[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rura zjeżdża wprost na zapadniÄ™i z niej to wyÅ‚ażą tamci.CIELCIEWICZDobry wieczór paÅ„stwu.ALBERTNareszcie mamy komunikacjÄ™ ze Å›wiatem.SkÄ…deÅ›cie siÄ™ tu wziÄ™li, panowie? Jest jakiewyjÅ›cie?CIELCIEWICZAle skÄ…d? My w tej rurze też siedzimy od poczÄ…tku i też nie wiemy, jakeÅ›my siÄ™ w niÄ…wpakowali.Jestem dyrektor CielÄ™ciewicz.Tam u góry sÄ… aparaty.Bardzo zawiÅ‚a maszyna, alecacko, mówiÄ™ paÅ„stwu -maszyna do wysysania do reszty trupów nie dossanych przezjedynaków matek.Zaraz bierzemy nieboszczkÄ™ paniÄ… WÄ™gorzewskÄ… starszÄ… na aparat.Tamjeszcze siedzi na górze inżynier i dwudziestu ludzi i też podobno nie wiedzÄ…, jak siÄ™ tu dostali.SÅ‚yszeliÅ›my ich rozmowy przez Å›cianÄ™, ale oni nie sÅ‚yszeli nic, coÅ›my mówili do nich.LEONNie - to sÄ… już niesmaczne żarty, mój panie.To wszystko dobrze, ale nie trzeba przesadzać.Rura unosi siÄ™ w górÄ™.Robotnicy stajÄ… rzÄ™dem na prawo.CIELCIEWICZMasz babo placek! Teraz nie wybrniemy stÄ…d nigdy.Ale trupki już sÄ….PaÅ„ska krew, panieAlbert (z francuska) WÄ™gorzewski.Synek wdaÅ‚ siÄ™ w papÄ™.LEONMasz wiÄ™c pan w papÄ™ za to gÅ‚upie gadanie, (wali z takÄ… siÅ‚Ä… CielÄ™ciewicza, że ten pada jakdÅ‚ugi i leży jak martwy) - Ach! Po co ja to wszystko robiÄ™? Czyż to pomoże choć trochÄ™ mojejbiednej staruszce? I to bydlÄ™ żarty jakieÅ› jeszcze Å›miaÅ‚o tu robić! A, kanalia! Boże, Boże! Jużnic nie ma przede mnÄ… oprócz mÄ™ki.OSOBAA ja mam dosyć tego wszystkiego: tych waszych morderstw, tej caÅ‚ej strzelaniny, tejgadaniny, tej caÅ‚ej blagi, tego mordobicia, tego duchowego mizeractwa, tego caÅ‚egopsychologicznego babrania siÄ™ w nieÅ›wieżych bebechach.Ja chcÄ™ żyć.Leon, patrz.Towszystko jest jeden wielki humbug.(podchodzi do trupa, chwyta go za wÅ‚osy i wyciÄ…gadrewnianÄ… gÅ‚owÄ™, z przyczepionymi do niej Å‚achmanami wypchanymi sÅ‚omÄ…) To nie jest żadentrup, tylko manekin.GÅ‚owa jest z drzewa.(rzuca gÅ‚owÄ™ o ziemiÄ™; gÅ‚uchy stuk drzewa) AzresztÄ… zrobiona jest przez jakiegoÅ› znanego rzezbiarza.Mam wrażenie, że to robiÅ‚ alboZamoyski, albo Archipenko - mimo caÅ‚ego naturalizmu i podobieÅ„stwa.A te rÄ™ce sÄ… gipsowe- jakiÅ› stary odlew ze szkoÅ‚y przemysÅ‚u drzewnego.A reszta - to pakuÅ‚y.Rozrzuca po ziemi caÅ‚ego trupa: siano, Å‚achmany itd.Zrywa czarnÄ… kapÄ™, którÄ… to wszystkobyÅ‚o przykryte, i rzuca też na ziemiÄ™.LEON przerażonyAa! Aaa! To okropne! Jak ja teraz bÄ™dÄ™ żyÅ‚? To gorzej, to gorzej - jak ja teraz umrÄ™?ZniszczyliÅ›cie wszystko.Aaa! Aaa! Aaa!OSOBAChodzmy stÄ…d, Albercie - chodzmy stÄ…d wszyscy.JeÅ›li on to przetrzyma, bÄ™dzie silnym.JeÅ›linie - niech go diabli wezmÄ… - i tak zrobiÅ‚ swoje.Jego idee sÄ… już puszczone i nic ich niezatrzyma.I to jest blaga, z tym pokojem bez wyjÅ›cia.RÄ™czÄ™, że tu sÄ… jakieÅ› drzwi za tymikrzesÅ‚ami.(Idzie wprost roztrÄ…cajÄ…c krzesÅ‚a.Ciotka wstaje.Wszyscy - z wyjÄ…tkiemnieruchomych robotników i trupów - idÄ… za OsobÄ….Ona maca Å›cianÄ™.) O - sÄ… ukryte drzwi,jest guzik.Naciska.Drzwi á deux battants roztwierajÄ… siÄ™.Widać wiosenny pejzaż z górami, zalanysÅ‚oÅ„cem.W pokoju Å›wiatÅ‚o przygasa i robi siÄ™ czerwonawe.Wszyscy wychodzÄ… przeze drzwi.Z chwilÄ… wyjÅ›cia ostatniego zasÅ‚ona czarna zasuwa siÄ™.Przez caÅ‚y czas Leon stoi z rÄ™kamiwczepionymi we wÅ‚osy i z wyÅ‚upionymi oczami.Jak tylko zasÅ‚ona siÄ™ zasunęła, Leon rzuca siÄ™na kolana, zgarnia rozrzucone szczÄ…tki manekina Matki i przyciska je do piersi, peÅ‚zajÄ…c nakolanach po podÅ‚odze.LEONAaa! Teraz nie mam już nic.Zabrali mi nawet wyrzut sumienia! Zabrali mi mojÄ… mÄ™czarniÄ™!Nie mam już nic, nic, nic! Tylko te pamiÄ…tki nieszczÄ™sne! Aaa!PRAWOSKRZYDLOWY W SZEREGU ROBOTNIKÓWNo, a teraz panowie, maÅ‚y samosÄ…d w imieniu mdÅ‚ej demokracji.RzucajÄ… siÄ™ wszyscy naLeona, odrywajÄ… go od szczÄ…tków manekina i zaczynajÄ… dusić, wlokÄ…c w kierunku zapadni, naktórÄ… spuszczaÅ‚a siÄ™ rura.TÅ‚amszÄ… go tam, zakrywajÄ…c przed publicznoÅ›ciÄ… zupeÅ‚nie, iwpychajÄ… w zapadniÄ™.ROBOTNICYO tak, o tak, o tak, o tak, o taaaaak!PodnoszÄ… siÄ™ i dyszÄ….Leona nie ma ani Å›ladu.Rura zjeżdża szybko na dół.Robotnicy stojÄ… dojej drzwi w ogonku i zaczynajÄ… wchodzić po kolei.CielÄ™ciewicz trochÄ™ siÄ™ przewraca,nieprzytomnie beÅ‚kocÄ…c.Podczas tego kurtyna z wolna zapada.Kurtyna13 XII 1924 [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]