RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I wtedy, gdy młodociany Shenk jeździł z kamerą po kraju, ocierał się o wielki świat, miał okazję filmować naprawdę ważne sceny.Ale w miarę upływu lat i postępu kariery jego horyzonty się zawęziły.Coraz rza­dziej opuszczał swą nowojorską rezydencję, aż w końcu ograniczył podróże do niedzielnych wypadów do wiejskiej posiadłości w Connecticut.Jeśli dokądkol­wiek musiał się udać, brał służbową limuzynę z kierowcą.Lecz mimo godnego pozazdroszczenia statusu społecznego, dyplomu z Yale, kilku pięknych byłych żon, luksusowych warunków życia i niewątpliwego sukcesu, sześćdziesięcioletni Shenk nie był zadowolony z życia.Oglądając świat zza szyb limuzyny, czuł się niedoce­niony: nie rozpoznawano go na ulicy, zbyt skromnie nagradzano za wszelkie osią­gnięcia.Wścibski młokos z kamerą na ramieniu zmienił siew gderliwego i zgorzk­niałego mężczyznę.A ponieważ sam czuł się nie dowartościowany, uważał, że ma pełne prawo lekceważyć innych.Toteż do wszystkiego odnosił się ze skrajnym cynizmem.I właśnie dlatego Jennifer była niemal pewna, że Shenk zaakceptuje jej pomysł na reportaż dotyczący zakładów Nortona.Weszła do sekretariatu i stanęła przy biurku Marian.- Chcesz porozmawiać z Dickiem? - zapytała tamta.- A jest u siebie? Sekretarka pokiwała głową.- Nie wiem tylko, czy nie przydałby ci się ktoś do towarzystwa.- Po co? - Malone zmarszczyła brwi.- No cóż, trochę wypił podczas lunchu.- Ach tak.Jakoś sobie poradzę.Shenk słuchał jej uważnie, z zamkniętymi oczyma i dłońmi splecionymi pod brodą, od czasu do czasu kiwając głową.Przedstawiła mu własną wizję reportażu, podkreślając najważniejsze fakty: wypadek w Miami, historię certyfikacji samolotu, tragiczny rejs linii TransPacific, kontrowersyjną umowę z Chinami.Zaznaczyła, że zdaniem byłego eksperta Zarządu Federalnego techniczne kłopoty z tym modelem znane są od dawna.Wspomniała o rozmowie z dziennikarzem, specjalistą od spraw lotnictwa, według którego zakłady Nortona są źle zarządzane, wśród załogi panoszą się przestępcy, a nowy prezes za wszelką cenę pragnie polepszyć wyniki ekonomiczne firmy.Nakreśliła dość typowy obraz renomowanego przedsiębiorstwa, borykającego się z poważnymi trudnościami.Oświadczyła, że najlepszy byłby komentarz ujawniający zjawiska leżące tuż pod powierzchnią ostatnich zdarzeń: Wskutek błędnych decyzji od paru lat produkuje się kiepski samolot, a mimo zastrzeżeń fachowców kierownictwo fir­my nie robi nic w celu poprawy sytuacji.W końcu prawda musiała wyjść na jaw.Europejczycy odmawiają wydania maszynie certyfikatu, Chińczycy wahają się z podpisaniem kontraktu, tymczasem giną ludzie, co zdaniem ekspertów było nieuniknione od początku.Jeśli dołożyć do tego wstrząsający film, ukazujący ze szczegółami to, co przeżyli pasażerowie dramatycznego rejsu, podczas którego trzy osoby zginęły, wydźwięk stanie się oczywisty dla każdego: N-22 to istna latająca trumna.Kiedy skończyła, przez pewien czas panowała cisza.Wreszcie Dick otwo­rzył oczy.- Nieźle - ocenił.Jennifer uśmiechnęła się szeroko.- Co na to wszystko przedstawiciele, firmy? - zapytał ospale.- Milczą.Według nich samolot jest bezpieczny, a krytycy kłamią.- Można się było tego spodziewać.- Shenk pokręcił głową.- Amery­kańscy przedsiębiorcy mają wszystko w dupie.On sam jeździł BMW, gustował w szwajcarskich zegarkach, francuskich winach, angielskich butach.- Niemal każdy nasz krajowy produkt to bubel - dodał, usadawiając się wygodnie w fotelu, jakby odczuł zmęczenie tym parominutowym wytężeniem uwagi.Po chwili dorzucił w zamyśleniu: - Czy mają jakieś dowody na popar­cie swego stanowiska?- Dość wątpliwe - odparła Jennifer.