[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czyñ to, co niesie ci ¿ycie:nie lêkaj siê ¿ycia, twórz jego irracjonaln¹ potêgê.Jej ka¿dy przyrost jest wzrastaniem praw-dy, jej najg³êbszym ¿yciem.Czy istotnie, gdy Kipling spotyka siê oko w oko z braminem, religijna wy¿szoSæ jest po stro-nie tego ostatniego? Nie jest jeszcze zachodnim cz³owiekiem, kto tu zawaha siê lub odpowiena korzySæ Hindusa.MySl nasza z naszej wyrasta duszy; ¿ycie wytoczy³o siê z piersi Boga.By byæ prawd¹, mySlmusi siê usprawiedliwiæ przed ¿yciem - wrosn¹æ w nie.Pragnê tu zwróciæ uwagê na pewn¹mySl, która dawno ju¿ ukazywa³a mi siê w niejasnych zarysach*****.Znalaz³em j¹ jasnosformu³owan¹ u pisarza, którego ksi¹¿ka stanie siê dla ka¿dego, kto j¹ szczerze przeczyta -xród³em wielkiej i spokojnej si³y.Mówiê tu o L action Blondela.Praca, powiada Blondel, jestapelem naszym do ¿ycia poza nami: tworzymy wysi³ki, ruchy, by coS poza nami powsta³o.Czy nie jest to, jakbySmy czynili znaki, na które odpowiada nam wielki Swiat, który rozumieon.Rozumie i przyjmuje on to, co jest nasz¹ prac¹; ale z kolei to, co ni¹ jest, ma ju¿ w sobiejego ¿ycie.Organizm narodowej pracy, to ¿ywa mowa pozaludzkiej a ucz³owieczonej praw-dy.To wiêc, co wyrasta z tego cia³a, jako obyczaj, pieSñ, prawo, ma w sobie to potê¿ne xró-d³o.Nasz Mickiewicz podaje tu rolê Blondelowi, surowa Marksowska mySl staje siê ¿yw¹istot¹, odzyskuje wielk¹ nieprzymuszonoSæ ¿ycia.Rozumiemy Proudhona, który czu³ siê po-s³anym przez opatrznoSæ zwiastunem prawd, wyrobionych, wypracowanych przez ch³opówi rzemieSlników jego ojczyzny.Pragmatyzm, który pojmuje prawdê i poznanie nieco na wzórgry na loterii, zostaje tu objêty przez wy¿sz¹ ideê, znika wobec niej jako arogancka i krzykli-wa jednostronnoSæ.Probabilizm Cournota, krytyka Sorelowska, stara m¹droSæ Vica, teoriarozwoju idei Newmana, wszystko to zrasta siê w jedn¹ wielk¹ mySl, o której mamy prawopowiedzieæ, ¿e widzieli j¹ w wielkim zarysie Mickiewicz, Norwid, Towiañski, Wroñski, Cie-szowski.Trzeba strzec siê jednak tu fatalistycznego odcienia.Trzeba pamiêtaæ, ¿e zwyciê-stwo narodowe jest tu sprawdzianem, ¿e zatem mySl nasza, póki jest w naszej piersi jako254nasza odpowiedzialnoSæ, musi byæ w oczach naszych pierwiastkiem energii narodowej, tejdzisiejszej, konkretnej, tak jak styl Kiplinga si³y.Wtedy zrozumiemy g³êboko narodow¹ pra-cê, jak¹ spe³niaj¹ u nas ludzie, przez narodow¹ lekkomySlnoSæ ku straszliwej krzywdzie na-rodu tak potwornie przeoczani, jak Szujski.Wtedy zrozumiemy znaczenie tych wszystkich,co starali siê i staraj¹ wytworzyæ poczucie surowej rzeczywistoSci dziejowej.Nade wszystko zaS zrozumiemy, ¿e spuScizna Wyspiañskiego w ten sposób mo¿e byæ stresz-czona: w imiê tego, co jest dla was religi¹ narodow¹, twórzcie energiê narodu.Najg³êbsz¹podstaw¹ wszelkiego kultu jest praca, tworzenie mocy.Niech was nie przera¿a chropawapostaæ ¿ycia: ono jest jedynym organem prawdy.Ka¿da mySl, która zakresu realnego pozna-nia nie rozszerza, rzeczywistej energii biologicznej, ekonomicznej, politycznej nie pomna¿a,jest k³amstwem i z³udzeniem, chocia¿by przyjmowa³a postaæ sentymentalnej czci dla naro-dowej tradycji.Bezp³odnoSæ poznawcza, bezczynnoSæ ¿yciowa i ekonomiczna s¹ zawsze fa³-szem, chocia¿by dochodzi³o siê do nich poprzez Monsalwat Górskiego, chocia¿by znajdowa-³o siê je u xróde³ duszy polskiej Miciñskiego, chocia¿by hodowano je w komunie ducho-wej Romina.Nauka, praca, rozwój biologiczny, technika s¹ sprawdzianami mySli.MySli,które w ¿adnym z tych jêzyków nie s¹ regestrowane, s¹ bardzo w¹tpliwymi mySlami.¯ycie przep³ywa ko³o nich, jak owa ³Ã³dx duchów w Powrocie Odysa.Dusza pozosta³a czuje siêbezcielesn¹.Jestem przekonany, ¿e wypowiada siê tu g³êbokie prze¿ycie Wyspiañskiego.Zb³¹-ka³ siê miêdzy u³udê, gdy¿ nie stal siê tyranem w³asnej swojej duszy, swojej psychicznej Itaki.MySl jego sta³a siê tylko znakiem mySli, zastêpstwem tej, któr¹ móg³ on czuæ jedynie jakoczyn.Czu³ on, ¿e nie ma organu tworzenia rzeczywistoSci mySlowych, tych, które pozostaj¹,jak samoistne organizmy.Zrobi³ rzecz, która nie wystarcza mu, tchn¹³ ze swego umêczonegocia³a p³omienn¹ wodê.O zrozumiejcie miê, wy - którzy to czytacie: to co mówiê - przeciw Wyspiañskiemu - z niegopochodzi; jego to królewska moc da³a jednoSæ moim mySlom.Jego duchem to piszê.Zrozu-miejcie, ¿e jedno tylko musi mieæ znaczenie testament tego, który by³ nasz¹ królewsk¹ Swia-domoSci¹ w tym okresie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]