, gdyż był to mężczyzna piękny, bardzo śniady i urodzony do rozkazywania.Minea nie potrzebowała mu nic wyjaśniać, bo wiedział już wszystko o rozbiciu się statku, na którym jechała, i o jej podróżach.Nie pytał też niepotrzebnie o nic, tylko podziękował mi za życzliwość okazaną Minei, a przez to także Krecie i jej bogu, i powiedział, że w gospodzie czekają na mnie bogate dary, z których jak sądzi, powinienem być zadowolony.– Nie dbam o dary – rzekłem.– Wiedza jest dla mnie ważniejsza od złota i dlatego właśnie podróżowałem po tylu krajach, żeby zdobyć wiedzę.Znam już teraz Babilon, a nawet bogów hetyckich.Mam nadzieję, że będę mógł poznać także i kreteńskiego boga, o którym słyszałem tyle cudowności i który kocha nietknięte dziewczęta i czystych chłopców, odwrotnie jak bogowie syryjscy, których świątynie są miejscami uciechy i którym służą skastrowani kapłani.– Mamy wielu bogów, których czci lud – odparł.– W porcie są też świątynie ku czci obcych bogów, tak że, jeśli masz ochotę, możesz tam złożyć ofiarę Amonowi czy Baalowi.Nie chcę cię jednak wprowadzać w błąd.Dlatego też przyznaję, że potęga Krety zależy od tego boga, którego czcimy od niepamiętnych czasów.Znają go tylko wtajemniczeni i nawet oni poznają go dopiero wtedy, gdy się z nim spotkają, a nikt jeszcze nie wrócił, by opowiedzieć, jak on wygląda.– Bóstwami Hetytów są niebo i ziemia, i deszcz, który spada z nieba i zapładnia ziemię – powiedziałem.– O ile rozumiem, bogiem Krety jest morze, albowiem potęga i bogactwo Krety zależy od morza.– Może masz słuszność, Sinuhe – odpowiedział uśmiechając się dziwnie.– Wiedz jednak, że my, Kreteńczycy, czcimy żywego boga, różniąc się tym od ludów z lądu stałego, które czczą bogów martwych i drewniane posągi.Nasz bóg nie jest bynajmniej posągiem, choć byki uważane są za jego symbole.I dopóki nasz bóg żyje, dopóty trwa też potęga Krety na morzu.Tak brzmi przepowiednia i wierzymy w nią, choć polegamy także bardzo na naszych okrętach wojennych, z którymi nie może współzawodniczyć flota żadnego innego narodu żeglarskiego.– Słyszałem, że wasz bóg mieszka w krętych korytarzach, w ciemnym domu – ciągnąłem uparcie.– Bardzo chciałbym zobaczyć ten labirynt, o którym tyle się nasłuchałem.Nie rozumiem jednak, dlaczego wyświęceni nigdy nie powracają stamtąd, choć wolno im to zrobić po miesięcznym tam pobycie.– Największy zaszczyt i najcudowniejsze szczęście, jakie może spotkać kreteńskiego młodzieńca lub dziewicę, to możność wstąpienia do domu boga – powiedział Minotauros, powtarzając słowa, które słyszałem już niezliczone razy.– Toteż wyspy na morzu współzawodniczą z sobą w wysyłaniu najpiękniejszych dziewic i najlepszych młodzieńców, by tańczyli przed bykami i mogli potem wziąć udział w losowaniu.Nie wiem, czyś słyszał baśnie o salach boga morza, gdzie życie jest zupełnie inne niż na ziemi.Nikt, kto tam wstąpił, nie chce już wrócić do ziemskich trosk i męki.Czyżbyś bała się, Mineo, wejść do domu boga?Minea nie odpowiedziała nic, a ja rzekłem:– Na wybrzeżu w Simirze widziałem trupy utopionych żeglarzy.Twarze ich były nabrzmiałe, brzuchy wzdęte, a rysy nie wyrażały żadnej radości.Oto wszystko, co wiem o salach boga morza, ale wcale nie wątpię w twoje słowa i życzę Minei wszystkiego najlepszego:Minotauros odparł chłodno:– Chyba zobaczysz labirynt, bo niewiele już zostało dni do pełni księżyca, a w tę to właśnie noc Minea wstąpi do domu boga.– A jeśli Minea odmówi? – spytałem gwałtownie, bo słowa jego wzburzyły mnie i zmroziły mi serce poczuciem beznadziejności.– To się jeszcze nigdy nie zdarzyło – odrzekł Minotauros.– Możesz być spokojny, Sinuhe, Egipcjaninie.Gdy Minea zatańczy przed bykami, wstąpi z własnej woli do domu boga.– Włożył ponownie złotą głowę byka na znak, że mamy się oddalić, i nie widzieliśmy już więcej jego oblicza.Minea wzięła mnie za rękę i wyprowadziła stamtąd.Nie była już wesoła jak przedtem.Rozdział 3Po powrocie do gospody zastałem tam już Kaptaha, który opił się do syta wina w portowych tawernach.Powiedział do mnie:– Panie! Dla sług kraj ten jest Krajem na Zachodzie, bo nikt nie bije tu swego sługi kijem i nikt nie pamięta, ile złota ma w woreczku ani też jakie ma klejnoty.Doprawdy, panie mój, to ziemski Kraj na Zachodzie, dla sług, gdy bowiem pan rozgniewa się na sługę i rozkaże mu opuścić swój dom, co jest tu najgorszą karą, słudze wystarczy tylko się ukryć i powrócić następnego dnia, bo pan już wtedy zapomniał o wszystkim.Dla żeglarzy jednak i niewolników w porcie jest to kraj niedobry, bo administratorzy używają giętkich kijów i są bardzo chciwi, a kupcy oszukują człowieka z Simiry równie łatwo, jak mieszkaniec Simiry oszuka Egipcjanina.Ale przekupnie ci mają małe rybki w oliwie w glinianych naczyniach, które są świetną przekąską do wina.Za pyszny smak tych rybek skłonny jestem wiele im wybaczyć.Wszystko to Kaptah mówił w zwykły sobie sposób, jak gdyby był z lekka pijany, potem jednak przymknął drzwi i przekonawszy się, że nikt nie podsłuchuje, powiedział:– Panie, w kraju tym dzieją się dziwne rzeczy.W tawernach gadają, że kreteński bóg umarł i że kapłani w strachu szukają nowego boga.Ale niebezpieczna to gadanina, bo za takie gadki strąca się marynarzy ze skał do morza mątwom na pożarcie.Istnieje bowiem przepowiednia, że potęga Krety zostanie złamana.Gdyby ich bóg umarł [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl