[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wygrzebała się z łóżka.- Nie, proszę! Zabijesz go!Drzwi od korytarza otworzyły się nagle.- Dosyć! - rozległ się od progu stanowczy głos.Do pokoju wszedłAinsley.Nie bojąc się niczego, odsunął starszego brata na bok.-Dosyć, powiedziałem!Zawsze zdumiewało ją, że książę, mimo że najmłodszy, cieszyłsię takim autorytetem.Ale w tej chwili jej uwagę przykułWestcliffe, który oddychał ciężko z dłońmi zwiniętymi wmasywne pięści po bokach.Zauważyła krew na jego prawej ręce iżołądek skoczył jej do gardła.Nie wiedziała, czy to jego krew,czy Stephena, ale tak czy inaczej, to było za wiele.- Chodz - powiedział Ransom, podciągając Stephena do góry,jedną ręką podtrzymując go za ramię, drugą zbierając jego kubraki kamizelkę z podłogi, jakby sądził, że trzymając się bliskośredniego brata, chroni go przed gniewem najstarszego.- Jazdastąd, szczeniaku.- Ainsley popchnął Stephena w stronę drzwi.- Do diabła, jesteś ode mnie młodszy.Nienawidzę, kiedy tak domnie mówisz.- To nie zachowuj się jak głupiec.Nie mogła winić Stephena, że tak chętnie wychodzi, podczas gdyszatan został w pokoju - chociaż mogłoby jej dodać otuchy,gdyby tylko na nią zerknął.Ale to wyglądało tak, jakby sztukawłaśnie dobiegła końca, a on nie uważał, żeby należały mu sięoklaski.Czuła się opuszczona i zagubiona.- Ubierz się - rozkazał Westcliffe.- Wyjeżdżamy.I tak się stało.Wsadził ją do karety i zawiózł do Lyons.Wygnaną.Niekochaną.Nieszczęśliwą.Uświadomiła sobie z goryczą, że zasłużyła na to wszystko.Ale trzy lata chyba wystarczyły, żeby odpokutowała zaszaleństwo młodości.Nie słyszała już żadnych odgłosów z łazienki.Moczył się wwannie? Następnym razem, kiedy znajdzie się tak blisko niego,żeby poczuć jego zapach, będzie pachniał zupełnie inaczej.Zapach będzie męski, silny.Zastanawiała się, do kogo mógłnależeć zapach bzu.Nie rozumiała, dlaczego w chwili, kiedy gozauważyła, poczuła się tak, jakby ją ktoś uderzył.Wiedziała, żenie dotrzymał przysięgi, więc nie była zaskoczona, że pachniałkobietą.Sześć miesięcy po ślubie odwiedziła ją kuzynka Chastityi nie traciła czasu, informując o perfidii męża.- To skandal, kuzynko.On się obnosi otwarcie z tymi romansami.Tydzień w tydzień widuje się go z inną damą w parku: spacerują,jeżdżą konno, wozi ją swoim powozem.Osobiście widziałam, jakcałował jakąś kobietę za drzewem! A nie mówię o pocałunku wrękę czy w policzek, ale w usta.To trwało tak długo, że niemogłam się nadziwić, jak nie zemdlała z braku powietrza.Wystawia cię na pośmiewisko, Claire.Ponieważ ona zrobiła głupca z niego.Próbowała tousprawiedliwić, udawać, że ją to nie boli, nie obchodzi.- To nic niezwykłego, że mężczyzna ma przygody.- Parę miesięcy po ślubie i tak otwarcie? Musisz wrócić doLondynu i skłonić go do opamiętania.Została jednak w Lyons i poświęciła się wszelkim sprawom,których wymagało prowadzenie majątku.Posiadłość znajdowałasię nędznym stanie, a ona postanowiła to naprawić, ponieważ niewiedziała, jak naprawić swoje małżeństwo.Nawet teraz niewiedziała, jak rozmawiać z Westcliffe'em.Próbowała otwartości,prosząc o wybaczenie i przekonując, że pragnie być jego żoną.Aon ją wykpił, sprawił, że zapragnęła jego dotyku, żeby go jejpotem odebrać.Była taka strasznie samotna - tylko z tegopowodu doprowadził ją wczoraj do takiego stanu.Nie mogłaby - nie chciała - szukać męskiego towarzystwa, pókinie da mężowi dziedzica, a i wtedy, być może, też nie.Pomimo żemałżeństwo zaczęło się tak niefortunnie, nigdy nie miała zamiaruodsuwać się od niego ani go zdradzać.Chciała tylko, żebyStephen ją pocieszył.Dlaczego Westcliffe nie mógł tegozrozumieć? Skąd taki gniew? Jednak w istocie wiedziała, żekażdy mężczyzna czułby się tak samo w podobnej sytuacji.Rozległo się ciche pukanie do drzwi i weszła Judith.Dygnęła.- Jaśnie pani.Czy dobrze pani spała?- W ogóle nie spałam.- Claire odrzuciła pościel i zsunęła się złóżka [ Pobierz całość w formacie PDF ]