- Dochodzenia w sprawie obu wy­padków jeszcze trwają.- Kiedy można się spodziewać wyników?- Za parę miesięcy.- Jasne.- Pokiwał głową.- To mi się podoba.Nawet bardzo.Taki reportaż byłby w moim stylu.No i pobilibyśmy na głowę „Sześćdziesiąt mi­nut”.W ubiegłym miesiącu przedstawili obszerny reportaż na temat wadliwych, podrobionych części do samolotów.My zaś pokazalibyśmy cały niebezpieczny samolot, latającą trumnę.Cudownie! Zrobiłby się spory szum.- Też tak sądzę - przyznała Malone, uśmiechając się coraz szerzej.Shenk akceptował jej propozycję!- A przy okazji zabilibyśmy klina Hewittowi.Don Hewitt, niemal już legendarny producent audycji „Sześćdziesiąt minut”, był prawdziwą zmorą Shenka.Nieustannie zbierał lepsze recenzje, co do­prowadzało go do furii.- Miałby się z pyszna- ciągnął Dick.- Pamiętasz ten ich dokument.0 trudnej sytuacji zawodowych graczy w golfa poza sezonem?Jennifer zmarszczyła brwi.- Mówiąc szczerze, nie bardzo.- Emitowali go jakiś czas temu.-Zamyślił się głęboko, spoglądając w su­fit.Malone podejrzewała, że musiał sporo wypić podczas lunchu.- Mniejsza z tym.Na czym stanęliśmy? Masz tego eksperta z FAA, dziennikarza z LoS Angeles i zdjęcia z pożaru w Miami.Najważniejszy jednak wydaje się amator­ski film nakręcony w samolocie.Musisz go potraktować za punkt wyjścia.- Zgadzam się.- CNN z pewnością będzie go emitowało na okrągło, w dzień i W nocy, więc już w przyszłym tygodniu wszyscy zaczną mieć go po dziurki w nosie.Musisz się zatem wyrobić z reportażem na tę sobotę.- Wiem.- Masz całe dwanaście minut -- oznajmił, po czym obrócił się z fotelem1 zapatrzył na wielobarwny schemat wiszący za jego plecami, który przedstawiał szczegółowy plan produkcyjny oraz przydział prezenterów do poszczególnych bloków programowych.- I pozostał ci.Marty.W czwartek nagrywa w Seattle wywiad z Billem Gatesem.W piątek przerzucimy go zatem do Los Angeles.Będziesz go miała na sześć, siedem godzin.- W porządku.Odwrócił się z powrotem.-A więc do roboty.- Dobra.Dzięki, Dick.- Na pewno zdążysz zmontować ten materiał na czas?Jennifer zgarnęła z biurka swoje notatki.Możesz mi zaufać.Kiedy już była w drzwiach do sekretariatu, zawołał za nią:- Tylko pamiętaj, Jennifer, że nie chcę słyszeć o żadnych wadliwych, pod­robionych częściach do samolotów! Rzygać mi się chce, jak o tym pomyślę!ZAKŁADY NORTONA, DZIAŁ KONTROLI JAKOŚCIGODZINA 14.21Singleton i Richman weszli do biura.Norma wróciła już z lunchu, przypa­lała właśnie papierosa.- Nie widziałaś tu gdzieś kasety wideo, miniaturowej, ośmiomilimetrowej?- Owszem, zostawiłaś ją na biurku przedwczoraj wieczorem.Schowałam ją - Wyciągnęła szufladę i po chwili odnalazła plastikową torebkę z popękaną kasetą.Zwróciła się do Richmana: - Do ciebie już dwukrotnie dzwonił Marder.Prosił, żebyś się z nim skontaktował, jak tylko wrócisz.- Dobra.Zawrócił na pięcie i ruszył w kierunku swego pokoju.Kiedy tylko się odda­lił, Norma mruknęła:- Coś za często się kontaktuje z Marderem.Eileen mi to powiedziała.- Czyżby Marder zawiązywał bliższe znajomości z dalszą rodziną Nortona? Sekretarka energicznie pokręciła głową.- Po co miałby to robić? Przecież wziął za żonę jedynaczkę starego Charleya.- Wie_c jaki jest powód? Myślisz, że Richman donosi Marderowi?- Mniej więcej trzy razy dziennie.Casey zmarszczyła brwi.- O czym?- Oto jest pytanie, złotko.Moim zdaniem traktuje cię jak pionka w swoich rozgrywkach.- Jakich rozgrywkach?- Tego nie wiem - odparła Norma.- Sądzisz, że to ma związek z negocjowaną umową? Wzruszyła ramionami.- Nie mam pojęcia.Nie ulega jednak wątpliwości, że Marder to najwięk­szy spiskowiec w historii tej firmy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wblaskucienia.xlx.pl